Kamienica przy ul. Chojnickiej 71 nie ma zbyt dobrej opinii wśród mieszkańców, głównie za sprawą "szemranego" towarzystwa kręcącego się wieczorami po ulicy. Dwa miesiące temu o kamienicy stało się jeszcze głośniej za sprawą nowego lokatora.
- W bramie, dosłownie pomiędzy dwiema klatkami i podwórzem, zamieszkała bezdomna kobieta, wiek ok. „trzydziestki” – mówi nam mieszkanka kamienicy. – Żyje tutaj jak inni lokatorzy gdzieś od lutego. Ostatnio przeniosła się do bramy. Śpi, jada tutaj i przyprowadza znajomych. Interweniowaliśmy już niejednokrotnie u straży miejskiej i policji. Nie dało to żadnego skutku.
Legowisko widać już z ulicy
Dorobek życia bezdomnej to kilka siatek, baniak z wodą oraz pościel i poduszka, które rozłożone leżą w rogu bramy. Takie życie włóczęgi prowadzi od 12 lat. Od czasu do czasu zmienia miejsce pobytu.
- Nie pójdę do schroniska, gdy mnie stąd przegonią, to i tak wrócę – mówi bezdomna. – W schronisku był brat. Mieszkał z 21 chorymi na AIDS. Nie chcę skończyć z chorobą do końca życia.
Obecność bezdomnej nie przeszkadza większości mieszkańców. Wcześniej tak. Kiedy zamieszkała na klatce, pod drzwiami ktoś ją przegonił. Przeniosła się do bramy i teraz nikt nie zwraca uwagi. A że pije. - Wielu pije - tłumaczy. Troskliwi przynoszą jedzenie, coś ciepłego na zimną noc.
- Co z dziećmi? – pytam rodziców. W kamienicy mieszka ich kilkanaścioro. Nie martwi was, że wychowują się w takim środowisku?
- Ale przecież ona nikomu nie przeszkadza - mówi jedna z matek. – W dzień prawie jej nie widać. Wraca na noc, żeby się wyspać.
Pomogą, ale po odwyku
Bezdomna Bożena W. jest bardzo dobrze znana Straży Miejskiej i pracownikom MOPS. Wielokrotnie mieli z nią do czynienia. Kiedy eksmitowano ją z lokalu przy ul. Chojnickiej zaczęła błąkać się po mieście i zachowaniem zwracać uwagę mieszkańców. Jej dziecko kilka lat temu znaleziono na jednym z trawników. Zmarło przy porodzie. Dwójka pozostałych została adoptowana.
- Niestety, kobietę interesuje wyłącznie przebywanie w różnych miejscach, byle nie w schronisku – mówi Elżbieta Lokś ze starogardzkiego MOPS. – To jedna z tych osób, która ponad wszystko ceni sobie wolność.
Pomoc oferowano jej wielokrotnie, jednak programem wyciągania z bezdomności będzie objęta dopiero, kiedy podda się leczeniu.
- Moglibyśmy jej pomóc, ale musi być w trakcie lub po odbytej kuracji odwykowej – mówi pracownik MOPS. – Już kiedyś poddała się leczeniu, ale później znowu zaczęła pić. Na mieście można ją zobaczyć jak odurza się różnymi środkami wziewnymi. Najprawdopodobniej w najbliższym czasie napiszemy pismo o przymusowe skierowanie na leczenie.
Niektórzy mają jej dosyć
Kilku mieszkańców się wyłamało. Mają dosyć towarzystwa pijanych, słaniających się na nogach uczestników libacji w bramie. Potwierdzają słowa osób z MOPS. Kiedy kończy się alkohol, sięgają po mocniejsze środki. Mówią, że bezdomna potrafi szokować swoim zachowaniem. Zwłaszcza, kiedy rano zamiast jednej pary stóp wystających spod kołdry widać dwie.
- To jest demoralizujące, co mam powiedzieć moim dzieciom – pyta zrezygnowana mieszkanka. – Gorszące sceny rozgrywają się na naszych oczach. Nikt uwagi nie zwróci, bo się boi i robią co chcą. Jak można spać po cudzymi drzwiami? Dlaczego nikt się tym nie zajmie?
Policja i Straż Miejska mówią, że są bezradni. Nie ma przepisów wykonawczych, które nakazywałyby przepędzanie takich osób nawet z klatek schodowych. Pijany leżący z butelką wina w miejskim parku to zagrożenie demoralizacją społeczeństwo. Bezdomny wśród kilkuletnich dzieci już nie.
- Przebywanie osoby bezdomnej w takim miejscu nie jest przestępstwem – mówi mł. asp. Marcin Kunka, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Starogardzie Gd. – Jeżeli policja przyjedzie na wyraźny sygnał mieszkańców, bo bezdomny np. pije alkohol, wtedy może zostać wyproszony. W innych sytuacjach możemy jedynie pouczyć.
Bożena W. chętnie skorzystałaby z pomocy MOPS, bo wie, że Ośrodek daje bezdomnym możliwość wyjścia na prostą. Póki co, nigdzie się nie wybiera.
- Jest program „Alpiniści” i wiem, że ośrodek może wynająć mi mieszkanie na rok. W tym roku nie udało mi się załapać. Może uda się w przyszłym – mówi Bożena W. - Do tego czasu będę błąkała się po Starogardzie Gd. Wyrzucą mnie stąd, to wrócę, bo gdzie mam iść?
Reklama
Mają dość libacji. Mieszane uczucia mieszkańców w sprawie nietypowej sąsiadki
STAROGARD GD. 32–letnia Bożena W. od ponad dwóch miesięcy żyje z mieszkańcami po sąsiedzku. Tyle, że nie w lokalu, ale w bramie - pod ich drzwiami. Potrafi szokować swoim zachowaniem. Gorszące sceny rozgrywają się na oczach dzieci. Często rano zamiast jednej pary stóp wystających spod kołdry widać... dwie.
- 21.05.2010 00:02 (aktualizacja 01.08.2023 06:12)
Napisz komentarz
Komentarze