Marek Borowski mieszka w Starogardzie Gd, Jest ksyrofilista - tak nazywa się kolekcjonerów pudełek po żyletkach. Gdyby wszystkie żyletki jakie do tej pory zdobył ułożyć jedna za drugą, powstałoby ostrze odpowiadające odległości z Rynku do Urzędu Miasta. Tych niepoklasyfikowanych jest co najmniej kilka razy więcej. Każda inna.
Zbieracz nocników
- Ludzie potrafią reagować na moje hobby w najróżniejszy sposób – opowiada Marek Borowski. – Co drugi komentarz wulgarny, rodzaju „Chyba go …”. W głowę potrafią pukać się nawet ludzie handlujący na Jarmarku Dominikańskim.
Obracając się w gronie kolekcjonerów - maniaków nie trudno było trafić na ludzi podobnych sobie..
- Kiedyś we Wrocławiu poznałem faceta, który zbiera nocniki. Śmiałem się z niego, dopóki nie zobaczyłem jakie „skarby” ma w swojej kolekcji. Po porcelanowy, zdobiony platyną nocnik cesarza Franciszka Józefa, przyjeżdżali do niego z Muzeum Narodowego we Wiedniu. Nie oddał go chociaż proponowali samochód z najwyższej półki.
Cztery pokolenia zbierały żyletki
Ceny pudełek po żyletkach nie są wysokie, jednak na zakup bardziej wyszukanych i rzadkich egzemplarzy nie każdy może sobie pozwolić. Handel kwitnie w Internecie. Nie tak dawno był świadkiem, jak Włoch zapłacił na internetowej aukcji 1800 euro za pudełko po żyletkach.
- Konkurencja jest duża, zwłaszcza na Zachodzie – tłumaczy kolekcjoner. – Rzadkie sztuki są kupowane za bardzo duże sumy i nikt później nie ma zamiaru się ich pozbywać. Na tym polega kolekcjonerstwo. Nie każdego stać na taki wydatek, jak Włocha. W pudełkach po żyletkach specjalizuje się także pewien Francuz, mieszka we własnym zamku, zbiera również zabytkowe samochody.
To co w Polsce wzbudza zdziwienie i politowanie, w innych krajach jest powodem do dumy, odprężającym zajęciem, rodzinnym hobby. Zbieranie przeróżnych przedmiotów to zajęcie dużej części społeczeństwa francuskiego, włoskiego czy szwedzkiego. W każdym z tych krajów jest po kilkadziesiąt tysięcy kolekcjonerów pudełek po żyletkach. Pasji zbierania nikt nie oduczał ich na siłę.
- Słyszałem historię o amerykańskiej rodzinie, która przez cztery pokolenia wrzucała zużyte żyletki do dziury w ścianie łazienki. Przy okazji remontu jeden z tej rodziny wydobył żyletki i zaczął nimi handlować przez Internet. Zrobił na tym fortunę. W Polsce nie było możliwości takiego kolekcjonowania. Kto myślał o jakiś żyletkach, kiedy trzeba było opuszczać dom, rodzinę np. podczas wojny? Poprzedni ustrój też przyczynił się do zabicia w nas pasji kolekcjonowania. Przecież to takie „burżuazyjne zajęcie”.
„Krwawa” jakość dla mężczyzny
Są kraje, w których kolekcjonerów prześladowano i utrudniano im zbieranie. W Rumunia i Bułgaria przedsiębiorstwa produkujące żyletki należały do rzadkości.
- Podobnie było w Polsce – powiedział Marek Borowski. – Podczas stanu wojennego zamknięto nasz Związek Kolekcjonerów Żyletek z siedzibą w Warszawie. Pytali: po co tym zajmujemy się, jaki jest tego cel? Z powodu częstych kontaktów z kolekcjonerami z zagranicy podejrzewano nas o szpiegostwo. To były trudne czasy. Zbieranie było dla mnie odskocznią do szarej rzeczywistości, od tego wszystkiego co się działo w kraju. Pozostaje żal, że odbierano nam szansę konkurowania z Zachodem.
Katalogi polskich pudełek po żyletkach, klasyfikują je w liczbie ok. 1500 sztuk. Marek Borowski jest właścicielem największej kolekcji w Polsce, choć ma ich „zaledwie” ok. 700 sztuk. Wśród nich są marki znane starszemu pokoleniu mężczyzn. „Giewont – szczyt doskonałości” czy „Rawa Lux” rządziły na sklepowych półkach i w męskiej toalecie.
- Z doskonałością żyletek bywało różnie. Nie bez powodu ktoś wymyślił określenie „Krwawa Lux”, choć obrywało się też lepszym: Gillette – najlepszy dla mężczyzny, Gillette to krew i blizny – żartuje Borowski. – Moją największą pasją zawsze były pudełka. Najbardziej przypadły mi do gustu. Do dziś udało się zdobyć kilka wyjątkowych sztuk. Mam m.in. jedyny znany egzemplarz opakowania po żyletkach o nazwie „Gładzik – wspaniały nóż do golenia”.
Ukradziona - najbliższa
Nazwa „żyletka” pochodzi od nazwiska szwajcarskiego Żyda Kinga Gillette’a, który na początku XX w. wyemigrował do USA i założył firmę produkującą maszynki z wymienialnymi ostrzami. Przez lata firma wchłaniała kolejne zakłady, obecnie żyletki zostały wyparte przez jednorazowe maszynki.
- Trzy, cztery ostrza to tylko kolejny chwyt marketingowy – powiedział Borowski. – Kiedyś była jedna żyletka i też można było się skutecznie ogolić.
Patrząc na kolekcję maszynek do golenia aż trudno uwierzyć, że człowiek potrzebował tak dużo czasu, aby stworzyć prostą, plastikową, jednorazową maszynkę. Choć trzeba przyznać, te stare były tyleż fantazyjne co niepraktyczne. Jedne w pudełku w kształcie trumny, otwierane jak szminka czy w łusce po naboju. Inne wielkości paznokcia i trudne do złożenia, że samemu właścicielowi udaje się to rzadko. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że starsze są piękniejsze.
- Najgorsze są chińskie, niby metalowe, a jakby trzymało się kawałek tektury – powiedział Borowski.
Wszystkie maszynki leżą w gablocie na ścianie. W oczy rzucają się większe pudełka, to te żołnierskie z czasów I i II wojny światowej. Skromne, bez zdobień, proste w obsłudze. Jest też egzemplarz wykonany ręcznie w Oflagu przez jeńca. Jedna z maszynek zajmuje szczególne miejsce w kolekcji Marka Borowskiego.
- To maszynka, którą ukradłem na komisji poborowej – pokazuje Borowski. – Zapytałem pielęgniarkę czy mogę ją zabrać. Zabroniła. Dlatego mam do niej szczególny sentyment.
Oprócz maszynek, Borowski posiada monety, kapsle oraz spory zbiór opakowań po topionych serach. Każdą z tych rzeczy bez zastanowienia zamieniłby na pudełko po żyletkach. Oczywiście, takie, którego jeszcze nie ma.
Reklama
Bardzo ostre hobby. Ma kilkadziesiąt tysięcy żyletek
STAROGARD GD. - Trzy, cztery ostrza to tylko kolejny chwyt marketingowy – powiedział Borowski. – Kiedyś była jedna żyletka i też można było się skutecznie ogolić. Ma największą w Polsce kolekcję pudełek po żyletkach. Ma także pokaźne zbiory opakowań po serkach topionych, maszynek do golenia, żyletek, monet, znaczków, pudełek zapałczanych, kapsli itd. Poznał zbieracza... nocników.
- Karol Uliczny
- 24.09.2009 10:12 (aktualizacja 17.08.2023 18:54)
Data dodania:
24.09.2009 10:12
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze