sobota, 28 września 2024 19:26
Reklama
Reklama
Reklama

Podarować dzieciom uśmiech. Organizujemy świąteczną pomoc

POMORZE. Często brakuje nawet na jedzenie, gdy opłaci się wszystko, to człowiek zastanawia się, czy opłacić coś jeszcze, czy kupić jedzenie. Najważniejsze, by dzieci nie chodziły głodne. Potrzeba właściwie wszystkiego. Od butów po proszki do prania. A dzieci też mają marzenia...
Podarować dzieciom uśmiech. Organizujemy świąteczną pomoc
Agnieszka i Adam mają sześcioro dzieci. Jak mówią, żyje się bardzo ciężko. Często brakuje pieniędzy nawet na podstawowe rzeczy. By przeżyć.

500 zł na życie
-    Jest ciężko, mam tylko zasiłek rodzinny i dodatki z MOPS – u, mąż nie pracuje, ponieważ teraz jest na zwolnieniu chorobowym, po zabiegu kolana, czeka go rehabilitacja - stwierdza pani Agnieszka. – Mieszkanie wynajmujemy. Jest bardzo ciężko.
Jak mówią państwo Skrzypczak, opłaty  wynoszą ok. 1400 zł, na życie zostaje ok. 500 zł...Dla ośmioosobowej rodziny.
-    Nie mogę iść do pracy, przy tylu dzieciach. Próbowałam już nie raz, tym bardziej teraz jak maż ma chorobowe. Jednak każdy pracodawca pyta o dzieci. Gdy mówię, że jest ich sześcioro, to odpowiadają: Jak Pani chce pracować, a dzieci? Przedszkola są zbyt drogie, Niemożliwe jest, aby każde dziecko zapisać.  
Brakuje właściwie wszystkiego. Dzieciom głównie ubrań, obuwia.
-    Często zabraknie pieniędzy nawet na jedzenie. Gdy robimy opłaty, to zastanawiamy się, czy opłacić coś jeszcze, czy kupić jedzenie. Jesteśmy już zadłużeni za mieszkanie. Nasza sytuacja jest bardzo trudna – dodaje pan Adam.
Decyzje, co wybrać, podejmują każdego dnia.
-    Gdy czegoś nie zapłacimy, to dostaniemy wezwanie, przyjdzie właścicielka albo np. mogą nam odciąć prąd – kontynuuje pani Agnieszka.

Tragiczne święta
Dwa lata temu w ich mieszkaniu wybuchł pożar.
-    Była dokładnie godzina 14.07, całe mieszkanie spaliło się dzień przed Wigilią - wspominają. - Instalacja elektryczna zaczęła się palić.
-    Wyszedłem do sklepu na chwilę po ostatnie produkty na święta. Dzieci bawiły się w drugim pokoiku – relacjonuje pan Adam. - Żona pakowała prezenty na święta. Mikołaj miał wtedy 6 miesięcy, spał w łóżeczku, w pokoju, w którym zaczęło się palić. W ciągu 15 minut wybuchł pożar. Gdy wróciłem ze sklepu, żona krzyczała „Pali się!”. Patrzę, rzeczywiście. No i biegiem. Trzeba było zabierać dzieci i uciekać.
Najpierw ogień zajął materac w małym pokoju, potem kanapę i łóżeczko, które zaczęło się palić od dołu. Pani Agnieszka cudem wyciągnęła 6 - miesięcznego synka z pokoju.
- Mieliśmy tam duży materac. Nie mogłam się dostać do pokoju, bo drzwi zassało – opowiada. - Nie zastanawiając się ani chwili kopnęłam szybę w drzwiach nogą. Szłam prosto przez ogień, dziecko wyciągnęłam z łóżeczka i wyszłam. Nawet nie wiedziałam, że mam nogę rozwaloną. Dopiero na dole sąsiadka powiedziała mi, że krwawię. Najważniejsze było to, że byliśmy wszyscy razem. Cali. Jeszcze kilka minut i żywcem by nam się synek spalił.
Potem leżałam w szpitalu z najmniejszym synkiem. Byłam poparzona, na nodze od wybicia szyby miałam 11 szwów. Był czas, że ciągle mi się ten koszmar śnił.
„Opieka” opłaciła im hotel. Mieszkali tam 3 tygodnie. Z ich dobytku nic nie zostało. Ubrania, podręczniki do szkoły, przybory, sprzęty…wszystko pochłonął ogień.
-    Potem dali nam na farby, jedzenie. O wszystko musieliśmy starać się od nowa. Prezydent miasta obiecał nam mieszkanie, niestety do tej pory go nie otrzymaliśmy. Dzięki dobrym ludziom, znajomym, opiece, udało nam się pozbierać. Uciekaliśmy tylko w tym, co mieliśmy na sobie. Był grudzień, ja zostałam w podkoszulku i spodniach od dresu, które jeszcze mi pocięli na dole, by opatrzyć rany na nodze. Wszystkie meble otrzymaliśmy z opieki społecznej, także z Caritasu przy kościele Św. Wojciecha. Tu nic nie jest nasze – mówi p. Agnieszka.

Problemy ze zdrowiem
Przeżyli życiową tragedię, nadal jednak nie jest im łatwo iść przez życie.
-    Codziennie sobie powtarzam, że muszę dać radę. Dzieci jedzą obiady w szkole, posiłki śniadaniowe też tam mają. Ale dalej musimy się martwić. Michałka - najmniejszego synka nie mogę już karmić piersią, bo dostał skazę białkową. Musieliśmy przejść na Bebilon Pepti. Pije bardzo dużo mleczka, jedna puszka dla niego starcza na 2 dni – żali się matka.
Do tego wszystkiego dochodzą też zmartwienia o zdrowie dzieci. Mikołaj - trzyletni syn ma problemy z oskrzelami. Lekarze podejrzewają astmę. Mateusz - najstarszy syn ma bardzo mocną wadę wzroku. Widzi tylko 30% bez okularów.
 - Mikołaj od  maleńkiego choruje na oskrzela. Jak jesienią zacznie, to wiosną kończy – stwierdza ojciec. - Jesteśmy bardzo wdzięczni, bo dostaliśmy inhalator dla niego. Wcześniej żona musiała 3 razy dziennie jeździć z nim na inhalacje. Daleko. Do przychodni aż za szpitalem. Teraz też już jest chory, wszystko mu charczy.
-    W środę idę z Mateuszem do okulisty, zobaczymy, co lekarz stwierdzi tym razem – dodaje matka.

Skromnie, lecz rodzinnie
Jak mówią, święta zawsze mają skromne.
-    Święta staramy się zawsze spędzać razem, skromnie, ale całą rodziną. To dla nas bardzo ważne. Nigdy nie robimy bogatych świąt, bo nas na to po prostu nie stać. Trójka już chodzi do szkoły i tam inne dzieci opowiadają: „Ja dostałam to, ja tamto” i wtedy przykro naszym, że one niestety dostały tylko coś naprawdę małego. Jednak staramy się je wychowywać tak, żeby nie myślały, że jeśli chcą, to muszą coś dostać. Ale mimo wszystko czasem jest nam ich żal. Żyjemy skromnie. Głównym celem jest, by dzieci nie chodziły głodne. Robimy wszystko, by żyć z miesiąca na miesiąc.
Zmartwień sporo, jak na jedną rodzinę. Ale radości też są.
-    Przy takiej gromadce jest wesoło – przyznają państwo Skrzypczak. - Jesteśmy bardzo zżyci ze sobą. Nie wyobrażam sobie nawet rozstania z dziećmi. Trudno mi rozstać się z jakimś dzieckiem i dać np. na wakacje do mojej mamy. Pochodzę z daleka, z woj. lubuskiego. Gdy któreś wyjedzie, wtedy tęsknimy bardzo. Brakuje tej jednej osoby.

Dziecko wybrało sobie ojca
Państwo Skrzypczakowie znają się, jak mówią, właściwie od dzieciństwa.
 - Adam pochodzi ze Starogardu. Jeździliśmy na wakacje do tej samej rodziny. Wcześniej nie zwracaliśmy na siebie uwagi. A teraz już dziewięć lat jesteśmy razem – mówi p. Agnieszka.
-    Gdy pracy w Starogardzie nie było, pojechałem tam pracować do lasu i tak się właściwie poznaliśmy na nowo – wspomina p. Adam.
 - Zaczęło się od tego, że mój syn, którego sama wychowywałam powiedział do Adama „Tato”. najstarszego syna. Wyszłam z nim z domu, a on pierwsze co zrobił, to podbiegł do Adama i powiedział „Tata”.
 - Mnie wtedy zamurowało – dodaje p. Adam.
 - Jakby sobie dziecko samo tatę wybrało. Tak się zaczęło... – wspomina p. Agnieszka ze łzami w oczach.

Mieszkanie z karaluchami
Przeprowadzili się do Starogardu. Najpierw mieszkali na Gdańskiej - 4 lata. Mówią, że tam było bardzo dobrze. Gdy zmarł właściciel, spadkobiercy sprzedali mieszkanie. A Skrzypczakowie przenieśli się na Chojnicką.
 -  Tam były myszy, karaluchy, takie warunki, że się w głowie nie mieściło - wspominają. - Myszy biegały po mieszkaniu. Zastanawiałam się, dlaczego córeczka tak płacze nocami. I patrzę któregoś dnia, a po buźce jej karaluch chodzi...
Potem wynajęli mieszkanie na Pomorskiej. Wymalowali, wyremontowali własnymi siłami. Odżyli. To miały być bogate święta, bo dostali talony z pracy. I nagle, w jednej chwili, całe ich szczęście, nadzieja na lepsze jutro... spłonęła.
-    To był najtragiczniejszy dzień. To już nie były święta. Mieszkaliśmy wtedy zaledwie 3 miesiące. W ciągu kilu minut wszystko straciliśmy. Niby nie chce się o tym myśleć, ale to jednak samo wraca. Jedna z córek wciąż pamięta, zamknęła nam się po pożarze. Przestała jeść, mówić, ciągle spała. Wstawała do toalety i szła dalej spać. Gdy widzi petardy na Sylwestra, to nie może patrzeć, zaraz płacze i krzyczy. Bardzo boi się ognia. Przez długi czas w nocy wstawaliśmy, by patrzeć czy dzieci dobrze śpią. Teraz, gdy kiedykolwiek poczuję dym, od razu wszystko wraca, boję się o dzieci – stwierdza p. Agnieszka.

Wymarzony rower i komputer
Państwo Skrzypczakowie radzą sobie, jak mogą. Starają się, by w domu było czysto, by panowała rodzinna, ciepła atmosfera. Brakuje im wielu rzeczy, by przeżyć, by normalnie, godnie funkcjonować. A dzieci też mają marzenia... Mateusz, Julka i Dominika marzą o rowerze i komputerze. Dominika, jak to dziewczynki w jej wieku, chciałaby także dostać  kosmetyki i ubrania Hannah Montana. Dla 5 – letniej Klaudii najpiękniejszym prezentem byłby wózek i lalka.  
- Bardzo przydałoby się łóżko. Dziewczynki śpią na materacu – dodaje mama. – Wciąż brakuje na przybory do szkoły, środki czystości, ubrania, buty. Starszemu synowi ostatnio dałam swoje adidasy... – puentuje matka.


PODAJ RĘKĘ RODZINIE
Zapraszamy do udziału w naszej akcji POMOC NA ŚWIĘTA. Jeżeli ktoś z Państwa chciałby w jakikolwiek sposób wspomóc rodzinę Skrzypczaków, prosimy o kontakt z redakcją, tel. 58 562 88 22, 509 449 619.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Koncert Raz Dwa Trzy „Człowiek czasami serce otworzy” już 29 września w Kinie Sokół! Koncert Raz Dwa Trzy „Człowiek czasami serce otworzy” już 29 września w Kinie Sokół! Agnieszka Osiecka i Wojciech Młynarski posiedli unikatową umiejętność obserwacji ludzkiej potrzeby bycia kochanym. Koncert złożony z piosenek ich autorstwa nie ma służyć porównaniu ich talentów. To żywe, muzyczne zestawienie odmiennego podejścia do uczuciowych usiłowań podejmowanych przez poszczególne bohaterki i bohaterów tych małych dzieł sztuki. Często - jak to bywa w życiu - przypadkowych sytuacji prowokujących burzliwy wzrost napięcia emocjonalnego przeradzającego się w nagłe, zaskakujące, acz nieuniknione np. zakochanie. Postaci z piosenek potrafią zapaść na „chorobę” miłości tak samo szybko, jak mozolnie i z trudem się odkochiwać. Opisać ulotną wymianę spojrzeń, albo spór między zimnym intelektem, a nagłym porywem serca. Czy to w ogóle możliwe? A. Osiecka i W. Młynarski prawdopodobnie przypuszczali, że nie. Ale jako twórcy niemogący i nieumiejący uwolnić się od wrodzonych talentów wiedzieli, że usiłować trzeba. Opowieść pozornie stara jak świat. „Człowiek czasami serce otworzy…” i dozgonna miłość, albo pasmo uczuciowych nieszczęść gotowe. Albo jedno i drugie.Zapraszamy Państwa na niezwykłą podróż muzyczną z Zespołem Raz Dwa Trzy.Informacje o wydarzeniu:Data: 29.09.2024Miejsce: Kino SokółStart: 19:00Otwarcie bram: 18:20Bilety na:Eventim.pl: https://www.eventim.pl/.../koncert-raz-dwa-trzy-czlowiek.../KupBilecik.pl: https://www.kupbilecik.pl/.../Starogard+Gda.../Raz+Dwa+Trzy/Zamówienia grupowe:prosimy o maila na [email protected] Data rozpoczęcia wydarzenia: 24.09.2024
9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA 9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA Organizowana od jedenastu lat, stała się już rozpoznawalnym wydarzeniem w Województwie Pomorskim. Rok rocznie przyciąga blisko dziesięć tysięcy turystów, zainteresowanych hodowlą gęsi pomorskiej i produktami, wytwarzanymi z jej mięsa. Przez trzy dni trwania imprezy, trwa biesiada przy dźwiękach dawnej muzyki, odbywają się występy zespołów folklorystycznych z regionu, a na koniec zatańczyć można na wiejskiej potańcówce. Każdy, kto przyjedzie w tych dniach do Swołowa, będzie miał okazję degustować i kupić gęsinę w różnych odsłonach kulinarnych (gęsie okrasy, pierogi i kartacze z gęsiną, smalce gęsie, gęsi pieczone, półgęski wędzone na zimno, galarety, pasztety z gęsi, zupy na gęsinie: czernina, brukwianka, kapuśniak). Wydarzenie to niezmiennie upowszechnia tradycję spożywania gęsiny w okolicach dnia Św. Marcina. Gęsina w Swołowie, to również okazja by poznać i degustować potrawy i wyroby z tego mięsa, uczestniczyć w targu produktów wiejskich z okolicy oraz, przy okazji, w jarmarku rękodzieła. Jak zwykle obecnych będzie około osiemdziesięciu wystawców ze swoimi gęsimi wyrobami tj. Koła Gospodyń Wiejskich, gospodarstwa agroturystyczne, lokalni hodowcy, przetwórcy i restauratorzy.Atrakcją dla odwiedzających są zawsze warsztaty i pokazy kulinarne, połączone z degustacją. Podczas imprezy odbywają się również pokazy i warsztaty muzealne, prezentujące dawne jesienne prace gospodarskie i domowe. Obejrzeć będzie można również hodowlę gęsi pomorskiej w tradycyjnych warunkach w Zagrodzie Albrechta oraz odwiedzić inne zwierzęta gospodarskie – owce, konie, kozy, kaczki, kury i in. Bilet wstępu na imprezę upoważnia do zwiedzania muzeum i uczestniczenia w pokazach.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Cześć jego pamięciData dodania komentarza: 8.06.2024, 09:28Źródło komentarza: Cześć i Chwała Bohaterowi! Mateusz Sitek zginął w obronie Wolnej Polski!.Autor komentarza: tutamTreść komentarza: Pamiętam. Starogardzkie MZK podstawiły autobusy do Pelplina.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:53Źródło komentarza: 25. rocznica wizyty Jana Pawła II w PelplinieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Pod Starogardem, mniej więcej w kierunku na Pelplin/Rywałd, powstała nowa farma wiatrakowa. Widzę ją z trzeciego piętra na ul. Gdańskiej, bo mam świetny widok na las w tym kierunku. Wiatraki jeszcze się nie obracają. Tak blisko miasta wiatraków jeszcze nie było.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:51Źródło komentarza: Z OSTATNIEJ CHWILI: Wicestarosta powiatu starogardzkiego zrezygnował ze stanowiskaAutor komentarza: yogTreść komentarza: gnać pałami tych zlodziejiData dodania komentarza: 7.06.2024, 15:45Źródło komentarza: STOP ideologii Zielonego Ładu i centralizacji Unii Europejskiej! KONFERENCJA PRASOWA JAROSŁAWA SELLINA I KACPRA PŁAŻYŃSKIEGOAutor komentarza: Andrzej ŁankowskiTreść komentarza: W prywatnym archiwum w Liniewie jest zdjęcie zrobione ukratkiem z momentu wykonywania morderstwa.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 11:58Źródło komentarza: FELIETON: Pamięć o niemieckiej szubienicyAutor komentarza: Bez podpisuTreść komentarza: To bandyci🤣Piłka nożna bez policji!!!Brawo chłopaki💪Data dodania komentarza: 1.06.2024, 10:35Źródło komentarza: 4 osoby odpowiedzą za odpalanie rac i świec dymnych podczas meczu na pelplińskim stadionie
Reklama
Reklama
Reklama