czwartek, 28 listopada 2024 18:53
Reklama

Wyznania zza krat. Życie czasem przerasta

POMORZE. Niezliczona ilość zakratowanych drzwi, ciągły, hałaśliwy zgrzyt kluczy, zamykanych kart i kłódek. Chłód i niepokój. Tu nie ma zaufania, nie ma przyjaciół. Tu ujawniają się prawdziwe, ludzkie instynkty. To więzienna rzeczywistość oczami osadzonych.
Wyznania zza krat. Życie czasem przerasta
Marcin B. ma 37 lat, jeszcze kilka lat temu pracował w bankowości. Jak mówi, wraz ze stażem pracy rosły obowiązki, wymagania i oczekiwania a malała płaca. I zaczęło się. Łapownictwo. Tak po prostu. Żeby żyć.
 - Sytuacja życiowa zmusiła mnie do tego,12 lat stażu pracy, 700 zł na rękę. I stało się - tłumaczy. - 3 lata w zawieszeniu dostałem. Jednak wyrok został odwieszony i zarządzono dokonanie tej kary ze względu na brak kontaktu z kuratorem. Nie czas i miejsce, żeby teraz to roztrząsać.

Nigdy nie mów nigdy

W starogardzkim areszcie śledczym przebywa już 14 miesięcy. Do warunkowego zwolnienia, na które liczy zostały mu 4 miesiące z kawałkiem. W porównaniu do innych w tym wypadku, jest szczęściarzem.
Rodzina jak mówi, zadowolona nie jest. Wychodzi na przepustki, średnio raz w miesiącu, na dwa dni, na Święta Bożego Narodzenia był 6 dni. Ma dwie córki, młodsza ma niecałe 3 latka do tej pory myśli, że tata idzie do pracy, a starsza niestety wie. Wie dokąd przychodzi i jak tam wygląda.
 - Odwlekać powiedzenie można, ale nie w nieskończoność. Myślę , że żona i starsza córka zrozumiały - dodaje.
Jak widzi swoje życie za pół roku , po wyjściu, gdy świat dopiero co nieudolnie podnosi się z kryzysu?
 - Kryzys to się wydaje rozdmuchany przez media. Widzieć i mówić można dużo, natomiast prawda jest taka, że trzeba będzie sobie radzić, na pewno nie w ten sposób, który doprowadził mnie do tego miejsca. eie ma że boli, mówiąc kolokwialnie Jedno jest pewno, z własnej woli i świadomie po raz drugi nie wchodzi się do tej samej rzeki, ale jest też takie powiedzenie: „Nigdy nie mów nigdy”.
Przyznaje, że trafić do więzienia, to dla zwyczajnego człowieka jedno z najtragiczniejszych przeżyć.
 - To nic przyjemnego, trafiłem tu 12 grudnia 2008 roku. Święta szły. Pierwsze moje święta z dala od domu. To był szok. Pierwsza noc w więzieniu to był szok, nie da się ukryć. Tym bardziej, że nie stawiłem się na wezwanie. Zostałem doprowadzony. Wstyd, policja... Nie ukrywam, że psychicznie ciężko było to znieść.
Teraz twierdzi, że największą karę ponosi niestety jego rodzina, nie on sam.
 - Ja tu pracuję, robię to co lubię, na co nigdy wcześniej nie miałem czasu - mówi. - Czytam teraz książki. Mija dzień za dniem. Żona pracuje, gdyby nie pracowała to byłoby cieniutko.  Są jednak jakieś zaskórniaki, więc byłoby za co żyć. To wszystko jednak powoduje strach, myśli się: „Nigdy więcej”. Ale cóż, człowiek jest świadomy, że popełnił wielki błąd. Mam nadzieję, że trafiłem tu po raz pierwszy i ostatni. Są jednak tacy, którzy po wyjściu stąd nie mają dokąd wracać. Wychodzili np. teraz w 20 - stopniowym mrozie. Dokąd? Pod most. Taka jest prawda.

Przyjaźń to abstrakcja

5.45 pobudka, w soboty, niedziele i święta 6.45, toaleta, śniadanie i praca od 7.00 do 15.00, potem obiad, kolacja. Książka, telewizja, to wszystko. Tak mija czas w więzieniu.
 - 1 września ubiegłego roku dowiedziałem się, że będę wychodził na przepustki i najprawdopodobniej wyjdę na wolność wcześniej warunkowo. To był najszczęśliwszy dzień. Pierwszy raz wyszedłem na przepustkę po 9 miesiącach. To było niesamowite przeżycie. Tyle rzeczy się zmieniło. Niby tylko 9 miesięcy, ale wtedy zauważyłem, że świat się zmienia bardzo szybko.
Jak mówi, w więzieniu nie ma przyjaźni ani zaufania.
 - Lubię wielu osadzonych, ale żeby tutaj zawiązały się przyjaźnie w prawdziwym tego słowa znaczeniu, to jest czysta abstrakcja. Każdy dba o swój interes, żeby przetrwać. Tu się ujawniają prawdziwe, ludzkie instynkty. Nie ma zaufania.
Jak twierdzi każdy jest istotą omylną.
 - Trzeba każdemu dać szansę. Tu jest małe miasto, areszt, są też tacy, którzy mają 20 - letnie wyroki. Jeżeli więc nikt po takim czasie na wolności nie wyciągnie do niego ręki, to po prostu ginie, bo nie jest w stanie sobie poradzić. Życie czasem przerasta.
A plany na przyszłość?
 - Dobre pytanie. Nie da się nadrobić straconego czasu. Idąc tutaj budowałem dom. Teraz brat mi pomógł zamknąć surowy stan. I teść także. Marzenia? Może nie dzisiaj…

Inny świat

Karol C. na pytanie, za co został skazany, odpowiada:
 - Za nic, czym można się chwalić. Kara 4 i pół roku. Uważałem, że jestem malutkim robaczkiem, że jeśli zrobię cos złego, to nikt tego nie zauważy. Myślałem naiwnie, że zwraca się uwagę tylko na przestępców wielkiego formatu. A okazuje się, że każdy z nas może być przestępcą. Byłem trenerem i związałem się z 15 - letnimi dziewczynami. Utrzymywałem z nimi kontakt przez dłuższy czas, oczywiście niejednocześnie. Traktowałem to jako związek. Byliśmy w sobie zabujani, zafascynowani sobą. Po dwóch latach dziewczyna spotkała innego chłopaka i zakończyła naszą znajomość. Miałem wtedy 28 lat, żonę i dwójkę dzieci. Powiedziałem wcześniej mojej żonie. Po cichych miesiącach  przebaczyła mi. Potem cała sprawa wyszła na jaw i trafiłem tutaj.
Jak stwierdza, żona i dzieci go wspierają i to jest dla niego najważniejsze.
 - To było wiele lat temu, od tamtego czasu bardzo się zmieniłem - zapewnia. - Już dawno doszedłem do właściwych wniosków, ale karę trzeba odbyć. Mam tu sporo czasu a spotkania z psychologami dają dużo materiału do przemyśleń. I jeśli człowiek chce, to naprawdę ma szansę się tu zmienić. Jeżeli chce. A wbrew pozorom dużo osób chce. Ja chcę bardzo. Jednak, gdyby moja obecnie nastoletnia córka spotkała takiego faceta, to byłaby dla mnie katorga. Niestety człowiek, gdy przekracza pewną barierę, przestaje logicznie myśleć. I wtedy nie liczy się logika, tylko uczucia. Nie jest tak, że człowiek zmienia się pod wpływem jednej myśli, impulsu. To jest długotrwały proces. Jeszcze będąc na wolności, zanim się wszystko wydało, przedsięwziąłem kroki, by wykluczyć wszelkie możliwości popełnienia błędu po raz kolejny, by nie zrobić pierwszego kroku. To jest tak jak z papierosem. Dopóki się nie zapali… Wejście za kraty to był szok. Najgorsze było przestawienie się, że człowiek nie jest już tym, od którego w życiu coś zależy. Wcześniej wszystko było w moich rękach. Za kratami tego nie ma, trzeba przestawić się na inny tryb życia. Teraz ja już tego hałasu wcale nie słyszę. Jednak samo zniesienie kary to wegetacja. To nic nie daje. Chodzi o to, by odbyć karę i nie zmarnować tych lat. To jest wbrew pozorom najtrudniejsze. Ale można. Żona powtarzała mi: „Jesteś inteligentny, dasz radę. Dasz radę”. Całe życie szukałem skarbu, a on był tak blisko mnie. Skarb miałem przy sobie. Moją żonę. Zawsze, gdy gdzieś wyjeżdżałem, z radością wracałem do domu. Dopiero jednak, gdy myśli się, że straciło się kogoś całkowicie, wówczas się go docenia.

Bóg daje mi siłę

Karol C. wyznaje, że obecnie bardzo dużą rolę w jego życiu odgrywa wiara.
 - Tak, wierzę w Boga. Teraz. Doświadczyłem jego istnienia na własnej skórze. Zmienił się diametralnie mój sposób myślenia. Wiem dziś, że wiara dużo daje i wiele zmienia. Całkowicie zmienia myślenie. Wcześniej studiowałem nauki ścisłe, fizykę. Dla mnie liczył się tylko świt materialny, to czego można dotknąć. Reszta nie istniała. Interesowałem się filozofią. Jednak będąc już kilka miesięcy za kratami, byłem załamany, czytałem Pismo Święte, bo była to jedyna książka w celi, nie wytrzymałem, rzuciłem się na łóżko, wtuliłem głowę w poduszkę i powiedziałem: „Panie Boże jeżeli istniejesz, jeśli naprawdę jesteś, to daj znak”. I w tym momencie usłyszałem walenie do drzwi. Widzenie! Po raz pierwszy, widzenie! Dokładnie w tym momencie! Wtedy przyjechała żona. Przytuliła mnie, powiedziała „Trzymaj się”. Jak w to nie uwierzyć? – pyta ze łzami w oczach. - To było przełomowe, najważniejsze przeżycie w moim życiu. Od tego impulsu wszystko się zmieniło. Zacząłem czytać Pismo Święte, chodzić do kaplicy, rozmawiać z naszym księdzem. Został on moim przewodnikiem duchowym. Zacząłem poznawać modlitwy, koronkę, różaniec. Wtedy też zaczęli się odzywać przyjaciele, ofiarowali pomoc mojej żonie. Żona została sama, musi dom utrzymać, kredyt spłacać, syn studiuje, córka się uczy. To wszystko z jednej pensji. Przyjaciele pomagają. A mnie wiara daje siłę, by to przetrwać. Daje nadzieję każdego dnia.
Gdy dzwonie do rodziny, a żona mówi , że nie ma opału i 12 stopni w domu. To boli niesamowicie. Człowiek jest wtedy taki bezradny, bezczynny. A gdy jeszcze uświadomię sobie, że to wszystko przeze mnie. I gdy pomyślę, że miałbym coś takiego zrobić drugi raz, moją rodzinę narazić na taki ból, to.., to jest niemożliwe. Marzę, by…sprawić, aby moja rodzina była szczęśliwa. Nic innego nie ma dla mnie znaczenia. Po prostu wrócić i robić wszystko, żeby oni byli najszczęśliwsi. Reszta się nie liczy.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

JP 15.02.2010 14:48
frajer

Robson 13.02.2010 19:33
Żal tylko dzieci tych panów. Nie wiedziełbym, jak im wytłumaczyć takie błędy.

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama