Na gruncie etyki można stwierdzić, iż zaciera się tutaj granica pomiędzy wartościami. Już od wieków człowieka traktowano przedmiotowo. Coraz częściej nie dostrzega się jego największej wartości, jaką stanowi godność. Jeśli ktoś postrzega go jedynie przez pryzmat jego cielesności, to niewątpliwie mu urąga. Tak było na przykład, w obozach koncentracyjnych podczas II wojny światowej, podczas której Żydów postrzegano jako zwierzęta, a nie ludzi. Istotnie to był upadek moralności, a upadek ten na długo odbił się echem w historii. Ludzie stają się coraz bardziej zuchwali względem drugich, nie bacząc nawet na to, iż życie człowieka jest najwyższym i bezcennym dobrem, które winno być pielęgnowane i chronione przez wszystkich.
Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na właściwym
Zaczęło się od pozytywizmu, w którym odłożono religię do szuflady, jako ograniczająca wolność łańcuch. Zrzucono z piedestału Boga, jako wskaźnika moralności i zastąpiono Go kimś niedoskonałym – człowiekiem. Wiarę natomiast zastąpiono nową religią – nauką. Friedrich Nietzsche w późniejszym czasie ogłosił nawet śmierć Boga. Obranie człowieka jako wymiaru moralności przyniosło dwie wojny światowe. Tak często błędnie postrzegane średniowiecze, niczym wiek ciemności i zacofania, stał o wiele wyżej jeśli chodzi o moralność i wiarę, niż wieki późniejsze. Nie czerpano z mądrości zawartej na kartach przeszłości i zaczęto tworzyć nową filozofię bez Boga i religii. Skąd zatem w człowieku ma swoje źródło zło, takie odwrócenie się od Boga?
- Zło jest wynikiem istnienia wolnej woli i szatana, który wpływa na człowieka, skłaniając go do złych czynów – tłumaczy ks. Marcin Kunda z parafii pw. św. Wojciecha Starogardu Gd. - Jednak odbywa się to zawsze za przyzwoleniem ludzkiej woli. Człowiek jest namawiany przez szatana do tego, aby oddał mu pokłon, w zamian zaś dostanie wszystko, czego zechce. Zło kusi szybszą i krótszą drogą. Człowiek nie wie, kiedy ta zła moc na niego działa, tak więc nie jest do końca w stanie odróżnić dobra od zła i stwierdzić, czy to, co robi jest właściwe. Dzięki wolnej woli mamy możliwość dokonania właśnie takiego wyboru. Miłość Boża pociąga za sobą istnienie zła, mimo że sama go nie stwarza. Świat nie jest doskonały, ponieważ jako istoty wolne nie zawsze dokonujemy słusznych wyborów.
- Gdyby świat był całkowicie dobry i pełen miłości, nie mielibyśmy wolnej woli i musielibyśmy być podporządkowani tylko jednemu. Tak więc wyeliminowanie zła to zniewolenie ludzi. Bóg posyła nas na ten świat, abyśmy odbyli lekcję. Ten, który zda ten egzamin życia (wybierze dobro) pójdzie do nieba – dodaje duchowny.
Zło nie wymaga wysiłku, przychodzi łatwo, ale na dłuższą metę niszczy człowieka. Dobro wymaga wysiłku, pracy nad sobą, a przede wszystkim silnej woli niepodawania się pokusą. Św. Faustyna tak pisała we swym Dzienniczku: „Choć pokusy są silne, cała fala zwątpień uderza o duszę, zniechęcenie jest do usług gotowe, ale Pan umacnia wolę, o którą jak o skałę rozbijają się wszystkie zakusy nieprzyjaciela. Widzę, jak wiele mi Bóg udziela łaski posiłkującej, która mnie nieustannie wspiera. Jestem bardzo słaba i tylko łasce Bożej wszystko zawdzięczam.” To od Boga powinniśmy czerpać siłę, nawet w chwilach choroby, czy śmierci bliskich, kiedy chce się wręcz obarczyć winą za to wszystko Pana Boga. W takich chwilach próby winniśmy jeszcze bardziej kochać Pana.
Nie wyręczajmy Boga
Problematyka ludzkiego zła, wymaga współcześnie ciągłej dyskusji, gdyż jest to problem wielkiej wagi. Nie zawsze trzeba wygrywać za wszelką cenę niszcząc tym samym prawa człowieka, depcząc jego godność. Czasami jest dobrze częściowo przegrać, jak to Jezus Chrystus uczynił na Krzyżu. Wydawać się mogło, że poległ wobec swych oprawców, ale właśnie On zwyciężył i dał nam piękne świadectwo tego jak należy żyć. Izraelici czekając na charyzmatycznego przywódcę, który wyjąłby ich spod rządów Rzymu, ujrzeli tymczasem Jezusa przedstawiającego im naukę nieopartą na mieczu.
W Nowym Testamencie biblijne wyrażenie „Jahwe – mąż wojny”, zostaje wyparte na rzecz stwierdzenia „Jahwe – pokój”. Pełnie pokoju można jednak dopiero odnaleźć w nauce Jezusa Chrystusa i w Kazaniu na górze (Mt 5,1 - 7,28), które jest kluczowe, by zrozumieć sens tejże nauki. Jest jak gdyby swoistą konstytucją Ludu Bożego. Jezus Chrystus nakreśla nową naukę, która jest oparta na miłości bliźniego. Jezus ustosunkowuje się do prawa Starego Testamentu poprzez antytezy. Zaczyna od wypowiedzenia: „Słyszeliście, że zostało powiedziane [przodkom]” a następnie „Ja natomiast mówię wam”. Jezus nie obala jednakże tym sposobem postanowień Tory, lecz jak wcześniej zaznaczył, że On je dopełnia. Nauka Chrystusa w pełni niweczy prawo odwetu, znane i skodyfikowane już w XVIII wieku prz. Chr. przez Hammurabiego. „Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował bliźniego swego, a nienawidził twego nieprzyjaciela. Ja zaś mówię wam: miłujcie nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują” (Mt 5, 43-48). Odpowiedzią na zło w żadnym wypadku nie może być zło. Jednakże nie ma tu mowy o biernym przyjmowaniu ciosów od swych prześladowców, lecz o zaangażowanym odpłacaniu dobrem na krzywdy. Sens Nauki Jezusowej można oddać w stwierdzeniu, że należy zatrzymać grzech już w jego źródle – w sercu samego człowieka.
Z drugiej strony należy wyzwolić w sobie pozytywną energię, dzięki której doświadczy się wewnętrznego pokoju. Następnie, kiedy będziemy obdarzać tym pokojem się wzajemnie, stanie się on udziałem coraz to większej liczby osób. W końcu wszystkie narody będą aktywnie żyć w pokoju, którym obdarza sam Jezus Chrystus. Tylko tak jest możliwa w współczesnym świecie reanimacja pokoju. Tylko uciekając się do Pisma Świętego i nauki z niego płynącej, może przyjść opamiętanie, zamiast wyręczać Boga w Jego planach. Świat można zmienić w przeciągu jednego dnia. Wciąż to zadanie stoi przed człowiekiem, a przede wszystkim przed chrześcijaninem.
Twoja Dusza w twoich rękach
Wolność nie jest dana, jest zadana. Jeśli nawet jakieś państwo zniosłoby na mocy prawa stanowionego piąte przykazanie – „Nie zabijaj”, to i tak człowiek wiedziałby, że jest to czyn niegodziwy. Natura niepodległa jest prawu i wymysłom człowieka. Każdy nasz czyn ma swoje konsekwencje. Dziś nie mówi się o piekle, ani o karze za nasze uczynki. Przeważa w świecie liberalizm, hedonizm, moje własne dobro. Odchodzi się od Dekalogu. Piekło błędnie postrzega się jako bardziej stan duchowy, niż prawdziwa kara w życiu pozagrobowym. Można się posłużyć przykładem procesów Norymberskich, gdzie oskarżeni zbrodniarze tłumaczyli się tym, że wykonywali tylko rozkazy. Gdy przyjdzie czas rozrachunku nie wystarczy tłumaczenie, że tego wymagały okoliczności albo cnota wtedy była zawadą.
- Współczesny człowiek wybiera sobie prawdy, w które chce wierzyć, dlatego doktryna o piekle i o potępieniu zatwardziałych grzeszników nie zyskuje aprobaty – mówi ks. Kunda. - Skoro człowiek decyduje o tym, co jest prawdą, a co nią nie jest, więc nie ma już miejsca na objawienie. Wielu tak zwanych liberalnych teologów już od końca XIX w. próbuje ocalić Boga przed złą reputacją, którą nabył poprzez tradycyjną doktrynę o piekle. Przecież jest nie do pomyślenia, aby Bóg posyłał na wieczne męki kogokolwiek - niezależnie od tego jak byłby winny. Także kościół katolicki spieszy na ratunek łagodząc obraz surowego Boga czyśćcem. Można to trochę porównać do zapewniania skoczków, że w basenie jest woda, kiedy jej tam nie ma.
- Dopiero w zetknięciu z rzeczywistością piekła staje się zrozumiała zasadność odkupieńczej śmierci Jezusa i Jego chwalebnego zmartwychwstania. Inaczej przecież nic ludziom nie grozi. Pomysły liberalnych teologów, że piekło będzie puste, bo ludzie zostaną unicestwieni (tzw. teoria anihilacji) - prowadzi do tego, że po prostu człowiek nie ma się czego obawiać. Żyje swoim życiem, będąc niepojednanym z Bogiem, a jak już stanie przed Bogiem to w zasadzie przestanie istnieć, więc nie będzie go bolało i nie będzie zgrzytał zębami w ogniu nieugaszonym gdzie „robak ich nie umiera, a ogień nie gaśnie”. (Mk 9:44) – dodaje ksiądz z parafii pw. św. Wojciecha.
- Piekło nie będzie puste, a każdy z nas, któremu dany został czas na ziemi, może ów czas wykorzystać by pojednać się z Bogiem za życia i do piekła nie trafić.
Reklama
Odmienić świat w przeciągu jednego dnia. Rozważania o źródle nienawiści i złu w człowieku
Filozof Thomas Hobbes i jego słynne „homo homini lupus”, co znaczy – „człowiek człowiekowi wilkiem” pokrótce streszcza negatywną wizje człowieka. Jest w tym jednak wiele prawdy, gdyż cierpienia, jakich doznajemy podczas swego życia, są w głównej mierze zadawane przez drugiego człowieka. Po drugiej stronie takiej wizji stoi chrześcijaństwo i Chrystusowe Kazanie na górze (Mt 5,1 - 7,28), które na zawsze zmienia spojrzenie na to, kim jest mój bliźni. Skąd się zatem bierze zło? Dlaczego człowiek jako jedyna istota na ziemi przeczy zachowania swej własnej egzystencji i podnosi rękę na swój własny rodzaj? Czy człowiek może zapanować nad wojną, cierpieniem, krzywdą, czy też jest ono nieuchronne i stanowi nieodłączny element jego życia?
- 08.07.2012 09:20 (aktualizacja 04.08.2023 03:30)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze