Nie mogąc pozostać biernym w tej sprawie, skierowaliśmy maila do starogardzkiego magistratu. Przecież Wierzyca to wizytówka naszego miasta!
Wiemy, że zarząd nad Wierzycą leży po stronie Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, ale nie jest to jednostka lokalna, która ma całodobowy ogląd na sprawę, więc to my powinniśmy działać, jako miasto, jako mieszkańcy.
Mail do UM Starogard
Wysyłając wiadomość do UM naświetliliśmy sprawę z naszego punktu widzenia. Zarzuciliśmy magistratowi, że meble można przecież było odratować, wyciągnąć je od razu po ich zauważeniu, co też w różny sposób sugerowaliśmy władzom miasta.
Od dawna obserwowaliśmy tamtejsze miejsce oraz reakcje przechodniów… Najpierw pojawiły się worki z piaskiem (wiosną br.), później śmieci, konary drzew, a następnie meble – ławka i stół. Jak wynika z naszych informacji, drewniane meble przypłynęły z zagospodarowanego terenu Doliny Wierzyca, gdzie zostały wcześniej wrzucone do rzeki, na wysokości Piekiełek, przez wandali, a stamtąd już przypłynęły z nurtem do Parku Miejskiego.
Po jakimś czasie od tamtego zdarzenia można było zaobserwować, że jeden z konarów został przywiązany do tymczasowej tamy linką.. I taki stan rzeczy pozostał do teraz (09.08.21). Skontaktowaliśmy się więc z Komendą Powiatową Państwowej Straży Pożarnej z pytaniem dot. ewentualnej interwencji w tamtym miejscu, jednak to nie ta jednostka podjęła działania i nie ta przywiązała konary w tamtym miejscu. Zatem kto i na czyje zlecenie zadziałał?
Magistrat zapytaliśmy m.in., czy jest pomysł na rozwiązanie tego problemu, czy skierowali może prośbę o uporządkowanie tego fragmentu cieku do odpowiedniej jednostki? W odpowiedzi otrzymaliśmy poniższą, ogólną informację…
- Meble zostaną oczywiście wyjęte z rzeki. Pozostałe elementy, które należy wyjąć z wody zostały zgłoszone do eksploratora Elektrowni Wodnej, który jest zobligowany do usunięcia tych elementów – odpisała Małgorzata Rogala, Zastępca Naczelnika Wydziału Informacji Społecznej UM Starogard Gdański.
Nieoficjalnie
Nieoficjalnie ustaliliśmy, że połamane konary zostały zabezpieczone przez miejscową jednostkę ochotniczej straży pożarnej. Wyjazd jednak nie został odnotowany jako alarmowy. Przypomnijmy, że ochotnicy, jako organizacja społeczna, świadczą wiele usług, w tym m.in. wynajem podnośnika. Dysponują przy tym odpowiednim sprzętem i niezbędnym doświadczeniem. Jednak podczas działań związanych z zabezpieczeniem gałęzi, zleceniodawca nie chciał, aby strażacy usunęli je z wody. Prawdopodobnie mogło chodzić o dodatkowe koszta, które musiałby ponieść w związku z tym zarządca przepławki. Dopiero po naszej ostatniej interwencji, strażacy zostali poproszeni o ocenę sytuacji i ewentualną możliwość usunięcia gałęzi. Przypuszczamy, że gdyby temat nie został poruszony, śmieci leżałyby do czasu zakończenia remontu mostu i rozebrania tymczasowej tamy, co z pewnością potrwa jeszcze wiele miesięcy.
Przypomnijmy również niedawne wydarzenia. W dniach 9 i 24 lipca br. jednostka z Państwowej Straży Pożarnej w Starogardzie przymocowywała przemieszczony dwukrotnie pomost pływający, z okolicy bulwaru Diepholz, który to następnie został przekazany Straży Miejskiej w celu zabezpieczenia obiektu.
Po zamknięciu wydania Gazety Kociewskiej z dnia 11.08.2021, starogardzki magistrat zwrócił się do nas z prośbą o umieszczenie poniższych informacji. Prośbę tę spełniamy.
Naczelnik Wydziału Techniczno-Inwestycyjnego Urzędu Miasta Starogard Gdański w czerwcu kilkukrotnie interweniował do obsługi elektrowni, która wówczas miała usunąć tylko zalegający duży konar przed jazem głównym, przy którym gromadziło się mnóstwo drobnych śmieci. Niestety konar był/jest na tyle duży i ciężki, że wymaga zaangażowania specjalistycznego sprzętu do wyciągnięcia w postaci dużego HDS lub dźwigu. Później dopłynęły tam jeszcze wrzucone przez wandali meble. Pracownicy elektrowni próbowali zlecić tę czynność innym podmiotom i Straży Pożarnej, ale nikt nie chciał się tego podjąć. Ostatecznie namówiono do tego Straż Pożarną, a tej udało się tylko ściągnąć konar w kierunku nieczynnego aktualnie kanału i tam przymocować go liną, aby nie spływał w kierunku głównego jazu. Wg poczynionych ustaleń elementy te mają stamtąd zniknąć podczas rozbiórki tymczasowej zapory, gdy w tamtej okolicy będzie musiał być zaangażowany sprzęt, który to umożliwi. Wstępnie powinien to być październik. Zdajemy sobie sprawę z faktu, iż widok ten nie dodaje uroku tamtemu miejscu i dlatego interweniowaliśmy, aby usunąć to sprzed głównego jazu, gdzie było to dużo bardziej wyeksponowane.
Zgodnie z otrzymanym przez elektrownię wodną pozwoleniem wodno-prawnym, odpowiada ona m.in. za:
1) bieżące usuwanie zatorów i zanieczyszczeń na rzece Wierzyca (w obrębie oddziaływania elektrowni) i kanale energetycznym. Obszar oddziaływania elektrowni określony jest jako 2-kilometrowy (tj. od km 67+950 do 69+950) odcinek rzeki Wierzycy od stopnia wodnego-jazu głównego przy ul. Hallera w górę rzeki, cały kanał energetyczny i 200-metrowy odcinek rzeki od włączenia kanału odpływowego w koryto (tj. na wysokości "młynów") w dół rzeki,
2) utrzymanie koryta i brzegów rzeki w obrębie oddziaływania elektrowni i całego kanału energetycznego,
3) odmulenie koryta rzeki w obrębie elektrowni i w kanale energetycznym,
4) utrzymanie urządzeń pomiarowych, urządzeń hydrotechnicznych stopnia wodnego-jazu wraz z odcinkiem umocnionym kanału na dolnym biegu tj. mniej więcej od jazu do pomostów przenoski.
Za pozostałe odcinki rzeki w granicach naszej gminy, poza tzw. obszarem oddziaływania elektrowni odcinek okalający obiekty OSiR-u do wysokości wlotu tzw. kanału odpływowego z elektrowni odpowiadają w całości Wody Polskie.
Napisz komentarz
Komentarze