Impreza nie odbyła się w pierwszym terminie z powodu Narodowej Tragedii (tego dnia pod Smoleńskiem rozbił się rządowy samolot z parą prezydencką na pokładzie). Zawodnicy biegli z biało-czerwonymi wstążeczkami na znak hołdu ofiarom szpęgawskiej tragedii.
Biegi główne poprzedziły, jak zwykle, starty młodych zawodników i dzieci. W jednej z kategorii dziewcząt całe podium było czerwone, bo pierwsze pięć miejsc zajęły zawodniczki jednego klubu (Skórzewo), a szóste trenująca z nimi ich koleżanka. Po raz kolejny swoją biegową siłę pokazało Lubichowo, bo biegnący, z dorosłymi w biegu głównym, Paweł Szefer wygrał w swojej kategorii wiekowej.
Drwal wziął swoje
Zaraz po starcie uformowała się czołówka. Na pierwszym kilometrze było ich pięciu, potem czterech, na Tczewskiej dwóch. Dudycz i Drwal. Na metę pierwszy przybiegł Drwal. Warto wspomnieć że jeszcze niedawno Dudycz występował w barwach Kociewia.
- Widziałem, że Radek jest poza zasięgiem i czekałem na decydującą ostatnią fazę biegu – powiedział na mecie biegu Piotr Drwal, zawodnik LKS Jantar Ustka. - Kiedy już wpadliśmy na ten most, na głównej, to już widziałem, że jak z Radkiem tyle równo biegłem, to nie przegram na końcówce, będzie dobrze i wygram. Generalnie z nim nie przegrywam na końcówce. Tu w zasadzie nie było końcówki. Przyspieszyłem, Radek odpuścił. Nie jestem zadowolony z tego czasu, ale bieg był prowadzony pod wiatr. Były tu biegi o 45 sek. szybsze. Pamiętam. Sam tu kiedyś wygrywałem ten bieg, w dobrym czasie, ale to było z wiatrem. Inne bieganie.
Mówią zawodnicy
Po biegu, na ławeczce, pod Ratuszem odpoczywała czwórka zawodników. Na szyi medale, w rękach dyplomy, na koszulkach numery. Z numerem 399 - Artur, 154 - Karol, 202 - Paweł i 245 - Patrycja. Z czwórki zawodników najlepiej wypadł Karol. Był 119. Wysoko. Okazało się, że to nie pierwszy jego start.
- Biegło mi się znakomicie – chwali Karol. - Jak co roku. Wiał lekko wiatr, miejscami, ale były to orzeźwiające podmuchy. Były i dwa przystanki, bo kolka mnie złapała. Nie dałem rady na płuca... Kompleksy? Wiedzieliśmy, że ci najlepsi zawodowcy odsadzili nas na kilometr. No i co, nie było stresu, to normalne. Oni mieli czasy ponad 16 minut, my około 20.
- Teraz się śmiejemy, że jak byśmy mieli być ostatni, to albo w las uciec albo upaść na ziemię – dodają żartem koledzy Karola. Ale nie musieli korzystać z takiej formy zakończenia imprezy. Po uśmiechniętych buziach i dobrych nastrojach całej czwórki widać, że wystartują w kolejnych biegach, bo to bieganie sprawia im radość.
Wiele radości mieli także wszyscy uczestnicy biegu, i ci mniejsi i ci, którzy wylosowali nagrody w biegowej loterii. Każdy uczestnik otrzymał pamiątkowy medal i dyplom.
* * *
Wśród biegaczy Biegu Głównego były znajome od lat twarze profesjonalistów, wielu wuefistów, kilkunastu strażników miejskich, policjantów i pracowników ochrony i, jeżeli dobrze wiedzieliśmy, jeden stargardzki radny, Jan Strzelczyk. Ukończył bieg w dobrej formie, na 200. miejscu. Chwilę wcześniej przybiegł na metę, przez Strzelczykiem, Mateusz Sztandur dyrektor biura pani poseł Danieli Chrapkiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze