- Jest Pan przedstawicielem Stowarzyszenia Historycznego Ziemi Skarszewskiej. Dlaczego są Państwo przeciwni obecnej formie rewitalizacji parku w Skarszewach?
- Na terenie parku o powierzchni 1,35 ha znajduje się kilkusetletni cmentarz ewangelicki zajmujący 0,6 ha. W 1978 r. usunięto nagrobki pozostawiając szczątki ludzkie w setkach grobów i utworzono park. Nie jesteśmy przeciwni rewitalizacji tego miejsca, ale profanacji dawnej nekropolii. Wybudowanie placu zabaw i placu fitness na grobach stanowi przejaw zdziczenia obyczajów, to barbarzyństwo. Tam obok grobów skarszewskich ewangelików, m.in. burmistrzów, pastorów, urzędników królewskich i innych postaci historycznych, spoczywają liczne ofiary bombardowań miasta w 1945 r. oraz zgwałcone i zamordowane przez czerwonoarmistów dziewczęta i kobiety.
Niedawno Skarszewy zasłynęły w świecie postawieniem w niespełna dobę repliki legendarnego kościoła ewangelickiego z 1741 r. zbudowanego w 24 godziny. Co odpowiedzieć turystom, gdy zapytają, gdzie spoczywa burmistrz i zwierzchnik kościoła ewangelickiego w Skarszewach Johannes Georg Flachshaar i inni, którzy doprowadzili w 1741 r. do tego, że Rada Miasta Gdańska zdecydowała się sfinansować budowę zboru? Odpowiedzieć zgodnie z prawdą, że spoczywają na stanowiącym dziedzictwo kulturowe i miejsce pamięci dawnym cmentarzu ewangelickim z placem zabaw i fitness na grobach? To samo dotyczy miejsc spoczynku np. Królewskiego Radcy Dominialnego Roberta Englera, pisarza z Kartuz Johannesa Soosta, obranego burmistrzem Skarszew w 1885 roku, Ernsta Englera, właściciela majątku w Dece, który - tak jak ks. Hieronim Jastak, Wincenty Rogala czy Antoni Abraham - nosił tytuł Króla Kaszubów, pastora Bauera zamordowanego przez czerwonoarmistów, bo nie chciał opuścić Skarszew i wielu innych.
- Co z pikietą? Jak zapewne Panu wiadomo, ktoś puścił plotkę, iż na dzień oficjalnego otwarcia parku zaplanowano protest, pikietę. Nic takiego jednak nie miało miejsca. Czemu to miało służyć, według Pana?
- Nie mam żadnej wiedzy na ten temat. Interesują mnie fakty, nie plotki. A fakty to zdarzenia, które zaistniały.
- Czy Pana zdaniem, sprawa parku nie jest elementem lokalnej, politycznej wojenki?
- Ja tu widzę tylko walkę przeciw profanacji grobów na terenie kilkusetletniego cmentarza ewangelickiego. Przeciwnicy budowy placu zabaw i fitness na szczątkach ludzkich w pełni zgadzają się z marszałkiem województwa pomorskiego Mieczysławem Strukiem, który powiedział, że „na miejscu dawnych czy obecnych nekropolii nie można tworzyć kontrowersyjnych inwestycji. Niezależnie od tego, kogo znajdują się tam szczątki. Polaków czy Niemców. Powinno to przede wszystkim wynikać z szacunku dla zmarłych, naszej kultury chrześcijańskiej”.
- Mówi się, że Pana wiedza i zaangażowanie w sprawę są wykorzystywane przez lokalnych polityków dla osiągnięcia swoich celów?
- Swoją wiedzę upowszechniam poprzez publikacje. Wiadomości są dostępne dla wszystkich zainteresowanych. Skupiam się na przekazywaniu rzetelnej wiedzy, a nie na tym, kto z tych informacji korzysta i w jakim celu.
- Przez kilka dekad park w Skarszewach był zaniedbany i zapomniany. Według mieszkańców, nie spełniał także funkcji cmentarza, mającego służyć poszanowaniu pamięci zmarłych. Dlaczego wcześniej nie walczono o godność tego miejsca, pozwalając mu niszczeć i stawać się terenem, na którym wg mieszkańców, libacje były na porządku dziennym. Wielu skarszewian twierdzi, że bało się tamtędy przechodzić. Było ciemno, brudno, niebezpiecznie. Jak Pan to skomentuje?
- To nieprawda, że przez kilka dziesięcioleci park w Skarszewach był zaniedbany. Za czasów urzędowania poprzedników obecnego burmistrza park miejski był miejscem zadbanym, oświetlonym i bezpiecznym. W dokumentacji fotograficznej wojewódzkiego konserwatora zabytków można zobaczyć, jak park wyglądał przed laty. Ja natomiast zrobiłem zdjęcia parku krótko przed rewitalizacją. Są dostępne w internecie na Wolnym Forum Gdańsk (podforum Skarszewy). Jest to dowód, że nie było to miejsce zarośnięte chaszczami, lecz atrakcyjny park ze starodrzewem, krzewami parkowymi, trawnikami, bluszczem i paprociami. Remontu lub wymiany wymagały schodki i nawierzchnia alejek, potrzebne były nowe ławki i lampy. Rzucało się w oczy, że miejsce to nie było systematycznie sprzątane i odpowiedzialne za park miejski służby zaniedbywały swoje obowiązki. Natomiast od zapewnienia bezpieczeństwa jest policja, której posterunek znajduje się przy tej samej ulicy. Jestem przekonany, że gdyby władzom miejskim zależało, aby w parku panował porządek, to na pewno skutecznie poradziłyby sobie z tym problemem.
Napisz komentarz
Komentarze