Zdaniem mieszkańca akcja referendalna w sprawie odwołania prezydenta Starogardu Gd. miała wymiar polityczny i zakończyła się „klęską”. Jego zdaniem odpowiedzialność ponoszą radni Platformy Obywatelskiej i stowarzyszenia kociewskiego.
Referendum, chociaż zakończone kilka tygodni temu ciągle wzbudza duże emocje. O komentarz do tego co działo się przez ostatnie miesiące pokusił się mieszkaniec, były radny miejski SLD w latach 1998 – 2002. Treści pisma do przewodniczącego Sławomira Ruśniaka została przesłana także na adres redakcji GK. W swoim liście apeluje o samorozwiązanie Rady Miasta, bo jak twierdzi, gesty pojednania nic w tej sytuacji nie zmienią. Rajców nazywaja „politykierami”.
- „Spaliliście wszystkie mosty do prezydenta i przynajmniej moralnie nie macie legitymacji do rządzenia miastem – słowa te kieruje do przewodniczącego oraz wiceprzewodniczących RM. – Przyjęta przez Was taktyka walki oparta na niechęci, wrogości i kłótliwości działa destrukcyjnie. Zapomnieliście o pięknej i słusznej maksymie, że „zgoda buduje, a niezgoda rujnuje”. (...) Dzięki Platformie Obywatelskiej i Stowarzyszeniu Kociewskiemu referendum nabrało wymiaru politycznego i zakończyło się dla szeroko pojętych organizatorów klęską. (...) Dlatego w tej sytuacji Rada Miasta powinna podjąć uchwałę o samorozwiązaniu się. Nie łudźmy się, żadne gesty pojednania ani okrągły stół nie zmienią mentalności większości radnych.
O komentarz w sprawie listu poprosiliśmy jego adresata przewodniczącego Ruśniaka.
- Widzę głos człowieka sfrustrowanego – odpowiada członek PO. – Radny ma określoną wizję, należał do SLD więc jego poglądy mnie nie dziwią. Dziwi mnie jednak, że aroganicji, o której pisze nie widział wtedy, gdy sam był radnym i gdy mająca o dwa głosy mniej opozycja nie dostała żadnego stanowiska przewodniczącego komisji nawet rewizyjnej co im się zwyczajnie należało.
Przewodniczący nie widzi możliwości samorozwiązania Rady Miasta.
- Nie ma takich szans i możliwości – komentuje Sławomir Ruśniak.
Napisz komentarz
Komentarze