Wieloletnia pracownica SCK w październiku dostała wypowiedzenie. Jak mówi, pracowała w tym miejscu 5 lat i całe swoje wykształcenie zawodowe podyktowała pracy w kulturze.
– Jeszcze na początku października na spotkaniu pracowniczym dyrektor opowiadał, że choć sytuacja centrum kultury i kina jest kiepska, to jednak nie planuje zwolnień. Mówił, że poradzimy sobie. Od jakiegoś czasu nie mieliśmy już premii, dodatków i „trzynastek”, mieliśmy jednak pracę, która dawała nam satysfakcję – tłumaczy kobieta.
Wspomina też, jakoby dyrektor miał dokonać zniszczenia dokumentów. Zapowiadała walkę w sądzie o swoje prawa. Jak widać słowa dotrzymała.
W styczniu do prokuratury trafiło zawiadomienie o możliwości popełnieniu przestępstwa. Jak tę sprawę komentuje Janusz Stankowiak, dyrektor SCK?
- Pozostawiam tę sprawę bez komentarza do momentu rozstrzygnięcia przez sąd. Powiem jedynie, że to wszystko oparte jest na kłamstwach i oszczerstwach ze strony tej pani.
Po czyjej stronie leży zatem prawda? Czy Janusz Stankowiak winny jest niszczenia służbowych dokumentów, czy został niesłusznie pomówiony?
Napisz komentarz
Komentarze