Podobne zdarzenia należą do rzadkości. W środę, w zastępstwie prezydenta miasta Henryk Wojciechowski przyjmował skargi od mieszkańców. Wezwanie Straży Miejskiej do przebywających w urzędzie interesantek spotkało się z krytyką ze strony radnych.
- Różnych miałem interesantów, nawet po kilku głębszych i nigdy nie pozwoliłem sobie na to, żeby użyć aż takich środków. Wydaje mi się przyprowadzanie do dwóch kobiet przedstawicieli Straży Miejskiej było lekką przesadą – uważa przewodniczący Sławomir Ruśniak. - Kiedy władza zaczyna używać takich argumentów, może to budzić różne skojarzenia.
Prezydent zapewnia, że w tym wypadku nie miał innego wyścia.
- Zadałem pytanie pani, która wyłożyła jakieś urządzenie czy zamierza nagrywać to spotkanie. Powiedziała tak. Oświadczyłem, że nie wyrażam zgody na nagrywanie. Pani oświadczyła, że nie mam tu nic do powiedzienia, ponieważ to ona nagrywa a nie ja. – tłumaczy Henryk Wojciechowski. - Oświadczyłem, że w takich warunkach odmawiam rozmowy z tą panią. Ponieważ odmówiła opuszczenia pomieszczenia, wezwałem Straż Miejską i tak jak wcześniej powiedziałem natychmiast została wyprowadzona. Od razu udała się do pana przewodniczącego.
Więcej w najbliższej Gazecie Kociewskiej, która wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze