Mieszkający w Rokocinie rodowity „jarociniak”, członek Związku Polskich Twórców Sztuki, technikę intarsji zgłębia ponad 50 lat. Uważa, że piękno materii w której tworzy, jest niesamowite, dlatego promuje intarsję szerokiemu gronu odbiorców.
- O tej technice dowiedziałem się w Technikum Drzewnym w Jarocinie, gdzie mój profesor, Piszczór, fantastyczny artysta i pasjonat, zaraził mnie, w 1971r., zamiłowaniem do malarstwa i co ważne, rysunku technicznego, dzięki czemu sam wykonuję projekt intarsji - mówi Zenon Janusz Pląskowski, artysta z Kociewia.
Całe, nie tylko zawodowe, życie wziętego konstruktora było związane z drewnem.
- Drewno mi zawsze pachniało... Pracowałem zawodowo w trzynastu zakładach. Zaczynałem w Swarzędzkich Fabrykach Mebli zakład w Mosinie skąd trafiłem na Kociewie, do FAMOSu. Pracę zawodową zakończyłem w firmie produkującej sauny, gdzie byłem kierownikiem produkcji. Dziś jestem szczęśliwym emerytem i mogę się, bez reszty, oddać intarsji - opowiada.
„Maluje” drewnem wszystko
Atysta nigdy nie idzie na łatwiznę i nie tworzy projektów z dużych elementów (np. z dwóch kolorów okleiny). Stara się oddać światłocienie, tak jak na obrazie. Promuje intarsję i cierpliwie tłumaczy na czym ona polega.
- Intarsja to „drewno w drewnie”, układanie puzzli jak u witrażysty, który elementy kolorowego szkła wycina i wpasowuje w pozostałe, spajając ołowiem. Ja mam „firankę” stworzoną z elementów okleiny, posklejaną specjalną taśmą. Prawa strona obrazu nie jest widoczna po naklejeniu, dopóki się jej nie wyszlifuje. Rysuję zawsze rewers, (obraz w lustrzanym odbiciu).
Podoba mu się pejzaż, martwa natura, architektura. Ostatnio kilka prac poświęcił muzycznym nutkom. Nigdy nie jest do końca zadowolony z osiągniętego efektu.
- Obraz olejny można poprawić, przemalować, a w intarsji już nie. To, co jest naklejone, to już jest. Czasem wracam do starych wzorów, które tworzę na nowo. Cieszy mnie, gdy ktoś patrząc na moje dzieło pyta, czy to obraz, czy zdjęcie. Część moich prac można zobaczyć na stronie: intarsja-plaskowski.blogspot.com i na moim profilu Fb – zdradza.
Powiedzieli
- W Lipuszu miałem ucztę dla duszy. Dla takich chwil warto tworzyć - wspomina Zenon Janusz Pląskowski. - Wernisaż był wyjątkowy a atmosfera, mimo wielu gości, których poznałem po raz pierwszy - rodzinna. Dziękuję wszystkim za przybycie, Januszowi za czujne oko spoza obiektywu, a Wołodii (akordeonista) i jego małżonce za to, że upiększyli moje święto poprzez muzyczne doznania. Dziękuję im bardzo.
- Było klimatycznie, gościnnie i miło. Cudowne dzieła Zenka i ciepłe słowa Felicja Bôska-Bòrzëszkòwskô. Jestem szczęśliwa, że tam byłam - podkreśla Alicja Serkowska.
- Dzãka, że nalôżôsz dlô wszëtczich czas - dziekuje na FB kurator wystawy Felicja Bôska-Bòrzëszkòwskô. - Jem baro rôd, że w mòjim Lépùszu miôł plac taczi wistôwk. Móm ùwôżanié dlô tëch, co przëjãlë ùdbã, mielë wiôlgą starã ò ekspònatë, pòmôgelë. Òsoblëwé pòdzqkòwania nôleżą sã wójtowi gminë Mirosławòwi Ebertowsczémù. Wespółòrganizatorama bëlë: GOKSiR - dir. Hubert Grzenia, Kaszëbskò- Pòmòrsczé Zrzeszenié w Lëpùszu i Gdińsczi Òstrzódk Doskònaleniégò Szkólnëch w Gdini - dir. Wòjcech Jankòwsczi. Skłôdelë serdné żëczbë Méstrowi i jegò drëchóm artistóm, a bëło jich baro wiele. Kłónióm sã mieszkańcóm mòji kòchóny wsë i jeżlë chòc kąsk przësłużëła jem sã promòwaniu naju kùlturë, jem baro rôd.
W teście wykorzystano fragmenty wywiadu dla Gazety Jarocińskiej.
Napisz komentarz
Komentarze