Sołtys Starego Lasu Sławomir Nalborski tłumaczy, że nieznana substancja wylewana jest co najmniej dwa razy w tygodniu poza ogrodzenie zakładu. Ma na to dowody w postaci zdjęć, na których wyraźnie widać podkop pod ogrodzeniem, przez który przerzucony jest wąż pompujący nieznaną substancję. Z kolei przedstawiciele ZUOK-u tłumaczyli, że są zdziwieni, ponieważ nie mieli pojęcia o tym procederze. Mieszkańcy boją się o własne zdrowie, a tłumaczenia dyrekcji ZUOK-u uważają za pokrętne. Krystian Kamień, członek zarządu spółki tłumaczy, że nawet jeśli jakikolwiek płyn jest wylewany, to jest to jedynie czysta, nieszkodliwa woda. Wyjaśniają, że woda zanieczyszczona znajduje się w innym miejscu i nie ma możliwości, aby trafiła do środowiska naturalnego.
Krystian Kamień, członek zarządu wyjaśnił, że spółka nie może sobie pozwolić na nieprawidłowości, bowiem jest nieustannie kontrolowana, chociażby przez Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Marszałka Województwa czy też Wojewodę, a także Urząd Kontroli Skarbowej i Komisję Europejską. Przedsiębiorstwo tak dużej rangi musi przestrzegać szeregu ustaw i zdaniem dyrekcji przestrzega, ponieważ gdyby było inaczej zakład by nie istniał. Jak tłumaczył Krystian Kamień, badany jest skład oczyszczonych odcieków. Badaniem zajmują się zewnętrzne laboratoria akredytowane. Wynika z nich, iż wszelkie parametry są prawidłowe więc zakład nie powinien zagrażać środowisku. Mieszkańcy Starego Lasu jednak w to nie wierzą i mają swoje dowody. Zdjęcia wyraźne pokazują podkop pod ogrodzeniem, przez który wylewana jest jakaś substancja płynna.
– Tłumaczyli państwo, że ta sytuacja z odciekami była epizodyczna w marcu, a tu się okazuje, że wylewacie coś cały czas, kilka razy w tygodniu! – grzmiał Sławomir Nalborski.
Z sali posypał się grad pytań i zarzutów.
– Jeśli ta woda jest czysta, to niech państwo się jej napiją! – krzyczał mieszkaniec wsi.
– Jeśli będzie przegotowana to napiję się z wielką chęcią. A czy pan pije wodę bezpośrednio z kałuży albo strumyka? – pytał K. Kamień.
Jak kontrowersyjną sytuację tłumaczy dyrekcja ZUOK-u?
– Mamy tu do czynienia z nieporozumieniem. Zatrudnialiśmy firmę zewnętrzną, która musiała usunąć nadmiar wody. Właściciel tej firmy miał pozwolenie na poprowadzenie podkopu i jednorazowe wylanie czystej wody. Nie poinformował mnie jednak o tym, stąd moje zdziwienie kiedy usłyszałem o podkopie. Nie jestem w stanie kontrolować wszystkich pracowników. Jest to jednak sytuacja epizodyczna – tłumaczy Piotr Kołakowski. Dodaje, że podkopu już nie ma. Został natychmiastowo zakopany.
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która w każdą środę wraz z Dziennikiem Pomorza ukazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze