- Zacznijmy od trwającego w naszym powiecie protestu aptekarzy w sprawie dyżurów nocnych. Aptekarze pracują do 24. a powinni do 8. rano. Dlaczego tak długo nie możecie dojść do porozumienia?
- To jest problem, z którym borykają się często samorządy, na których terenie nie funkcjonują apteki całodobowe. Działalność aptek całodobowych wyczerpuje obowiązek narzucony Radzie Powiatu przez ustawę. Z drugiej strony, co udowadniają aptekarze, popytu na ich usługi w nocy nie ma. Nie ma popytu, który by uzasadniał taki przepis. W tej kwestii rozumiem aptekarzy oraz emocje, które im towarzyszą. Nie ma popytu, więc przepis jest w pewnym sensie nieżyciowy. Niestety Radom Powiatu ustawa nie pozostawia żadnej możliwości interpretacyjnych. Żądania wysuwane przez aptekarzy są w sprzeczności z obowiązującym prawem. To nie ten adres. Jednak chcę zapewnić, że szanujemy prawo aptekarzy do protestu. Jesteśmy z nimi w stałym kontakcie. Nie zauważyłem, by ten spór kiedykolwiek wykroczył poza dobry obyczaj. Cały czas staramy się ten konflikt rozwiązać. Postanowiliśmy dowiedzieć się jaka cześć aptek popiera protest. Jeszcze nie mamy wszystkich odpowiedzi, więc na razie nie mogę mówić o wynikach. Większość protestuje, jednak są też takie, które deklarują bezproblemowe pełnienie dyżurów. Czytam lokalną prasę i natknąłem się na pomysł dyżurów na telefon. Oficjalnej informacji na ten temat nie mam . Nasz dział prawny został zobowiązany do zrobienia wszystkiego, do znalezienia takiej formuły, byśmy mogli podać rozwiązanie dyżurów na telefon jako wkład do kompromisu. Dla mnie jest to zrozumiałe, bo gdy jest długa kolejka w aptece, to również czekamy na wydanie leku. Więc w przypadku dyżurów nocnych na telefon, również moim zdaniem np. 15- minutowe czekanie na wydanie leku nie powinno być problemem. Jednakże ryzyko podnoszone przez naszych radnych jest takie, że raz na jakiś czas może zdarzyć się przypadek, ze ktoś będzie natychmiast potrzebował leku. I zapewne to chciał zabezpieczyć ustawodawca.
(...)
- Przejdźmy do drugiej części rozmowy. Niedługo referendum…
- Jest mi bardzo niezręcznie wypowiadać się na temat tej inicjatywy, zwłaszcza dlatego, że konkurowałem z panem prezydentem w uczciwej walce wyborczej. To jest właściwie wszystko co mam do powiedzenia. Choć wiem, że są wskazywani winni – w rozumieniu przeciwników tej inicjatywy - to jednak ci domniemani winni – Platforma, są Bogu ducha winni. Stanowisko Platformy jako organizacji absolutnie się w tej kwestii nie zmieniło. Żadna struktura nie została zobowiązana do tego, by brać udział w zbieraniu podpisów. Osobiście mogę śmiało powiedzieć: w życiu nie widziałem pana Wicherta na oczy, aczkolwiek zyskał mój szacunek ze względu na odwagę cywilną jaką się wykazał oraz ze względu na umiejętność zbudowania wokół tej inicjatywy poparcia. Wiem, że niektórzy członkowie Platformy zbierali podpisy, byli tacy, podobnie jak członkowie np. PiS czy starogardzianie niezrzeszeni w żadnej organizacji politycznej…
- Zbierał pan podpisy?
- Ja? Nie, nie zbierałem. Powiem więcej – ze względu na niezręczność mojego położenia - nawet nie podpisałem tej listy.
- Ktoś z Platformy zbierał?
(...)
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze