Polacy protestują, jeżdżą na pikiety pod areszt na Służewcu, gdzie przetrzymywany jest ksiądz Michał. Protestują i czekają na stanowisko Episkopatu Polski, który „miele” sprawę jeszcze wolniej niż czynią to zwykle młyny kościelne. Chyba już pora na nowe NON POSSUMUS?! Tym bardziej, że dowiadujmy się właśnie, że „katolik” Marian Banaś, prezes NIK, przyjął od rotacyjnego marszałka i „katolika” Szymona Hołowni zlecenie na skontrolowanie WSZYSTKICH dotacji z budżetu państwa dla Kościoła katolickiego! Kościół katolicki traktowany jest – tak jak w czasach stalinowskich – jak organizacja przestępcza! A potem będzie tak jak w roku 1953, że rządząca klika lewacka będzie decydowała o nominacjach na biskupów i na proboszczów?! Non possumus!
Dotychczas wydawało się nam, że „sprawa księdza Olszewskiego” wzięła się z chęci znalezienia nowej „afery” w środowisku ministra Zbigniewa Ziobry, który jest szykanowany z pogwałceniem elementarnych praw człowieka; że znowu postanowiono zaatakować Fundusz Sprawiedliwości. Skoro jednak mają być kontrolowane wszystkie dotacje dla Kościoła, to znaczy, że tu nie chodzi tylko o Solidarną (Suwerenną) Polskę czy o ministra Ziobrę, lecz o totalny atak na Kościół! Mój przyjaciel Marcin Bogdan, znany felietonista, napisał mi: „Banaś z gorliwością przyjął zlecenie od „katolika” Hołowni na kontrole wszystkich dotacji z budżetu dla Kościoła. W NIK wszystkie ręce na pokład. Wszystkie departamenty i delegatury będą kontrolować Kościół! Odkładane są inne kontrole. Część kontrolerów jest zszokowana. Zatem to nie tylko fundusz kościelny jest smyczą i kagańcem na twarz Kościoła, trzymanym przez gangsterów. Znowu cudzymi (Hołowni) łapami Tusk będzie demolował fundamenty porządku społecznego.
Starogardzkie non possumus
W niedzielę 7 lipca o godzinie 8.00 rozpoczął się całodniowy protest na terenie powiatu starogardzkiego. Jego inicjatorami byli radny powiatowy Jacek Marczak ze Starogardu i Ewa Turzyńska ze Skarszew. Zaczęliśmy od pikiety pod budynkiem starostwa, potem były Skarszewy, Zblewo, Kaliska, Czarna Woda, Osieczna, Skórcz, Osiek, Smętowo i Bobowo. Wszystkie gminy naszego powiatu. Objazd był dokładnie zaplanowany, do pikiety dołączali się miejscowi ludzie – od 20 do ponad 100 osób (w Skórczu). Ewa wyjaśniała cel protestu, zapraszała miejscowych uczestników do wyrażenia swej opinii przez mikrofon. Odzywali się chętnie. Dwie wypowiedzi utkwiły mi w pamięci. W Kaliskach pewna pani powiedziała, że jako Polka wstydziłaby się później, gdyby nie dołączyła do pikiety. W Osiecznej, gdzie zgromadziło się sporo młodych ludzi (podobnie w Skórczu), poprosiłem do mikrofonu nauczycielkę, która odpowiedziała: „Należę do grupy modlitewnej, więc zamiast mówić, mogę poprowadzić modlitwę. Zdarzało się, że miejscowi wsiadali w samochód i razem z nami jechali dalej. Młoda, sympatyczna para jechała z nami z Osiecznej do Skórcza, Osieka i Smętowa, rozstaliśmy się w Bobowie.
Zagłosujcie!
Scenariusz pikiety w każdej gminie był podobny. Jacek Marczak czytał petycję do miejscowej rady gminy z prośbą, by rada wyraziła swój sprzeciw wobec więzienia, bez postawienia zarzutów księdzu Olszewskiemu. Petycje umieszczaliśmy na drzwiach urzędu gminy, w poniedziałek rano były zawożone już w normalnym trybie, za potwierdzeniem odbioru.
Nie tylko ksiądz Olszewski
Proszono mnie w każdej gminie o zabranie głosu. Postanowiłem rozszerzyć krąg skojarzeń związanych z naszą pikietą. Mówiłem nie tylko o księdzu Olszewskim, ale także o kapłanach związanych z daną gminą, którzy cierpieli prześladowania za wiarę i Ojczyznę. W Lubichowie przypomniałem księdza Franciszka Rogaczewskiego, który tam się wychował, a przed wojną wybudował w Gdańsku kościół i ośrodek polskości w postaci kościoła Chrystusa Króla. Umierał w styczniu 1940 w KL Auschitz. W Skórczu przypomniałem ks. Antoniego Arasmusa, zamordowanego przez folksdojczów żelaznymi narzędziami gospodarskimi w lesie pod Kiełpinem w powiecie kartuskim. Wspomniałem męczeństwo ks. prof. Feliksa Bolta z Barłożna. Modliliśmy się o nagrodę w Niebie dla tych męczenników Kościoła i sprawy narodowej.
Za tę wolność…
Wszędzie śpiewaliśmy coraz bardziej znaną na protestach pieśń ś.p. Romana Kołakowskiego i Marka Bałaty „Wolność”: „Za tę Wolność, którą czasem <trudnym losem> nazywamy; Tobie, Boże dziękujemy, Ciebie, Boga, wychwalamy”. Gdy wymieniłem nazwisko Marka Bałaty, w Osieku ludzie zakrzyknęli: Znamy go! No pewnie, przecież występował w Osieku na festiwalach muzyki gospel, organizowanych przez księdza proboszcza Jana Ossowskiego.
Wracaliśmy do domu około 20 z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Musimy się nie tylko modlić za ład moralny i prawny w Ojczyźnie, ale też musimy dawać publicznie świadectwo, by ośmielić tych, którzy cierpią w milczeniu i myślą o Polsce, ale boją się o swoją pracę, o dzieci, więc milczą. Na tym bardzo zależy prześladowcom księdza Michała i Kościoła.
„Praworządna” gmina miejska
Podczas ostatniej sesji Rady Miasta Starogardu zaproponowaliśmy z radnym Mieczysławem Płaczkiem przyjęcie przez Radę uchwały protestującej przeciwko demolowaniu wystawy stałej Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, przeciwko usunięciu z niej św. Maksymiliana Marii Kolbego, bł. Rodziny Ulmów i rtm. Witolda Pileckiego. Niestety, przewodnicząca Rady Anna Benert z góry wykluczyła głosowanie nad przygotowanym przez nas tekstem, twierdząc, że projekt uchwały to poważna sprawa, musi być przygotowany dużo wcześniej, zatwierdzony przez radców prawnych etc. Zapytałem, czy radni muszą uzyskać poradę prawną, by się odezwać na sesji i czy nie mają prawa wyrażenia swojego stanowiska… Pani przewodniczącej wtórował gorliwie sekretarz miejski, też w duchu „poszanowania prawa”. Dziwne praktyki uprawia się na sesjach Rady Miasta Starogardu. Kiedy już kończy się sesja, wyskakuje nagle sekretarz miejski i wyciąga jak króliki z kapelusza nowe „projekty uchwał”, które nie były przegłosowane w porządku sesji! Radni PiS nie mają o nich pojęcia, bo nie są wtajemniczani w przygotowanie sesji, nie mają wiceprzewodniczącego (PO ma dwóch!). I ci radni z PO i Naszego Starogardu, który na naszych oczach zamienia się w żałosna przybudówkę PO i uczniów posła Gabriela, nie widzą możliwości głosowania nad protestem przeciwko zmianom w gdańskim Muzeum?!
Naprawią nam klimat…
Na posiedzeniu Komisji Edukacji dowiedziałem się, że wkrótce do Starogardu przybędą młodzi ludzie z różnym młodzieżowych rad. My też taką radę mamy, kieruje nią tajemnicza panna Basia z klasy ósmej, którą już dwa razy zapraszaliśmy na komisję, ale jest bardzo zajęta. Zapytałem, czym się ci młodzi ludzie zajmą na zlocie. Opiekunka rady i pełnomocniczka prezydenta do spraw organizacji pozarządowych odpowiedziała mi, że „między innymi klimatem”. Zgłupiałem… Przecież badaniem klimatu zajmują się geologowie, a nie panna Basia z klasy ósmej i jej goście! Zapytałem, czym jeszcze zajmuje się ta młoda rada. Usłyszałem, że pracuje bardzo intensywnie i zgłosiła już trzy postulaty do prezydenta Stankowiaka. Jakie? „No, między innymi, żeby dofinansować (nakarmić) młodzież, która przyjedzie do Starogardu”. – Ale to nie jest żaden postulat! Przewodniczący Komisji Edukacji radny Sławomir Ruśniak dobił mnie: - Oni mają też poważne postulaty, na przykład w sprawie klimatu… Niezrażony zapytałem jeszcze, kto z Rady Miasta będzie monitorował te obrady. W końcu to są młodzi ludzie. Patrzyli na mnie jak na faszystę: - Pan radny chyba nie wie, co to jest demokracja, nikt się nie będzie wtrącał do tych młodych ludzi, uchwalą, co będą chcieli… A mnie się zdaje, że jednak ktoś ich już „zaprogramował”, skoro postanowili zostać badaczami klimatu. Nie pozwólmy robić idiotów z młodych starogardzian, bo wyjdzie nam to bokiem.
Napisz komentarz
Komentarze