Własna firma wiąże się z ogromnym ryzykiem. Jednak nie dla młodego człowieka, z głową pełną pomysłów i marzeń.
24-letni mieszkaniec Starogardu postanowił złożyć wypowiedzenie w dotychczasowej pracy i przejść "na swoje". Interes nie szedł po myśli mężczyzny, aby wyjść na prostą zaczął zaciągać pożyczki u znajomych a później w bankach i innych instytucjach finansowych. Wpadł w długi. Gdy żona dowiedziała się o problemach 24-latka, zabrała dziecko i wyprowadziła się. Chłopak chciał ratować swój związek. Zaczął napadać na banki. Jedyne co miał przy sobie to własnoręcznie wypisaną kartkę z żądaniem wypłaty pieniędzy i plecak. Nie maskował się, nie miał broni. Ale groził, że jej użyje w razie, gdyby któraś z kasjerek odmówiła wydania gotówki.
- 27 stycznia br. doszło do napadu na oddział Alior Banku w Chojnicach przy Placu Piastowskim. Niezamaskowany mężczyzna wszedł do placówki i wręczył kasjerce kartkę z żądaniem wydania pieniędzy. Kasjerka przekazała sprawcy środki z podręcznej kasetki. Nie była to znacząca kwota. Napad miał miejsce, tuż przed zamknięciem oddziału, dlatego nie było w nim już klientów – wyjaśnia Julian Krzyżanowski, menedżer ds. PR Alior Banku.
Skradzioną w ten sposób kwotę 17 tys. miał przelać na konto żony. Suma jednak była za mała aby odbić się od dna. Następnego dnia pojechał więc do BZ WBK w Malborku, później Credit Agricole w Grudziądzu by jako ostatni napaść na oddział jednego z banków w Solcu Kujawskim. W tym też udało mu się okraść bank na największą kwotę, ok. 31 tys. zł.
Po ostatnim napadzie, mężczyzna trafił w ręce policji. Rodziny nie odzyskał, teraz grozi mu do 12 lat więzienia.
Napisz komentarz
Komentarze