Dzień Wszystkich Świętych. Dzień refleksji, zadumy, w którym odwiedzamy cmentarze, rodzinne groby aby oddać cześć zmarłym. Tego dnia jesteśmy jakby wyciszeni, pogodniej patrzymy na innych ludzi.
Cudownie w nocy wyglądają cmentarne znicze. Pięknie migają kolorowe płomyczki świec.
Mówią, że życie jest jak płomyk. Jak płomyk ulotne. Takie ogniki nadziei.
Człowiek zgasł.
Śmierć jest sprawiedliwa. Przychodzi po każdego. Nie liczy się wtedy co masz, czy jesteś bogaty czy biedny, czy jesteś zwykłym człowiekiem, czy masz układy. Nie jesteś w stanie się od niej wykupić. Za żadne pieniądze.
Mój tatuś wiecznie powtarza, żebym żył tak aby innym było ze mną dobrze. Bo to inni mnie oceniają. Tak, tyle po nas zostanie tyle, ile w pamięci innych. Zaczynamy jako tabula rasa, potem tą tablicę wypełnimy mądrzej lub nie. Z tą tablicą trafiamy potem na sąd, gdzie nie wynajmiemy najlepszego adwokata, nie oszukamy. Jedyny taki sąd. Sąd Boży.
OMNIA SUO TEMPORE (wszystko w swoim czasie). Jest czas siewu, żniw i odpoczynku. Wielu wspaniałych ludzi już odpoczywa. Odeszło.
Dopiero kiedy straciłem Mamę zobaczyłem,= ile znaczyła w moim życiu. Ileż chciałbym dziś zmienić, naprawić, wytłumaczyć, wyprosić. Ileż mądrzejszy jestem po jej śmierci. Dlaczego nie było tak wcześniej? To nie kwestia wykształcenia, wychowania, to to zachłanne życie które nas wciąga i powoduje, że oddalamy się od bliskich, najbliższych. Gdzieś gubimy miłość.
„Wrócę do Ciebie z pierwszym uderzeniem Twojego serca o moją pamięć” napisał poeta. Tak. Ten pierwszy dzień listopada często jest bolesnym przypomnieniem, że w życiu najważniejszy jest drugi człowiek, którego często już nie ma. Jest jednak światełko nadziei. Żyjemy i możemy jeszcze coś zmienić.
To od nas zależy czy skorzystamy z tej szansy.
Janusz Rokiciński
Z refleksją – Mieczysława Krzywińska
Zaduszki
Kiedy szarzeje w moich rękach
Ten przedostatni okruch świata,
Kiedy samotnie muszę klękać,
W modlitwie, którą czas już zatarł,
Z nagrobnych płyt, jak suche liście,
Zmiatać łez kilka, co drżą jeszcze,
Nie czekać już na żadne przyjście,
I nie biec już na żadną przestrzeń,
I znicze zamiast gwiazd zapalać,
Ich płomień dłoni nie ogrzeje,
Spojrzeń się nie da poocalać,
Gasną. I w dłoniach świat szarzeje.
Staruszka
Tak opadają z niej dni jak liście
Niżej i niżej
I już nie czeka na żadne przyjście
Pod lat swych krzyżem
A łzy jak gorzkie pestki czereśni
Na bruzdach twarzy
I od tak dawna nic już się nie śni
Nie chce się zdarzyć
I drepcze ścieżką tej szarej ciszy
Nie czeka na nic
Mantra różańca myśli kołysze
Obietnicami-
Końca starości
Wiecznej wieczności
* * *
W „Pomiędzy”
Pomiędzy alfą mokrą od krwi,
A trumną z suchego drewna,
Są miejsca gdzie się bywa i śni,
Uśmiechy, dzieci, westchnienia, łzy,
I droga-zwykle niepewna,
Pomiędzy światłem co niesie ból,
A tą ostatnią ciemnością,
Jest rosa łez i ziemi sól,
Jest letni deszcz i bezmiar pól,
Pragnienie splecione z miłością,
Pomiędzy krzykiem co dziwi krtań,
A krzykiem co ją zaciska,
Jest tyle słów, jest tyle zdań,
Jeziora ciepło, dzwonki u sań,
I słońce w złota rozbłyskach,
W Pomiędzy mogę serce otwierać
Po stokroć rodzić się i umierać
* * *
Nie cała umrę
Wiesz-robię deszcz
Szelestem szepczę
Szemrzę na wietrze
Tańczę w konarach drzew
Wiesz-jestem mgłą
Mlecznie przepływam
Obraz rozmywam
I światła we mnie drżą
Wiesz-jestem snem
Na twoich oczach
Tańczę po nocach
Zostawiam jedną łzę
Wiesz-wiatrem jestem
Na progu ciszy
Czasem mnie słyszysz
Jak szepczę...
* * *
Modlitwa prywatna
Kiedy zabolą mnie ręce
Takie zmęczone szukaniem
Kiedy oszalałe serce
Bić z przerażenia przestanie
Kiedy na usta nie spłynie
Cicha modlitwa wieczorna
Kiedy na zawsze przeminie
Tęsknota-ta niepokorna
.................................
Wtedy już nie sądź mnie Boże
Rózgami gniewu swojego
Życie przed Tobą położę
Tylko nie pytaj "dlaczego":
-sfatygowane
-"jakoś" przetrwane
-na drobne porozmieniane
Naucz mnie
Gdy zgaśnie światło na serca mierzei
I dni przeminą deszczowe słoneczne
I się rozsypią okruchy nadziei
Jak koraliki gdzieś po drodze mlecznej-
Wtedy mi Boże daj miękką poduszkę
I oczy zamknij wszechmogącą ręką
I ucisz myśli wiecznie nieposłuszne
Zatrzymaj serce by więcej nie pękło
Wtedy mnie Boże na łąki zaprowadź
Tam gdzie się tęcza jak brama otwiera
Promienie zorzy połóż mi na głowę
I w takim świetle naucz mnie umierać
* * *
Na wsi, przed jakąś wojną…
Wieźli cię polną drogą wzdłuż jeziora
W dwa kare konie zaprzężona bryczka,
Nikt nie pamiętał, jak śmiałaś się wczoraj,
Ani rumieńca na twoich policzkach
Wieźli cię dalej tą dróżką pod lasem
Trochę płakali, lecz częściej milczeli,
Ksiądz intonował "Hostias" trochę basem,
A wczesny grudzień szczyty sosen bielił.
Dowieźli wreszcie, szybko zakopali,
No i do domu, bo zimno im było,
Wracając zapominać zaczynali
Jakby ci się nigdy żyć nie zdarzyło.
Mijamy…
Na nasturcjach tłusta liszka drzemie,
Już nie zdąży stać się motylem,
Coraz dłuższe kładą się cienie,
Słońce toczy się coraz pochylej,
I jabłonie ciężarne czerwienią
Malinówek późnozimowych,
Świtem w trawie diamenty drzemią,
Wieczór wkłada płaszcz granatowy.
Już październik stoi na rozstajach,
A jezioro wciąż w szarych oparach,
Łopot serca się uspokaja,
Jak tykanie starego zegara.
Reklama
Na Święto Zmarłych. Śpieszmy się kochać
POMORZE. Wrócę do Ciebie z pierwszym uderzeniem Twojego serca o moją pamięć” napisał poeta. Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą... Tak wiele jest pięknych myśli, które odnoszą się do przemijającego czasu. Ich autorzy, choć odeszli - żyją w naszej pamięci.
- 31.10.2009 00:00 (aktualizacja 31.07.2023 16:25)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze