Reklama
środa, 27 listopada 2024 08:45
Reklama
Reklama

Licheń – spełniona przepowiednia

- Należy mówić w mediach o trudnościach związanych z każdą sferą życia społecznego, w tym z działalnością Kościoła, nie piętnować, nie imputować motywacji, unikać pochopności w ocenach i opierania ich na stereotypach - powiedział ks. Adam Boniecki W Licheniu odbyła się konferencja z udziałem dziennikarzy zajmujących się problematyką religijną „Kościół Bez Tajemnic. Jeden język – dwie prawdy”.
Licheń – spełniona przepowiednia
Kościół katolicki jest – bez względu na przekonania religijne, wyznanie, prezentowane opcje polityczne członków społeczeństwa polskiego – integralna częścią nie tylko życia przebiegającego na płaszczyźnie duchowej, ale również społecznej. To nie tylko wspólnota wyznaniowa, to także silna organizacja społeczna wpływająca, a także kreująca różne sfery naszego życia.
Osobami obserwującymi, komentującymi, a także w pewnym sensie mającymi wpływ na kształtowanie postaw i przekonań o charakterze społecznym są dziennikarze. Dlatego w Sanktuarium Maryjnym w Licheniu w dniach 16 – 18 kwietnia, już po raz czwarty została zorganizowana konferencja „Kościół Bez Tajemnic. Jeden język – dwie prawdy”, na którą zaproszono dziennikarzy z całej Polski. Patronami Konferencji byli ks. dr Józef Kloch, rzecznik prasowy Konferencji Episkopatu Polski, Polska Agencja Prasowa S. A. oraz Katolicka Agencja Informacyjna. W ramach Konferencji mieliśmy okazję wysłuchać prelekcji takich osób jak Wojciech Bonowicz, autor biografii ks. Tischnera i współpracownik Tygodnika Powszechnego, ks. Adam Boniecki, redaktor naczelny Tygodnika Powszechnego, współpracownik stacji Religia.tv, ks. Biskup Antoni Długosz, polski duchowny katolicki, biskup pomocniczy częstochowski (ze stolicą tytularną Aggar), duszpasterz osób z problemem narkotykowym, twórca domu dla tychże "Betania" i Krajowy Duszpasterz Ochotniczych Hufców Pracy, Kawaler Orderu Uśmiechu, Robert Friedrich, lider kilku zespołów muzycznych, Joanna Petry Mroczkowska, dr filologii romańskiej, tłumaczka, eseistka, krytyk literacki,w związku z pobytem w USA zajmuje się w ostatnich latach głównie tematyką dotyczącą kultury amerykańskiej, publikuje także w Znaku, Więzi, Ethosie i Tygodniku Powszechnym, Rafał Wieczyński, reżyser filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, ks. prof. Wiesław Przyczyna, redaktor książki „Zasady pisowni słownictwa religijnego”, Jacek Pałasiński, polski teatrolog, dziennikarz telewizyjny i radiowy, korespondent, Członek Zarządu Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej we Włoszech, obecnie dziennikarz TVN.

Fides querens inellectum
(wiara powinna szukać zrozumienia)

Na Konferencji poruszone było bardzo szerokie spectrum tematyczne odnoszące się do szeregu zagadnień dotyczących form przekazu i swoistego dialogu, jakim w istocie są publikacje medialne. Prelekcje nie miały jednak bynajmniej charakteru pouczeń, czy określania wytycznych dotyczących tego, jak należy o Kościele pisać – nie przedstawiono sztywnych ram, nie akcentowano zakazów czy nakazów. Ograniczanie wolności słowa w mediach przez Kościół katolicki jest więc właściwie mitem. O niezależności i etyce dziennikarskiej w sposób szczególnie obrazowy i szeroki mówił praktyk tego zawodu, ksiądz Adam Boniecki.
- Należy mówić w mediach o trudnościach związanych z każdą sferą życia społecznego, w tym z działalnością Kościoła, nie piętnować, nie imputować motywacji, unikać pochopności w ocenach i opierania ich na stereotypach. Gazeta niosąca treści katolickie to nie powinien być biuletyn parafialny, bo nie na przekazie wyłącznie pozytywnych informacji i unikaniu bądź omijaniu trudnych tematów powinno się opierać próby „przekonywania nieprzekonanych”. W mediach katolickich powinno się pisać tak, aby zajmowane przez piszącego stanowisko było dla wszystkich jasne. To już nie jest tak, że „Stolica Apostolska tak powiedziała” i wszyscy padną plackiem. Współczesnemu człowiekowi to nie wystarczy. Wytworzył się nowy typ człowieka wierzącego, który swoje relacje z Kościołem katolickim określa na płaszczyznach wolności. Zmienił się typ chrześcijanina – z praktykującego w stałym rytmie w „pielgrzyma” – odbywającego wewnętrzną wędrówkę, poszukującego i wybierającego. Dlatego w myśl powiedzenia świętego Augustyna – Fides querens intellectum – wiara powinna szukać zrozumienia, czyli podążać za rozumem. Publicystyka religijna powinna stanowić rzeczywiste, prawdziwe, rzetelne świadectwo.

O czystość języka w mediach
Wielce pożyteczna dla dziennikarzy, jako osób na co dzień posługujących się słowem była prelekcja ks. Prof. Wiesława Przyczyny, przewodniczącego Komisji Języka Religijnego Polskiej Akademii Nauk – „ Czy dziennikarze przestrzegają zasad pisowni języka religijnego”. Niejeden z nas podczas prelekcji musiał się rumienić, bowiem okazuje się, że niemal nikt z dziennikarzy nie ma pełnej wiedzy na temat zasad obowiązujących w pisowni dotyczącej nazw własnych (jest ich 21) oraz skrótów, fleksji i słowotwórstwa (6 zasad). Niby oczywiste jest, że nazwy własne – Bóg, Maryja, Zbawiciel napiszemy wielkimi literami, ale kiedy ksiądz zapytał jak napisalibyśmy na przykład nazwę własną z członem przymiotnikowyn – na przykład Jezus współczujący, głosy słuchaczy były podzielone. Niejakie zdziwienie wzbudziła również zasada pisowni przymiotników osobowych (odpowiadających na pytanie „czyj”?). Otóż te zawsze piszemy wielką literą – np. lud Boży, pięć Chrystusowych ran, itp. Tutaj mieliśmy wyraźną skłonność do pisania całych wyrażeń wielką, bądź małą literą. Okazało się, że nie jest to takie proste…Każdy dziennikarz, chcący pisać o Kościele powinien mieć pod ręką „Zasady pisowni słownictwa religijnego”.


Wybrała sobie miejsce…
Konferencja, to były nie tylko prelekcje, ale także niepowtarzalna okazja do przeżyć duchowych. Wydarzenie miało miejsce w jednym z najważniejszych w Polsce sanktuariów Maryjnych. Mogliśmy zwiedzać nie tylko imponującą bazylikę licheńską, ale także pospacerować w ciszy po alejkach licheńskiego parku – ogrodu, wejść na golgotę, zbudowaną z kamieni zwiezionych przez wiernych, odwiedzić kościół pw. Św. Doroty w „starej” części Lichenia. Sanktuarium w Licheniu to miejsce pielgrzymowania od wielu lat. Joanna Jachimko o licheńskich objawieniach na łamach „Rodziny Parafialnej” (www.filipini.poznan.pl) pisze tak:
Jeśli ten zakątek zawdzięcza komuś swoją sławę to tylko Matce Bożej, która go sobie upodobała. A było to tak... W dniu 20 października 1813 r. dobiegła końca wielka bitwa narodów pod Lipskiem w Saksonii. W śmiertelnym boju trwającym cztery dni brało udział blisko pół miliona żołnierzy z całej Europy. Na pobojowisku legło 130 tys. walecznych, w tym 10 tys. Polaków. Napoleon bitwę przegrał, zgasły ostatnie nadzieje Polaków. Miał pokonać Rosję, Prusy i Austrię i wrócić nam wolność. A tu co? Czwarty rozbiór Polski - niewola totalna. Pod Lipskiem walczył też Tomasz Kłossowski z zawodu kowal, mieszkaniec parafii Licheń. Na skutek odniesionych ran i ogromnego wyczerpania bliski był śmierci. Ostatkiem sił zaczołgał się w gęste zarośla i zaczął żarliwie wzywać pomocy Maryi. Wyciągnął więc medalik Matki Boskiej Częstochowskiej, który miał na piersi, całował go i modlił się o pomoc, o cud, bo tylko cud mógł go uratować. Maryja wysłuchała ufne błagania wojaka. W zorzy zachodzącego krwawo słońca, na tle jesiennych mgieł ujrzał Tomasz Najświętszą Pannę, jak szła wyniosła przez pobojowisko w amarantowej sukni, w złocistym płaszczu uwidoczniającym symbole Męki Pańskiej, w królewskiej koronie na głowie. Przepięknej urody twarz Niepokalanej była niewymownie bolejąca. Spod przymkniętych lekko powiek smutne oczy patrzyły na Orła Białego, którego Boża Rodzicielka tuliła rękoma na swych piersiach. Maryja, pochylając się nad rannym, obiecała mu zdrowie i powrót do ojczystej ziemi, polecając mu równocześnie, aby się postarał o jej wizerunek. Miał go umieścić w miejscu publicznym w rodzinnych stronach. Obiecała też opiekę nad narodem polskim i moc łask dla tych, którzy będą się do niego modlić. Powróciwszy do kraju pobożny kowal przez wiele lat daremnie poszukiwał upragnionego obrazu. Dopiero w 1836 r., wracając z pieszej pielgrzymki do Częstochowy, w przydrożnej, zawieszonej na drzewie kapliczce dostrzegł namalowany farbami olejnymi na desce modrzewiowej wizerunek Matki Bożej, dokładnie taki, jak nosił w sercu, tylko opatrzony napisem "Królowo Polski, udziel pokoju dniom naszym". Kto go namalował i zawiesił na drzewie nie wiadomo. Tomasz, posłuszny Maryjnemu zaleceniu, zabrał obraz do swego domu w Izabelinie. Kolejnych osiem lat obraz ów, otoczony czcią i szacunkiem, znajdował się w mieszkaniu Kłossowskiego. Dopiero w roku 1844 r., po cudownym uleczeniu z ciężkiej choroby, kowal zdecydował się umieścić obraz w miejscu dla ludzi dostępnym. Wiedziony natchnieniem wyniósł go do lasu grąblińskiego w pobliżu Lichenia i zawiesił w małej kapliczce na sośnie.W grąblińskiej puszczy pasał bydło pasterz Mikołaj Sikatka - człowiek starszy, cieszący się nienaganną opinią, głęboko religijny. To jemu następnemu Matka Boża ukazywała swe oblicze, a działo się to między majem a sierpniem 1850 r. Podczas objawień Maryja wzywała ludzi do porzucenia grzechu, pokuty i naprawy życia, do rozważania tajemnic i modlitwy różańcowej, do odprawienia Mszy Św. przebłagalnych za grzechy. Gdy mimo wezwań pasterza poprawy u ludzi nie było, Matka Najświętsza w ostatnim objawieniu 15 sierpnia 1850 r., przepowiadając zbliżającą się karę Bożą za grzechy w postaci zaraźliwej epidemii, ogromnie zatroskana dodała: "Gdy przyjdzie kara na zatwardziały Naród ci co się do mojego wizerunku na sośnie udadzą i tam mnie będą wzywać w pokucie - będą pocieszeni, nie zginą, ja ich poratuję. Ale ten obraz niech będzie przeniesiony w miejsce godniejsze, by ludzie do niego przychodzili, cześć mi oddawali i czerpali wszelkie łaski z moich rąk. Przyjdą czasy, że cały Naród Polski będzie mnie czcił w tym wizerunku, a na straży jego będą stali zakonnicy. Tu będzie zbudowany klasztor i proste drogi."
W Licheniu powstało wielkie dzieło – spełniły się przepowiednie Matki Bożej.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama