Kiedy na łamach Gazety Kociewskiej ukazał się artykuł opisujący starogardzkiego Chucka Norrisa, który opowiedział nam swoją życiową historię, do redakcji dzwoniło mnóstwo naszych Czytelników, którzy twierdzili, że pan Antoni nie jest wcale taki sympatyczny, jakby to wynikało z jego relacji.
- Ten Chuck Norris czy jak on tam się nazywa, jest dla nas jedną, wielką udręką! - mówi Maria, jedna z pracownic sklepu spożywczego na os. Kopernika. - Przychodzi do nas do sklepu, śmierdzący i pijany. Awanturuje się, żąda od nas jedzenia i alkoholu. Często też zaczepia naszych klientów prosząc ich o pieniądze. Ludziom się to nie podoba, nam również. Wielokrotnie wzywaliśmy policję i straż miejską. Ci owszem, przyjadą i wyprowadzą go ze sklepu, ale on zawsze wraca.
Czytaj więcej w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej!
Napisz komentarz
Komentarze