- Panie prezydencie, jak ocenia Pan miniony rok? Był zapewne spokojniejszy od poprzedniego?
- Ogólnie mogę powiedzieć, że był to rok w zasadzie ostatni, jeżeli chodzi o wykorzystanie środków unijnych na różne przedsięwzięcia i inwestycje z minionego już finansowania przez UE. Udało nam się jeszcze załapać na inwestycję, która została rozpoczęta w 2013, czyli gruntowna modernizacja ul. Jabłowskiej. To jest inwestycja strategiczna. Potwierdzam, że był to rok spokojniejszy, udało się porozumieć z wieloma środowiskami, co do najważniejszych działań. Rok 2013 na przestrzeni siedmiu lat mojej prezydentury (ósmy rok już biegnie) był rzeczywiście w miarę spokojny.
- Najlepszy?
- To zależy pod jakim względem. Z punktu widzenia porozumiewania się, komunikacji to był dobry rok. Zaczął przeważać zdrowy rozsądek i przekonanie, że współpraca na rzecz lokalnego społeczeństwa może dać większe efekty i korzyści niż działanie w pojedynkę. To jest charakterystyczne dla minionego roku.
- Nie obawia się Pan, że jest to cisza przed burzą, ponieważ wybory już niedługo...
- Mam tego świadomość. W niejednych wyborach już uczestniczyłem i samorządowych, i parlamentarnych. Zdaję sobie sprawę z tego, że różne środowiska w bieżącym roku, przede wszystkim ugrupowania polityczne będą się uaktywniały.
- Szykuje się na pewno ciekawy rok, czy podjął już Pan decyzję o kandydowaniu w wyborach samorzadowych?
- Do wyborów jeszcze bardzo daleko. Żadnych decyzji jeszcze nie podjąłem, chociaż jestem zachęcany do tego, aby kandydować do sejmiku wojewódzkiego. Są środowiska, które ponownie próbują mnie zachęcić do kandydowania na stanowisko prezydenta miasta. Osobiście jeszcze decyzji nie podjąłem, jednak wiem, że niebawem będę musiał to uczynić. Wewnętrznie nie czuję potrzeby, aby za wszelką cenę ubiegać się o reelekcję na stanowisko prezydenta miasta.
Więcej w Gazecie Kociewskiej!
Napisz komentarz
Komentarze