Jakby wbrew tej historycznej traumie, nasz rząd postanowił dokonać uroczystego otwarcia przekopu przez Mierzeję Wiślaną właśnie tego dnia. Piękna, mądra idea, rodzaj szczepionki na tamtą historyczną traumę… Słowo trauma pochodzi z greki i oznacza bolesną, nie gojącą się ranę. Psycholog doda, że trauma to głęboki uraz, to okoliczności i zdarzenia, które rujnują nasze dotychczasowe życie. Takie rany zadała nam w roku 1939 i niemiecka, i sowiecka ręka. Te niemieckie rany można było jakoś po wojnie leczyć, te drugie przerodziły się w bolesną bezradność. Pamiętam starych ludzi z Kresów, którzy pokazywali mi ze smutkiem swoje dowody osobiste, w których było napisane, że urodzili się „w Związku Radzieckim”! A przecież Lida, Podweryszki, Stanisławów czy Sarny to nie żaden „Związek Radziecki”, tylko najprawdziwsza, najbliższa sercu Polska… Może dlatego dziś – mimo złych doświadczeń i pamięci o ludobójstwie wołyńskim – całym sercem otwarliśmy się na Ukrainę, bo nagle zrozumieliśmy, że to ta sama trauma, ten sam odwieczny wróg! Najstarsi żyjący sybiracy przypomnieli sobie, że jak ich przywieźli w bydlęcych wagonach do Kazachstanu czy pod Irkuck, to tam „byli już Ukraińcy”. Byli. Dałby Bóg, aby ta dzisiejsza wojna i jej ofiary pomogły przemodlić złe wspomnienia z czasów ohydnej rzezi wołyńskiej. Podczas wojny secesyjnej w Stanach Zjednoczonych dochodziło do aktów niewyobrażalnego okrucieństwa. Wydawało się, że już do końca świata ludzie Południa będą nienawidzili jankesów a ci południowców. Któż z nas nie czytał „Przeminęło z wiatrem” Margaret Mitchell, kto nie oglądał filmu z Clarkiem Gable i Vivien Leigh. Ileż tam było zła, okrucieństwa, zawiedzionych nadziei. A jednak stał się cud i mimo zbiorowej pamięci tej wojny, narodziło się na wykrwawionej ziemi najbogatsze i najsilniejsze państwo świata! Może tak samo będzie w przyszłej unii polsko – ukraińskiej? Ktoś uzna mnie za wariata, ale dlaczego nie wolno mi marzyć? W czasach mojej młodości za kompletnego wariata uznano by tego, kto przewidziałby demontaż Związku Sowieckiego i wojnę Ukraińców z Moskalami! A to się wszystko dzieje na naszych oczach!
Podczas Pikniku Patriotycznego, zorganizowanego 15 sierpnia przez PiS w Bobowie, radny Rady Powiatu Starogardzkiego Jerzy Mykowski zbierał podpisy pod żądaniem usunięcia haniebnych reliktów sowieckich z terenu naszego powiatu. Pod Kasparusem stoi ciągle „pomnik” ubowca i jego kapusia, rozstrzelanych przez żołnierzy „Łupaszki” w roku 1946, po zidentyfikowaniu, kim są. „Pomnik” postawiono im w roku 1971 jako dzielnym „ormowcom”, obrońcom „władzy ludowej”. Ta „władza” miała charakter represyjny, bandycki i wysługiwała się wrogiemu mocarstwu. „Bandytami” nazywała polskich patriotów, nie tracących nadziei na to, że alianci nie zostawią najwierniejszych sojuszników pod sowiecką kuratelą. Zostawili.
W okresie PRL
pilną potrzebą propagandową było stworzenie panteonu „bohaterów”, którzy „polegli w walce o utrwalanie władzy ludowej”. Sprawa nie była jednak prosta. O ile „bandytów” i „reakcjonistów” nie brakowało (w wyniku samych tylko morderstw sądowych, w okresie 1945-46, „władza ludowa” pozbawiła życia około 2.000 Polaków, ogółem aresztowano ponad 100.000), o tyle „bohaterskich” enkawudzistów, ubeków i konfidentów było jak na lekarstwo. Komisje weryfikacyjne PZPR postanowiły więc włączyć do grona „bohaterów” także tych, którzy zginęli w tym czasie w wypadkach, po pijanemu, podczas bójek lub zostali zastrzeleni przez maruderów armii sowieckiej...
Na grobach lub przy tablicach pamiątkowych tych ludzi poniżano Polaków, zwłaszcza polską młodzież. Harcerze składali kwiaty z okazji kolejnej rocznicy „rewolucji październikowej”, rocznicy powstania PPR, PZPR, MO, ORMO, załganego manifestu PKWN itd. Specjalne komisje, z wydziałów propagandy PZPR, przeprowadzały wywiady dotyczące rodzin „bohaterów”, którym prezes ZUS-u, na wniosek tych komisji, przyznawał dość pokaźne jak na ówczesne warunki renty.
W tym samym czasie rodziny zamordowanych oficerów AK, działaczy PSL i innych „reakcjonistów” żyły w nieustannym lęku i w biedzie. Przez całe lata były inwigilowane przez UB, potem SB, dzieciom z tych rodzin - jako „elementowi niepewnemu” - często zamykano drogę do wyższych uczelni. W gazetach, przy okazji różnych rocznic, mogli czytać obelgi pod adresem swoich bliskich - bez możliwości sprostowania.
„Bestialstwo” obowiązkowe
W opisach akcji przeprowadzanych przez szwadrony majora „Łupaszki”, oraz inne ugrupowania niepodległościowe, obowiązywał propagandowy schemat. Najważniejsze w tym schemacie były trzy słowa: banda - mord - bestialstwo. Żaden z ubeków nie został przez „bandę” rozstrzelany. Wszyscy byli „bestialsko” bici, potem „mordowani”. „Banda” była słowem obowiązkowym.
Poza „bandytyzmem”, inną cechą „reakcji” była służba dla obcych. Obcy byli przeciwstawiani „naszym”. Ci „nasi” to nie tylko Polacy, ale też Sowieci. W roku 1950 - w czasie pokazowego „procesu” (transmitowanego przez radio) mjr. Zygmunta Szendzielarza, ppłk. Antoniego Olechnowicza, kpt. Henryka Borkowskiego i por. Lucjana Minkiewicza - w komunistycznej prasie pojawiły się tytuły: Haniebna współpraca kierownictwa AK z hitlerowskim okupantem; Wileńskie dowództwo AK w porozumieniu z gestapo organizowało mordy na radzieckich partyzantach; Pod dyktando i za pieniądze imperialistów - szpiegostwo i dywersja przeciwko własnemu krajowi.
2 x 2 = 16
Kiedy Bierut wrócił 9 październiku 1944 roku z Moskwy do Lublina, zwołał posiedzenie tzw. biura politycznego PPR. Z rozmowy ze Stalinem złożył następujące sprawozdanie: Towarzysz Stalin krytykował naszą miękkość, rozlazłość, że nie umiemy wystąpić dostatecznie śmiało. Kiedy się dowiedział, że żaden obszarnik nie został jeszcze posadzony, wymyślał: „Cóż wy za komuniści. To nie tylko brak komunizmu, to brak patriotyzmu!”[...] Zdenerwowanie towarzysza Stalina wynikało z informacji towarzysza Bułganina o zwolnieniu grupy ludowców, która urządzała nielegalne zebrania [...]. Towarzysz Stalin zwracał uwagę na konieczność zmiany: „Pieriestroitsja ili ustupić!” [...]. Ostrzegł nas, że w tej chwili mamy bardzo dogodną sytuację w związku z obecnością Armii Czerwonej na naszych ziemiach. „Wy macie teraz taką siłę, że jeśli powiecie 2 x 2 = 16, to wasi przeciwnicy potwierdzą to. Od tej pory w Polsce „ludowej” 2 x 2 było zawsze 16...
Kłopoty z „bohaterami”
Na początku 1962 roku Zakład Historii Partii przy KC PZPR polecił utworzyć we wszystkich polskich powiatach komisje weryfikacyjne, których zadaniem było ustalenie pełnej listy „bohaterów”. Komisja starogardzka działała w składzie: A. Jankowski, T. Siwak, A. Andrearczyk, L. Piesik, B. Kurcwald, E. Kosecki i A. Tomajer. Listę ustalono, ale… Okazało się, że w gronie „bohaterów” jest 19 osób, które zginęły w wypadkach „spowodowanych nieudolnym obchodzeniem się z bronią”. Władza „ludowa” urządzała im swego czasu „pogrzeby manifestacyjne”, przedstawiając ich jako ofiary „reakcji”... Jeszcze większy problem był z 6 „bohaterami”, którzy zginęli z rąk maruderów sowieckich! Ale największy problem był, gdy „bohater” został zastrzelony w czasie napadu rabunkowego... Po ustaleniu listy „bohaterów”, komitety powiatowe przedstawiły projekty tablic pamiątkowych, które ludziom - zwłaszcza tym znającym „bohaterów” - psuły przez lata krew. Dość! Mamy rok 2022 i najwyższa pora, by wymieść resztę śmieci z ziemi kociewskiej. Przez pamięć na 17 września…