Większość prawników mówi, że nie ma szans, by na drodze sądowej wyegzekwować od Niemiec kwotę z raportu czy jakąkolwiek inną kwotę. Wierzą w to prezes Jarosław Kaczyński i jego ludzie. Poza tym Kaczyński podkreśla, że samo postawienie problemu przed światową opinią publiczną przyniesie sprawie polskiej wiele korzyści. Ma rację. Chodzi o uświadomienie światu, że Polska była tym państwem, które w wyniku wojny rozpoczętej przez Niemcy i Sowiety poniosła największe straty. Takiej świadomości na świecie nie ma nawet w USA, mimo że mieszka tam ponad 6 mln osób pochodzenia polskiego; że wśród bohaterów amerykańskiej wolności są wybitni Polacy (Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Pułaski i inni); że USA to nasz nominalny sojusznik i podczas II wojny światowej, i dziś. Potężne lobby żydowskie w Ameryce zadbało o to, by pokazać Polskę jako kraj antysemitów, którzy zabili więcej Żydów niż Niemcy!
Straty bezpowrotne i reparacje
Wojenne rozliczenia dzielą się na dwie kategorie. Pierwsza to straty bezpowrotne, czyli polegli, zabici lub przywiedzeni do śmierci ludzie. Druga to straty materialne, które można rekompensować przy pomocy reparacji. Takie reparacje za I wojnę światową Niemcy wypłacali Francji i Wielkiej Brytanii jeszcze 10 lat temu! Nam nie, choć to na ziemiach polskich tabuny bandytów ze wschodu i zachodu dokonały podczas tej pierwszej wojny najwięcej zniszczeń, które Stefan Żeromski przedstawił symbolicznie w „Przedwiośniu”, w obrazie skrajnie wyniszczonej Polski, której ziemię powracający ze wschodu rodacy całują na granicy z płaczem, choć taka biedna.
Wróćmy jednak do II wojny światowej. Tylko z ręki niemieckiej utraciliśmy bezpowrotnie 5 mln 600 tys. obywateli (poległych w walce z najeźdźcą, zamordowanych w egzekucjach, zamęczonych w obozach, przywiedzionych do śmierci nieludzkimi warunkami życia)! To nieprawda, że w wyniku wojny straciliśmy w sumie 6 mln obywateli, bo należałoby uznać, że Sowiety doprowadziły do śmierci tylko 400 tys. Polaków, co jest szacunkiem absurdalnym. Prof. Paweł Wieczorkiewicz szacował bezpowrotne straty polskie na ponad 8 mln ludzi, w tym 2 mln 800 tys. obywateli narodowości żydowskiej. W roku 1950 miało być w Rzeczypospolitej Polskiej 40 mln obywateli (naukowe szacunki z roku 1938), a było 26 mln… To jest właściwa miara strat bezpowrotnych a nie magiczne 6 mln zadekretowane przez Jakuba Bermana – sowieckiego wielkorządcę Polski w pierwszej dekadzie po wojnie.
„Reparacje” poczdamskie
Jak wyglądały reparacje dla Polski za straty materialne? Podczas konferencji „wielkiej” trójki w Poczdamie latem 1945 „nasi alianci” zawarli diabelski pakt z Sowietami. „Reparacje” dla totalnie zniszczonej i głodującej wtedy Polski wpisali do reparacji dla Sowietów! Sowiety miały nam „odpalić” część tej kwoty!
Polska poniosła w czasie wojny największe straty nie tylko ludzkie, ale i materialne w przeliczeniu na liczbę mieszkańców. Większość strat była skutkiem terroru niemieckiego, czego symbolem była zagłada Warszawy (już po zakończeniu powstania!). Straty ludności stolicy Polski przewyższały kilkakrotnie straty całej Francji, nie mówiąc o innych krajach zachodnich!
Wydawać by się mogło, że Polska miała nie tylko moralne, ale też polityczne prawo do odszkodowań wojennych kosztem pokonanych Niemiec. Jednak za sprawą „wyzwolicieli” sowieckich, którzy potraktowali zrujnowany kraj jako łup wojenny, nie dane nam było uzyskać choćby symbolicznej rekompensaty za straty. Ba, okazało się wkrótce, że musimy do tego dopłacić!
„Rząd polski” podpisuje umowę…
16 sierpnia 1945 została podpisana w Moskwie umowa – pomiędzy „rządem polskim” (pachołki Stalina) a sowieckim – o odszkodowaniach za wyrządzone przez Niemców straty.
Związek Sowiecki „zrzekł się” wszelkich roszczeń do mienia niemieckiego i innych aktywów na całym terenie Polski. Przedtem jednak wszystko wyszabrował i wywiózł… Wszystkie fabryki i zakłady na terenach niemieckich, które miały wejść w skład Polski, oraz cały przemysł ciężki (metalurgiczny, zbrojeniowy, chemiczny) na terenie Polski uznał za zdobycz wojenną! Ustalono, że Sowiety przekażą Polsce 15% ze swej części reparacji, czyli 1,5 mld dolarów. Równocześnie „rząd polski” zobowiązał się do corocznych dostaw węgla na poziomie 10% cen światowych! 8 mln ton w 1946, po 13 mln ton w latach 1947-50, po 12 mln ton w kolejnych. Strona sowiecka narzuciła cenę 1,22 dolara za tonę węgla i 1,44 dolara za tonę koksu. W tej sytuacji „polski rząd” chciał zrezygnować z „reparacji”, do których musieliśmy dopłacać! W marcu 1947 Stalin zgodził się na zmniejszenie dostaw o połowę. Równocześnie zostały zredukowane o połowę odszkodowania, jakie miała uzyskać Polska, z 15 do 7,5% sowieckich reparacji.
Straty wynikające z dostaw węgla do Związku Sowieckiego w latach 1946-53 były ogromne. Gdyby Polska sprzedała ten węgiel na rynku światowym, uzyskałaby około 836 mln dolarów więcej. Co zyskała w zamian? Według wewnętrznych danych sowieckich wartość dostaw do Polski z tytułu reparacji wyniosły do 1 stycznia 1950 roku 186,5 mln dolarów. Było to 5,6% otrzymanych do tego czasu przez Związek Sowiecki reparacji, które wyniosły 3.326,4 mln dolarów. W sumie do 1953 Polska otrzymała – według danych sowieckich – urządzenia i towary za 228,3 mln dolarów. Miała dostać za 750 mln dolarów...
Realizacja „reparacji” za zniszczenia spowodowane przez okupację niemiecką była dla Polski ogromnym obciążeniem! Zamiast zyskać, straciliśmy około 600 mln dolarów! Suma ogromna dla zrujnowanego kraju, bo to był inny dolar niż dziś. Kiedy państwa zachodnie otrzymywały pomoc w ramach planu Marshalla – także zachodnie Niemcy – Polska płaciła haracz za wojnę!
Niemieckie „argumenty”
Niemcy uważają sprawę reparacji wojennych dla Polski za zamkniętą, a ich „honorowy ambasador” w Polsce i wielki miłośnik ich hegemonii w Europie Radosław Sikorski – wbrew naszym narodowym interesom – popiera ich stanowisko mówiąc, że mamy się zwrócić o reparacje do Rosji, skoro Stalin nas oszwabił w latach 1945-1953. Niemcy mówią też, że oddali nam swoje ziemie wschodnie i to są ich właściwe reparacje dla Polski. Trzeba więc nieustannie przypominać, że do roku 1939 powierzchnia Polski wynosiła 389 tys. km², obecnie tylko 312 tys. km²… 77 tys. km² mniej! Stało się to z winy Niemiec i Sowietów. 14 mln mniej obywateli, 77 tys. km² mniej powierzchni… Odszkodowania na minusie! To musi iść w świat. To trzeba „cisnąć” (mówiąc językiem młodzieżowym) przez całe najbliższe lata. Przy tej okazji trzeba też uświadamiać światu, jaki był polski wysiłek wojenny, jakim fenomenem było Polskie Państwo Podziemne. „Przeszłość to dziś, tylko cokolwiek dalej” (C.K. Norwid)… Wściekły atak folksdojczów i środowisk żydowskich w Polsce na podręcznik prof. Wojciecha Roszkowskiego nie wynika tylko z obrony chorych ideologii czy in vitro. To strach przed edukowaniem Polaków na temat tego, co wydarzyło się podczas II wojny światowej. Przez pamięć na jej polskie ofiary nie wolno nam opowiadać bzdur, że to już wszystko zamknięte, że żaden sąd nam niczego nie przyzna.