Kasa sporna, tajemnica inspektora
Jakub Czapla jest z zawodu spawaczem. Na początku roku zarejestrował się w starogardzkim PUP jako osoba bezrobotna. Po kilku tygodniach dostał bardzo ciekawą propozycję z zakładu meblowego.
Karta czytnikowa prawdę powie
Czapla twierdzi, że został zatrudniony 5 maja, w adnotacji z PUP miał wyszczególniony pełen etat pracy. Pracodawca podpisał się pod tym dokumentem i zatwierdził pełen etat od dnia 1 czerwca. Czapla zeznaje, że od 5 do 31 maja pracował dziennie po 9-10 godz., łącznie z sobotami - bez umowy o pracę lub umowy-zlecenia. W tym okresie stawka godzinowa wynosiła 8 zł. netto. Skarży się, że wynagrodzenie za maj otrzymał z 6-dniowym opóźnieniem.
Od dnia 1 czerwca 2009 r. otrzymał umowę o pracę na czas nieokreślony w wymiarze pracy 1/4 etatu. Jednakże – jak twierdzi Czapla - pracował w takim samym wymiarze godzin co w maju. Jako dowód posiada kartę czytnikową do logowania czasu pracy.
Poczuł się pokrzywdzony, złożył wypowiedzenie umowy o pracę. W firmie przebywał tylko do końca czerwca. W czerwcu przepracował zaledwie 105 godz., ponieważ – jak wyjaśnia - nie było w zakładzie materiałów produkcyjnych.
Chwilowe załamanie kryzysowe
Czapla mówi, że za dni, w których nie był w pracy podpisał wnioski o bezpłatny urlop. Jak twierdzi, pracodawca zmusił go do tego podstępem.
Świadectwo pracy otrzymał listem poleconym z uwagi na to, że nie chciał podpisać wniosków urlopowych. Wnioski i tak zostały podpisane, w dniu 14 lipca, w biurze. Czapla mówi, że pracodawca go zastraszył.
Za miesiąc czerwiec otrzymał 400 zł. Obliczył, że za ten okres przysługiwała mu kwota 840 zł. Podpisał listę płac, która była potwierdzeniem otrzymania kwoty w wysokości odpowiadającej wynagrodzeniu 1/4 etatu. Pozostałą część wynagrodzenia pracodawca zobowiązał się wypłacić do 21 lipca. Czapla zeznaje, że w wyznaczonym terminie pracodawca nie odbierał telefonów. I dalej twierdzi, że w późniejszym okresie pracodawca poinformował go, iż zakład przeżywa chwilowe załamanie związane z kryzysem, dlatego wypłata pozostałej części należności przesuwa się w czasie.
Bezkarność?
- Dziwi mnie bezkarność pracodawcy, który w sposób jawny łamie przepisy Kodeksu pracy – powiedział Czapla. - Większa część pracowników w zakładzie produkcyjnym w R. jest zatrudniona na 1/4 etatu, a w rzeczywistości pracują po minimum 8-9 godzin dziennie. Stawka godzinowa wynosi 4-4,50 zł netto. Przy przepracowaniu nawet 200 godz. w miesiącu, nie daje to wynagrodzenia w wysokości minimalnego krajowego. Inna sprawa, że należności z tytułu wykonanej pracy wypłacane są nieterminowo i na "raty".
Pieniędzy nie ma
W podobnej sytuacji, znajduje się jego ojciec - Krzysztof Czapla.
– Firma zalega z wypłatą ponad 1300 zł – twierdzi K. Czapla. - Zwolniłem się z pracy na własne życzenie, ponieważ nie potrafiłem poradzić sobie z atmosferą panującą w firmie. Do Starogardu dojeżdżałem codziennie z Lubichowa, bilet autobusowy kosztował mnie 11zł (w obie strony). Za podróż nie miałem zwrotu. Bywały dni, że brakowało w zakładzie surowców do pracy, pracodawca nie poinformować o tym swoich pracowników. Traciłem czas i pieniądze na dojazd. Nigdy nie otrzymywałem należności finansowych w terminie, a o swoje musiałem się niejednokrotnie upominać. Od kilku tygodni kursuję do Starogardu po moje pieniądze. Za każdym razem słyszę, że pieniędzy nie ma, albo moje prośby są niewłaściwie opisane. Nie mam za co żyć, a b. pracodawca ma moje świadectwo oraz umowę o pracę. Bez tych dokumentów nie mogę zarejestrować się w PUP jako osoba bezrobotna.
Skarga w inspektoracie
Pracownik zapowiedział, że jeśli będzie taka konieczność to skieruje sprawę do sądu. Póki co, złożył skargę do Okręgowego Inspektoratu Pracy w Starogardzie Gd.
Historyjki do kosza?
Ze wskazanym pracodawcą próbowałem się spotkać niejednokrotnie. Najpierw termin spotkania przedłużył się ze względu na urlop sekretarki firmy. Po pewnym czasie zadzwoniłem kolejny raz. Przedsiębiorca stwierdził, że jestem niewinny. Uważał, że spotkanie z reporterem nie jest mu potrzebne. Powiedział w rozmowie telefonicznej, że b. pracownik nie mówi prawdy. Wyjaśnił, że jego zakładzie była delegacja Państwowej Inspekcji Pracy, która nie odnotowała jakichkolwiek wykroczeń z jego strony.
Na zakończenie rozmowy dodał, że prasa nie powinna wtrącać się w jego sprawy.
– Nie widzę sensu, aby pisać jakikolwiek reportaż wymierzony w mój zakład i byłych pracowników. Jesteście od pisania rzeczy bieżących, a nie nieprawdziwych, a te historyjki Czapli nadają się do kosza na śmieci – powiedział do słuchawki właściciel firmy meblarskiej.
PIP na milczącym tropie
Co w tej sprawie ma do powiedzenia Państwowa Inspekcja Pracy?
– Obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, dlatego nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, kto popełnił wykroczenie w tej sytuacji – powiedział Andrzej Piekarski, inspektor PIP, odpowiedzialny za rozwiązanie tego problemu. - W ciągu kilku dni, osoby które oskarżają pana K., otrzymają stosowne pisma z przebiegu naszych badań. Takie sytuacje nie należą do łatwych. Inspekcja musi być bardzo ostrożna i dokładna, ponieważ najmniejszy błąd mógłby wybić nas z tropu…
Tajemnica inspektora
Andrzej Piekarski wyjaśnił pisemnie pokrzywdzonym pracownikom, że zakład w R. posiadał urządzenia do elektronicznej ewidencji czasu pracy pracowników. Niestety, urządzenie do dnia kontroli 5.08.2009 r. zostało zdemontowane. Prezes zarządu firmy oświadczył, że urządzenie to nie działało prawidłowo i nie pozwalało na ewidencjonowanie rzeczywistego czasu pracy zatrudnionych pracowników.
Zapytałem inspektora Andrzeja Piekarskiego na jakiej podstawie stwierdził, że dane urządzenie nie działało prawidłowo. Czy uwierzył na słowo pracodawcy?
– Niestety, nie mogę tego powiedzieć skąd wiem, że urządzenie nie działało. Mimo, że jestem osoba publiczną, obowiązuje mnie tajemnica zawodowa. Na wszelkie pytania odpowiem panu Czapli osobiście na ul. Kościuszki, gdzie znajduje się PIP - stwierdził Piekarski.
Jakub Czapla udał się do PIP, ale inspektor wyraźnie unikał odpowiedzi na to pytanie, twierdząc, że nie byłoby teraz takich sytuacji, gdyby podpisana umowa była przeczytana uważnie przez pracownika…
Reklama
Kasa sporna. Walka Czapli o należne pieniądze z byłym pracodawcą
STAROGARD GD./ROKOCIN. Jakub Czapla twierdzi, ze stał się ofiarą nieuczciwości byłego pracodawcy. Skarży się, że pracował niekiedy po 10 godz. dziennie za stawkę poniżej średniej krajowej. Co w tej sprawie ma do powiedzenia Państwowa Inspekcja Pracy? Inspektor zasłania się tajemnicą zawodową…
- Kuba Gajkowski
- 02.09.2009 00:00 (aktualizacja 12.08.2023 00:00)
Data dodania:
02.09.2009 00:00
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze