Otrzymaliśmy list od naszej Czytelniczki, która twierdzi, że pracownice sklepu w Starogardzie Gd. muszą płacić pracodawcy olbrzymie kwoty manka. Ich zdaniem, niesłusznie.
„Koleżanki powiedziały, że mają zakaz mówienia nowym pracownikom o tym, co się dzieje w firmie. Później dowiedziałam się rzeczy, które zwahttps://admin.portalpomorza.pl/extensions/FCKeditor/editor/skins/default/toolbar/justifyright.gifliły mnie z nóg. Przed remanentem wszystkie podpisywałyśmy zobowiązanie, że w razie ,,manka'' zapłacimy za niedobory powstałe w sklepie. Też podpisałam. Byłam pewna, że nic się nie stanie. Nie jestem jedyną osobą, która płaci za ,,manko” do kasy firmy. Mogę śmiało powiedzieć, że jest nas kilkadziesiąt. Dziewczyny zwalniają się i mają do zapłacenia od tysiąca złotych po kilkadziesiąt tysięcy. Jeżeli nie zapłacą, zostają zgłoszone do sądu” – pisze nasza Czytelniczka.
Boją się skarżyć
- Bardzo długo szukałam pracy – relacjonuje Majka (była pracownica sklepu w Starogardzie Gd.). - Kiedy otrzymałam ofertę z urzędu pracy byłam bardzo szczęśliwa. Bajka skończyła się kilka miesięcy później. Niedobór remanentowy tzw. manko wynosił 27 tys. zł. Podzielono to wówczas na 6 pracownic i miałam w biurze podpisać zobowiązanie, że spłacę 4,5 tys. zł manka. Byłam w tak głębokim szoku, że co miesiąc będą mi zabierać z pensji po 100 zł, że nie powiedziałam nic mężowi.
Majka twierdzi, że pracownice są obciążane za towar, który uległ przeterminowaniu albo zepsuciu.
Pyta, za co ma spłacać manko? I wylicza. Za to, że panie spisujące remanent zniżają ilość podanych towarów. Płacę za wyrzucone warzywa. Kierowniczka zamówiła za mało, więc z biura zamówili dwa razy więcej cytryn, które były zamarznięte. Po kilku godzinach stania w ciepłym sklepie dwadzieścia kilo cytryn nadawało się tylko do wyrzucenia. Płacę za wędliny, które w ogóle w sklepie nie schodziły, bo dalej był market i wszyscy szli kupować tam, bo było taniej. Nasza lodówka z wędlinami była zawsze pełna. Przecież wędliny mają krótką ważność. Codziennie odpisywałyśmy za 500 zł wędlin i ja za to płacę. Nabiał przeceniony, a niesprzedany - za to też płacę. Niesprzedane pieczywo szło na tartą bułkę. Dostawaliśmy ją, ale piwnice były zawilgocone i większa połowa nadawała się do wyrzucenia, bo zaczęła pleśnieć.
Koleżanki Majki także – jak twierdzi - przeżywały dramat.
- Pani Iza, która zwolniła się 5 lat temu, co miesiąc od chwili zwolnienia płaci po 30 zł, Zosia rok po zwolnieniu - po 100 zł, Marta procesuje się ze sklepem, ale ma taką nerwicę, boi się i nie chce nic mówić. Są kobiety, które zostały za duże manka zwolnione dyscyplinarnie (jako okradające sklep).
Szuflada z zeszytami
- Owszem, przeterminowane towary firmy wymieniano nam na nowe, ale to były małe ilości –wyjaśnia Majka. - Wszystko co przeceniałyśmy, zapisywałyśmy w zeszycie, podobnie jak zepsuty towar (to, co trzeba było wyrzucić). Później te zeszyty po remanencie brała Pani z firmy i odpisywała nam te sumy w zeszytach od remanentu, bo to wszystko idzie na straty, tak jak to się robi w dużych hipermarketach. Ale ona powiedziała, że ma takich zeszytów całą szufladę i nie ma obowiązku tak robić. Właśnie za to płacę, razem z innymi dziewczynami, które pracują w sklepie i tymi, które się zwolniły.
Wielki krzyk w sercu
- To nie koniec moich kłopotów. Po miesiącu był drugi remanent. Przybyło mi z naliczenia manka 1400 zł. Powiedziałam o wszystkim mężowi, który natychmiast kazał mi się zwolnić. Po zwolnieniu dostałam firmy wezwanie do zapłaty. Jak nie zapłacę, to oddadzą sprawę do sądu. Niech oddadzą. Zarobiłam w tym sklepie 4 tys. zł, a do spłacenia obliczono mi prawie 6 tys. zł. Mam wielki krzyk w sercu.
Odpowiedzi – nie do publikacji!
Chcieliśmy tę kontrowersyjną sprawę wyjaśnić. Spotkaliśmy się z Panią Sylwią Koryziak, wiceprezesem zarządu ds. finansowo–księgowych w Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Starogardzie Gd. Podczas długiej rozmowy zadaliśmy wiele pytań, m.in. czy prawda jest, że byłe pracownice mają po kilka tysięcy długów (z tytułu manka), na jakiej podstawie obciążane są pracownice kosztami za przeterminowany, zepsuty towar, na jakiej podstawie podawane są b. pracownice do sądu?
Z rozmowy wynikało, że problem manka istnieje, że pracownice mają po kilka tysięcy naliczonych w wyniku remanentu długów. Są także poważne sprawy, które trafiły do prokuratury. Padła także wątpliwość (nie z naszej strony), że pracownice paradoksalnie czują się niesłusznie obciążone, a nie mają żalu do kierownika, który tym sklepem zarządza…
Był poruszany także temat ubytków i wyjaśnienie, że pracownicy są obciążani za braki zupełnie nieuzasadnione. Jeżeli w sklepie prowadzi się zeszyt, w którym kierownik ma udokumentowane przeceny, braki, to takie straty są uznawane i za to nie są pracownicy obciążani.
Otrzymane obszerne wyjaśnienia zamierzaliśmy - zgodnie z ustaleniami (po autoryzacji) - opublikować.
Wyjaśnienia w tej kontrowersyjnej i bulwersującej sprawie powinny być udzielone. Do tego miała i ma prawo druga strona konfliktu. Jednakże po przesłaniu wywiadu do autoryzacji, otrzymaliśmy następującą odpowiedź od Pani wiceprezes Koryziak:
„Niestety, nie autoryzuję załączonego tekstu. Oczywiście, wszystko co powiedziałam jest zgodne z prawdą, aczkolwiek zarzuty stawiane nam są tak poważne i przede wszystkim bezzasadne, że nie będę starała się z nimi polemizować.
Proszę nie publikować moich wypowiedzi.”
Szkoda, że Firma nie chciała skorzystać z prawa do wypowiedzi.
Inspekcja czeka na wniosek
O opinię w tej sprawie poprosiliśmy Państwową Inspekcję Pracy.
- Trudno mi jednoznacznie odpowiedzieć czy przedstawiona sprawa jest przykładem łamania praw pracownika – mówi rzecznik prasowy PIP z Gdańska Jolanta Zeblewska. - Wszystko zależy od tego w jakim stopniu umowa precyzuje zakres obowiązków ciążących zarówno na kierowniku sklepu, jak i pozostałych pracownikach. Pracownicy mogą złożyć wniosek o zbadanie sprawy przez inspekcję. Jestem pewna, że wszystko jest możliwe do wyjaśnienia.
Były pytania, lecz zakazano publikacji odpowiedzi
Publikujemy pytania zadane osobiście Pani Sylwią Koryziak wiceprezes ds. finansowo – księgowych Powszechnej Spółdzielni Spożywców w Starogardzie Gd. Jednakże zakazano nam publikacji udzielonych odpowiedzi.
1. Na jakiej podstawie obciążają Państwo pracownice kosztami za przeterminowany, zepsuty towar?
2. Czy nie jest tak, że pracownice powinny płacić tylko za to, co ewentualnie wzięły ze sklepu nie nabijając na kasę, nie zaś za towar, który się nie sprzedał, przeterminował lub nie nadaje się na sprzedaż?
3. Czy twierdzi Pani, że byłe pracownice, nie mają po kilka tysięcy długów?
4. Zatem, czy to możliwe, by w jednym miejscu i czasie było aż tyle, mówiąc kolokwialnie, złodziejek?
5. Czytelniczka twierdzi, że pracownice wiedzą za co płacą, twierdzą, że braki to przeterminowany, czasem zepsuty towar. Na jakiej podstawie podajecie Państwo byłych pracowników do sądu?
6. Ile jest takich spraw, które z waszej strony toczą się w sądzie przeciwko waszym byłym pracownikom?
7. Często poszukujecie pracowników. Obecnie na waszej stronie internetowej też jest ogłoszenie o naborze. Skąd taka rotacja?
Zdaniem prawnika
Katarzyna Skoworotko, radca prawny z Kancelarii Adwokata i Radcy Prawnego VINDEX s.c. w Tczewie
Pracownicy ponoszą wspólną odpowiedzialność materialną za szkody spowodowane powstaniem niedoboru w powierzonym im łącznie mieniu na podstawie umowy o współodpowiedzialności materialnej zawartej w formie pisemnej pomiędzy pracownikami a pracodawcą, w częściach określonych w umowie, za wyjątkiem przypadków, w których niedobór został w całości lub w części spowodowany przez niektórych pracowników. Należy pamiętać, że każdemu pracownikowi ponoszącemu odpowiedzialność za powierzone mienie, przysługuje uprawnienie do uczestniczenia w przeprowadzaniu inwentaryzacji oraz zgłaszania uwag w związku z jej przebiegiem i wynikami. Jeżeli zatem pracownik, który uczestniczył w przeprowadzaniu inwentaryzacji, uważa, że jest ona dokonywana nieprawidłowo i nierzetelnie, a jej wynik odbiega od rzeczywistości, powinien to niezwłocznie zgłosić.
Nie jesteśmy złodziejkami
Firma daje zatrudnienie wielu kobietom, które po miesiącu się zwalniają i mają do płacenia ,"manko'' mniejsze lub większe. Już teraz wiem dlaczego w urzędzie pracy jest ciągle oferta pracy do tej firmy. I właśnie z tych powodów nie wydrukujecie tego tematu. Nie będziecie dopytywać ludzi, nie pomożecie Nam, a przecież w ilości siła. Każda z nas jest sama w walce o swoją godność, bo nie jesteśmy złodziejami.
P.S. dokumenty podpisuje się po remanencie skończonym, czy się zgadzamy na dobrze przeprowadzony remanent. Nigdy tego nie podpisujcie...
Fragment listu Czytelniczki - Majki
Jak to jest w przykładowym sklepie
Wchodzi personel na sklep, pracownice podpisują odpowiedzialność materialną. Co dwa, trzy miesiące są przeprowadzane remanenty, aby nie doprowadzać do sytuacji niedoborów. W między czasie ewidencjonowany są przychody i rozchody. Gdy remanent wykaże braki (tzw. manko) firma dzieli kwotę manka na personel - w procentowym udziale. Firma ma podkładkę – umowę z pracownikiem o odpowiedzialności materialnej.
Prowadzone są rozmowy z kierownikiem, który prowadzi zeszyt ubytków, na podstawie którego kontroluje co wyrzuca, co przecenia. Jeżeli kierownik wykaże firmie, że przecenił towar, bo np. dostał brzydkie owoce może mieć kwoty strat uznane. Podobnie może zgłosić w dziale handlowym inne, obiektywne przyczyny niedoboru, np. przeterminowanie towaru i konieczność przeceny. Każdy sklep ma tzw. ubytki – uznawane przez firmę.
Reklama
SPRAWA DLA REPORTERA. Z nadpsutym mankiem do sądu
STAROGARD GD. Kontrowersyjne manko - większe od pensji. Sprzedawczyni skarży się, że musi spłacać firmie za niezawinione straty sklepu. - Firma daje zatrudnienie wielu kobietom, które po miesiącu się zwalniają i mają do płacenia "manko''. Nie jesteśmy złodziejkami - twierdzi sprzedawczyni.
- (AC, DŚ)
- 07.07.2010 10:27 (aktualizacja 20.08.2023 20:33)
Data dodania:
07.07.2010 10:27
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze