Najczęściej wmawiają nam obłudnie, że niepotrzebnie zajmujemy się „martyrologią”, bo trzeba patrzeć w przyszłość. To nieprawda. Moja żona, wieloletnia nauczycielka liceum, zauważyła ostatnio, że jej uczniowie nie znają nawet słowa martyrologia… Bez przeszłości nie ma teraźniejszości, jest otwarte pole kłamstw.
Przyczyny antypolskiej batalii, która przybiera na sile, są różne. W przypadku środowisk żydowskich (podkreślam mocno: części tych środowisk, bo są tam także ludzie sprawiedliwi) chodzi o to, by polskiego męczeństwa czasu II wojny światowej nie porównywać z męczeństwem narodu żydowskiego. Żydów obowiązuje dogmat, że nie wolno porównywać cierpienia Żydów do cierpienia jakiegokolwiek narodu, zwłaszcza polskiego. Doszło kilka lat temu do skandalicznej wypowiedzi jednej z badaczek holokaustu, profesorki polskiego uniwersytetu [!], która „naukowo” wyjaśniła, że śmierć Żyda była bardziej duchowa niż śmierć Polaka w tym samym czasie i w tym samym miejscu, bo śmierć Polaka była tylko „fizyczna” a nie duchowa! Wyjątkowość żydowskiego cierpienia i jej nieporównywalność ma doprowadzić do tego, by Polaków uznać za współwinnych holokaustu i zażądać odszkodowań idących w setki miliardów dolarów! Kiedy wybitny amerykański historyk prof. Richard Lukas napisał książkę „Zapomniany holokaust” (o polskich ofiarach II wojny światowej) rozwścieczone środowisko żydowskie w USA chciało go zlinczować. Żądało odebrania tytułów naukowych i nagród! Lukas był wstrząśnięty, bo był przekonany, że zyska uznanie za swą książkę, zauważył bowiem, że w jego amerykańskiej bibliotece uniwersyteckiej nie było ani jednej [!] książki o polskich, nieodwracalnych stratach ludzkich, za to o żydowskim holokauście było kilka tysięcy pozycji! Stwierdził ze zdumieniem, że liczba wojennych ofiar wśród obywateli RP narodowości polskiej (2 mln 760 tys.) jest równa liczbie ofiar wśród obywateli RP narodowości żydowskiej (2 mln 800 tys.). Więc „drugi holokaust” jest faktem, wymierzalnym matematycznie! II wojna światowa to liczne ludobójstwa (genocide). To pojęcie zdefiniował po wojnie polski historyk, absolwent polskiego uniwersytetu, narodowości żydowskiej, Rafał Lemkin. Kiedy się dziś mówi o ludobójstwie tamtej wojny, to natychmiast powstaje skojarzenie z KL Auschwitz. Tylko że w tym skojarzeniu Polaków nie ma, choć w KL Auschwitz Niemcy zamordowali lub doprowadzili do śmierci nie tylko Żydów, ale też od 70 do 100 tysięcy Polaków. Chronologicznie pierwsze ludobójstwo II wojny światowej dokonało się na Pomorzu Gdańskim. Na jesieni roku 1939 Niemcy zamordowali tu około 30 tysięcy ludzi – w ponad 90% Polaków, głównie osób wykształconych lub znanych z przywiązania do Polski. Niby o tym wiemy, na murze więzienia w Starogardzie jest przypominająca o tym duża tablica, ale od 17 miesięcy, gdy się na tym murze pojawiła, tylko trzy razy zdarzyło się, by ktoś zapalił tam znicz. Ja robię to regularnie, uważam to za mój obowiązek radnego. Kiedy trwały jeszcze prace archeologów w Lesie Szpęgawskim, poszedłem do dyrektora Muzeum Ziemi Kociewskiej, by mu przedłożyć propozycję kierującego tymi pracami dr. Dawida Kobiałki, archeologa z Instytutu Archeologicznego w Łodzi. Dr Kobiałka zaoferował przygotowanie w Starogardzie stałej ekspozycji, zawierającej artefakty wydobyte z dołów Szpęgawskach podczas prac archeologicznych. Dyrektor powiedział mi, że na razie nie ma na to czasu… Nie przyjął też zaproszenia wyjazdu do Lasu i rozmowy z dr. Kobiałką (brak czasu). Zamiast wystawy Szpęgawskiej mieliśmy ostatnio w Ratuszu wystawę pająków… Nie mam nic przeciwko pająkom, sam poszedłem tam z wnuczką, ale kolejność jest szokująca. Muzeum wydało też przed ostatnimi Świętami książkę pruskiego pastora Bernharda Stadiego o historii Starogardu. Szokująco antypolską, uznającą III rozbiór Polski za najszczęśliwsze wydarzenie w dziejach miasta [!], pomijające całkowicie istnienie Kościoła katolickiego w dziejach Starogardu [!], bo Stadie był heretyckim pastorem, zjadliwie wrogim Kościołowi. Ten pruski gniot, pełen błędów rzeczowych, sprzedaje się do dziś w Muzeum! A przecież to podobno miejska placówka edukacyjna!

Hania z KL Auschwitz
Wracam do początku tych wywodów. Kalendarz polski. Proszę, byśmy w środę 19 marca, gdy wychodzi ten numer „Gazety Kociewskiej”, pomyśleli o pewnej harcerce. O męczeństwie jej i jej najbliższych w miejscu nazwanym piekłem na ziemi. Hania Smoleńska była drużynową 48 warszawskiej drużyny harcerek. Brała udział w konspiracyjnym jury konkursu na Znak Polski Walczącej i to ona zadecydowała o wyborze Kotwicy (dokonując autorskiej modyfikacji); to ona była twórczynią tego Znaku! Była łączniczką w Biurze Informacji i Propagandy (BIP) Komendy Głównej ZWZ-AK. Objęła też dział opieki nad więźniami, utrzymywanie łączności z rodzinami uwięzionych, kontakty z więzieniami, wysyłka paczek. Przez jej ręce przechodziły grypsy pisane przez więźniów. Została aresztowana przez Niemców 3 XI 1942 wraz z całą rodziną wskutek wsypy w BIP. Mimo ciężkiego śledztwa, nie wydała nikogo. Wywieziona z Pawiaka transportem do KL Auschwitz. Umarła tam na tyfus 19 III 1943. Miała 23 lata. W KL Auschwitz, w odstępie miesiąca, umierała też mama Hani, jej siostra i bratowa. Ojciec, profesor Politechniki Warszawskiej, został zamordowany przez Niemców na terenie getta.
Hania rozumiała, że okupanci chcą zabić w Polakach nadzieję, dlatego starożytny znak nadziei (kotwicę okrętu) uczyniła znakiem polskiego Oporu. Dziś – w czasach nie rozpoznanych jeszcze do końca zagrożeń dla Polski – nadzieja jest nam potrzebna tak samo jak wówczas. Uczyńmy Znak nadziei, znak Hani, naszym znakiem!
Niemiecki Wielki Piątek w KL Stutthof
I jeszcze jedno piekło na ziemi, o którym trzeba pamiętać. Na ziemi pomorskiej jest 10 miejsc wielkich zbiorowych zbrodni niemieckich na Polakach, na każdym Niemcy zamordowali więcej niż tysiąc ludzi! Piaśnica koło Wejherowa – 14 tysięcy, Szpęgawsk pod Starogardem – 4-7 tysięcy), Mniszek pod Świeciem – 7-10 tysięcy) i inne. Jedną z najohydniejszych zbrodni było zabójstwo 67 polskich więźniów KL Stutthof. Byli to obywatele Wolnego Miasta Gdańska, znani z działalności na rzecz Polski. Działo się to w Wielki Piątek [!] 22 marca 1940 roku.
Zabójstwa dokonano w przyobozowym lesie, na podstawie „wyroków” policyjnych! Wśród zamordowanych byli przewodnicy duchowi Polonii gdańskiej – księża Bronisław Komorowski i Marian Górecki – beatyfikowani przez św. Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. – w pierwszym zbiorowym procesie 108 męczenników II wojny światowej. Byli urzędnicy, bankowcy, nauczyciele, prawnicy, lekarze, kupcy, pracownicy PKP i Poczty Polskiej w Gdańsku. Inteligencja polska – tak jak w Katyniu! Był wiceprezes Gminy Polskiej w Gdańsku, poseł do gdańskiego Volkstagu Antoni Lendzion i drugi poseł Bonifacy Łangowski.
Dół, w którym zbrodniarze zakopali ofiary, odnaleziono w 1946. Pogrzeb odbył się w Wielki Piątek 4 kwietnia 1947 na Cmentarzu Zasłużonych w Gdańsku-Zaspie. To chyba jedyny cmentarz w Polsce, gdzie pochowane są prochy aż trzech błogosławionych Kościoła katolickiego: bł. ks. Marian Górecki, bł. ks. Bronisław Komorowski i bł. ks. Franciszek Rogaczewski.
Napisz komentarz
Komentarze