Do lipca ubiegłego roku beznamiętna maszyna niosła go także po Starogardzie Gd. Kiedy ojciec zmarł skończyło znoszenie po schodach i wyjazdy na zewnątrz.
- Gdy tata jeszcze żył, nie było problemu. Złapał wózek, mama lekko podtrzymywała z przodu i już byłem na dworze. Tata był dziarski i energiczny, bardzo nam go brakuje – mówi Janusz Zięba.
Jak mówi matka chorego stał się cud. Kilkanaście bezinteresownych osób dołożyło cegiełkę do zakupu, transportu i montażu metalowego podjazdu, dzięki któremu Janusz może wyjść z czterech ścian. Rodziny nie było stać na sfinansowanie takiego zakupu. 10 - metrowy podjazd kosztował nieco ponad 3 tys. zł, na które złożyli się spółdzielnia i skórzecki przedsiębiorca. Przy montażu pomogli strażacy OSP i sąsiedzi.
- Mama jest bardzo przebojowa i bardzo dzielna. Gdyby nie jej starania i pomoc wszystkich dookoła, prawdopodobnie już zawsze patrzyłbym tylko w okno jak wół na malowane wrota – mówi starogardzianin Janusz Zięba.
Więcej w Gazecie Kociewskiej, która wraz z Dziennikiem Pomorza okazuje się na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze