Dwa tygodnie temu pisaliśmy o ul. Kilińskiego. Zgłosili się do nas Czytelnicy, którzy nie mogli poradzić sobie z młodzieżą palącą im pod oknami i przeklinającą. Po publikacji zaczęły zgłaszać się do nas osoby, które mają podobny problem jak mieszkańcy ul. Kilińskiego.
- Bardzo się cieszę, że Gazeta porusza takie tematy, które są społecznie bardzo potrzebne. Mieszkam przy ulicy Traugutta i mam podobny problem. Niedaleko jest gimnazjum nr 2. Młodzież, gdy wychodzi z lekcji albo nawet ma przerwę idzie na papierosa. Dzieciaki rzucają pety gdzie popadnie, przeklinają, plują. Razem z innymi mieszkańcami okolicznych ulic interweniowaliśmy u nauczycieli i dyrekcji szkoły. To zawsze przynosił efekty jednak na krótką metę. Proszę opiszcie to, może dzieciom i ich rodzicom zrobi się wstyd – mówił w rozmowie z naszym redaktorem Czytelnik.
Zapytaliśmy więc, co o tej sytuacji myśli dyrektor PG 2 Sławomir Jankowski. Dyrektor zwraca uwagę, że największym problemem jest łatwość, z jaką nieletni mogą nabyć wyroby tytoniowe.
- Palenie wśród uczniów jest problemem, jednak dotyczy on niedużej grupy. Łatwość, z jaką udaje kupić się młodzieży papierosy jest źródłem całego problemu. Młodzież gdzieś musi w jakiś sposób zaopatrywać się w papierosy. Podejrzewam, że istnieją miejsca, gdzie sprzedaje się je osobom nieletnim. Moje pytanie więc brzmi: „gdzie?”. W najbliższej okolicy szkoły nie ma sklepów z wyrobami tytoniowymi. Gdyby sprzedawcy przestrzegali zakazu sprzedaży papierosów osobom nieletnim, problem palenia wśród młodzieży na pewno byłby mniejszy – mówi S. Jankowski.
Napisz komentarz
Komentarze