W minionym tygodniu kraj obiegła dramatyczna informacja o śmierci bliźniaków z Włocławka. Dzieci zmarły w nocy z 16 na 17 stycznia. Poród miał się odbyć 16 stycznia za pomocą cesarskiego cięcia. Decyzją lekarzy zabieg jednak przełożono na kolejny dzień. Dzieci nocy już nie przeżyły. Pojawia się pytanie, czy gdyby poród odbył się w terminie dzieci by żyły? Niemal identyczny dramat spotkał Natalię Rzepę i jej maleńką córkę Alicję. Dziewczynka miała więcej szczęście niż bliźniaki z Włocławka. Przeżyła. Nie wiadomo jednak jaki uszczerbek na jej zdrowiu spowodowała martwica porodowa i niedotlenienie.
Alicja z krainy czarów
Alicja ma dwa miesiące. O tym co oznacza ciepło rodzinnego domu dowiedziała się dopiero niedawno. Pierwsze miesiące swojego życia spędziła w szpitalu. Lekarze nie dawali jej szans. Ona jednak – pod opieką medyczną - walczyła. „Alicja z krainy czarów” – tak nazwali dziewczynkę lekarze z trójmiejskiego szpitala. Jak twierdzi mama dziewczynki, można było jej córce oszczędzić cierpień, gdyby lekarze ze starogardzkiego szpitala w porę zareagowali i przeprowadzili cesarskie cięcie. Tak się jednak nie stało. Alicję od śmierci dzieliły minuty.
- Moje dziecko urodziło się z ciężką martwicą porodową. 3 grudnia minionego roku przyjechałam do szpitala, bo nie czułam ruchów dziecka. Przestraszyłam się. Położono mnie na oddziale i powiedziano, że mam poczekać na rozwarcie. Przyjechałam o godzinie 19.00, czekałam do 6.00 rano następnego dnia. Robiono mi, co prawda, USG i doktor stwierdził, że dziecko niebawem ma się urodzić. Był to 39 tydzień ciąży. Badano tętno – serduszko biło. Lekarze kierowali się tym, że serce bije, więc dziecko żyje. Ale jej tylko biło serduszko, była niedokrwiona. Czułam, że dzieje się coś złego.
W ogóle nie płakała, była sina
Dalej wszystko potoczyło się jak w koszmarnym śnie. Rozpoczęła się batalia o zdrowie i życie dziecka.
- Poszłam pod prysznic. Odeszły mi wody płodowe. Były brudne, zielone i śmierdzące. Przestraszyłam się. Powiedziałam o tym personelowi. Spuścili mi resztę wód. Okazało się, że dziecko powinno być już na świecie. Oddała smółkę w środku, w brzuchu, zrobiła też siusiu. Przez godziny pływała w zanieczyszczonych wodach płodowych, nałykała się tego, żywiła się tym. Miała infekcję całego organizmu – mówi mama Alicji.
Stanowisko Kociewskiego Centrum Zdrowia
Jak najbardziej rozumiemy żal rodziny z zaistniałej sytuacji. Zapewniam, że personel medyczny nie przechodzi obojętnie wobec takich zdarzeń, tym bardziej że w naszym Szpitalu bardzo rzadko mają miejsca podobne komplikacje. Wiele razy przypadek Pani Natalii był poddawany pod dyskusje w gronie medycznym, uwzględniając wszelkie hipotezy. Z całą pewnością mogę stwierdzić, iż w momencie hospitalizacji nie doszło do żadnego zaniedbania bądź uchybienia medycznego.
Więcej w najnowszym numerze Gazety Kociewsiej!
Napisz komentarz
Komentarze