Jeszcze raz pytamy prezydenta Edmunda Stachowicza co skłoniło go do wyciągnięcia ręki do członków Platformy.
- Czy mógłby pan uchylić nieco rąbka tajemnicy z ostatnich rozmów. Jaka była pierwsza reakcja przedstawicieli Platformy na propozycję współpracy? Domyślamy się, że nie było łatwo...
- Zaproponowałem przewodniczącemu powiatowych struktur Platformy Obywatelskiej współpracę wychodząc od podstawowych celów. Wymieniliśmy poglądy i wspólnie stwierdziliśmy, że jest potrzeba współpracy. Wcale nie musieliśmy się długo przekonywać. Cele merytoryczne legły u podstaw tego porozumienia. Następnie przystąpiliśmy do kolejnych rozmów uszczegóławiających. Wszystkie strategiczne projekty uchwał będą omawiane zgodnie z podpisanym porozumieniem.
- Trudno uwierzyć w to, że rozmowy były takie spokojne. Dla pana koszty polityczne są bardzo duże. Praktycznie oddaje pan stanowisko zastępcy prezydenta. Czy w tym wypadku motywem do podjęcia współpracy było wyłącznie dobro miasta? A może trochę chęć z każdej ze stron ugrania własnych, partyjnych interesów?
- Nie wiem czy można to określić partyjnymi interesami. Powiedziałem już wcześniej co legło u podstaw zainicjowania tych rozmów. Każda ze stron ma świadomość tego, że upór nie prowadziłby do realizacji najważniejszych celów miasta. Każdy kto realnie myśli o następnych wyborach samorządowych musi to uwzględniać. Im lepiej miasto będzie przygotowane do absorpcji środków unijnych w latach 2014 – 20 to bez względu na to, kto będzie rządził lepiej mieć przygotowane przedpole, niż realizować to w nieco trudniejszych uwarunkowaniach i okolicznościach. Cieszę się, że zwyciężył zdrowy rozsądek. Proszę mi wierzyć, że nie ma tutaj ani z mojej strony, ani drugiej, osobistej czy politycznej kalkulacji, a jedynie troska o to, aby przez najbliższe lata miasto przeprowadzić w taki sposób, aby było przygotowane do absorpcji środków unijnych. Na tym etapie rozmów, działania przebiegają poprawnie. Jeśli tak będzie dalej, to cele, które sobie założyliśmy, zostaną zrealizowane.
- Uchwała o możliwości sprzedaży udziałów Star – Pec była strategiczną. Zatem musiał Pan szukać poparcia w Radzie, ponieważ taka wyrwa w budżecie byłaby „bolesna”.
- Wszyscy musimy mieć tego świadomość, że sprzedaż udziałów była zawarta w budżecie na 2012 r. Bez względu na to, jaki kto mógłby mieć do tego stosunek, to stało się faktem w momencie przyjęcia uchwały budżetowej. Wiadomym było, że wszystkie te działania będą musiały być przeprowadzone. Cała procedura zakończyła się. Sprzedaż stanie się niebawem faktem. Środki finansowe po stronie dochodów wejdą do budżetu i będzie można w tym momencie rozpocząć realizację zadań, które są zaplanowane na rok bieżący. Kwota jest niższa niż zakładaliśmy, ale negocjacje i działania, które były w tym zakresie prowadzone mają to do siebie, że trudno było jednoznacznie co do złotówki, określić końcowy efekt tego przedsięwzięcia. Są to niższe środki, dlatego pewne ograniczenia będą musiały zostać wprowadzone.
(...)
- Przy okazji różnych wywiadów wspominał pan, że rozmawia ze swoimi wyborcami, nawet na ulicy. Tu mamy taki mały przewrót polityczny w mieście. Jak jest w tym wypadku, biorąc pod uwagę skrajne komentarze, takie jak „pan prezydent sprzedał się Platformie”. Czy tak też panu mówią wyborcy na ulicy? Głosowali przecież na pana, a nie na Platformę. Teraz będziecie rządzić razem.
- Mam tego świadomość, że ta decyzja może powodować pewne zamieszanie wśród elektoratu. Natomiast wyjaśniam to na spotkaniach oraz podczas rozmów indywidualnych. Nie liczy się tutaj interes mój osobisty ani określonej grupy. Najważniejsza jest praca na rzecz miasta, jego mieszkańców i rozwoju. Zdaję sobie sprawę, ze gdzieś te sympatie polityczne i osobiste odgrywają ważną rolę, to jednak kwestią nadrzędną jest miasto. Za pośrednictwem Gazety Kociewskiej chciałbym przekazać wyborcom, że najważniejszą kwestią jest przeprowadzenie przez dwa najbliższe lata naszego miasta w taki sposób, który nie będzie powodował jakiś turbulencji czy zawirowań, które w kolejnej kadencji nie pozwoliłyby lub spowodowałyby ograniczenie możliwości pozyskania środków unijnych. A zadań do zrealizowania chociażby w sferze infrastruktury jest tak dużo, że nie można sobie pozwolić na żadne partykularne podejście. To absolutnie wynika ze zdrowego rozsądku i odpowiedzialności za miasto. To chcę przekazać mieszkańcom i moim wyborcom. To nie jest tak, że ktoś się komuś sprzedał. Absolutnie nie.
Powyżej zamieszczono fragmenty wywiadu z prezydentem miasta, opublikowanego w całości 26.09.2012 r. w Gazecie Kociewskiej.
Napisz komentarz
Komentarze