- Nigdy nie sądziłam, że spotka mnie zaszczyt obsługiwania takiej osobistości - mówi pochodząca ze Starogardu Gd. Paulina Siwek, studentka drugiego roku filologii polskiej na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu o specjalizacji dziennikarskiej.
Tylko kilkuosobowa grupa w hotelu została wtajemniczona w szczegóły przyjazdu. W celu bezpieczeństwa personel do samego końca musiał utrzymać tę informację w tajemnicy. Reszta pracowników została poinformowana na kilka dni przed królewskim lunchem.
Na jednym ze spotkań managerów personel otrzymał listę rzeczy niezbędnych damie do przygotowania się przed przywitaniem gości. Czego zażyczyła sobie królowa? Między innymi długiego stojącego lustra, świeżych kwiatów, deskę oraz noża do krojenia cytryny, dzbanka świeżo wyciśniętego soku z pomarańczy, butelkę Ginu.
- Gdy nadeszła ta długo oczekiwana przez nas chwila, o godzinie 11. zwołaliśmy ostatnie zebranie całego personelu hotelu w celu przypomnienia lekcji etyki - wspomina Paulina. - Musieliśmy podjąć decyzję, kto spośród czterech managerów hotelu będzie serwował królowej i księżnej w czasie, gdy reszta kelnerów zajmie się obsługą pozostałych gości. Gdy z ust głównego managera restauracji padło moje imię, trudno było mi w to uwierzyć, niewiarygodne stało się prawdziwe. W tym właśnie momencie dotarło do mnie, jak ważne wydarzenie w historii naszego hotelu odbędzie się za niecałą godzinę - mówi starogardzianka. - Każdego dnia z pełnym profesjonalizmem i uśmiechem na twarzy obsługujemy klientów hotelu, ale nie spodziewaliśmy się, że tego popołudnia nerwy i stres będą naszym głównym towarzyszem. O godzinie 13.10 czasu angielskiego pod hotelem zaparkowała limuzyna królewska z damami na pokładzie.
- Gdy już wszyscy w komplecie są w restauracji zaczynamy od rozłożenia lnianych białych serwetek na kolanach gości. Następnie zabieramy się za wodę. Nigdy nie sądziłam, że najłatwiejsze zadanie podczas obsługi gości tego dnia należało do tych najtrudniejszych. Podążając z dwiema szklanymi butelkami w kierunku jej wysokości powtarzałam w głowie zwrot, który należy użyć jako pierwszy podczas podjęcia rozmowy oraz kolejny w przypadku kontynuacji dialogu. Odetchnęłam z wielką ulgą, gdy poczułam bijące ciepło z wnętrza oraz gestów królowej i jej córki. Po zaserwowaniu pierwszego dania mieliśmy tyle pracy przy uzupełnianiu wina i wody gościom, że całkowicie zapomniałam jak ogromny stres towarzyszył mnie i całej reszcie personelu zaledwie przed dwudziestoma minutami. (...)
Więcej w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze