poniedziałek, 25 listopada 2024 09:29
Reklama
Reklama

Kluka i Pómry

KOCIEWIE. W gospodarstwach moich dziadków było wszystko, co w tamtych latach u dobrego gospodarza być powinno. Były krowy i owce, konie i świnie oraz mnóstwo drobiu. Po podwórku biegały kury, gęsi, indyczki, perliczki i kaczki.
Kluka i Pómry
Dziś królują wielkie fermy hodowlane w których „produkuje” się kury, gęsi, indyki a nawet strusie. Żałośnie wyglądają te stworzenia ściśnięte w kurnikach, które mają tylko jeść, by w krótkim czasie znaleźć się na stołach amatorów mięsa kurzego. Bez dziennego światła, bez możliwości  grzebania pod krzaczkiem łopianu, ze szczątkami pierza,   oczekują na koniec cyklu hodowlanego. Jedne z ferm dostarczają jajek znoszonych przez tysiące niosek do konsumpcji, a inne, z domieszką zarodowych kogutów, przygotowują jajka do wylęgu w masowych inkubatorach. Paskudna produkcja.

Jak smakuje kurzy rosół od kury z podwórka? Palce lizać! Dawniej na wiejskich weselach był środkiem dającym możliwość utrzymania równowagi, pomimo dużej ilości wypitego alkoholu. Są hodowcy którzy na własne potrzeby, w cieniu wielkiego kurnika,  hodują drób tradycyjną metodą. O czymś to mówi.
I moi rodzice mieli trochę kur w zagrodzie babci Pauliny. Stadko, w towarzystwie dorodnego koguta, przemierzało gospodarstwo w szerz i wzdłuż wyszukując co smaczniejsze kąski darowane przez naturę. W maju mama nasadzała klukę na jaka. Kiedy jedna z kur zaczęła klukać zamiast gdakać, wiadomo było, że nadszedł czas przygotowania jej gniazda.
Pamiętam, że był to kosz pleciony po butli do wina. Został wymoszczony słomą, położyła tam mama kilkanaście jaj i posadziła klukę, która tylko na to czekała. Bywało, że brakło jeszcze odpowiedniej ilości jaj. Wówczas kluka dostawała jaja ślepe, wykonane z gipsu, by podtrzymać czas „klukania”. Przy wymianie na prawdziwe, kurza mama wcale nie protestowała. Usiadła ostrożnie na gnieździe, dziobem przegarniała jajka, by otulić je szczelnie swymi piórkami. Siedziała grzecznie i cierpliwie przez 21 dni. Były krótkie przerwy na „własne potrzeby” i posiłek, co jednocześnie wiązało się z wietrzeniem gniazda. Po kilku dniach od nasadzenia mama sprawdzała czy jaja się zakluły. Brała każde w dłonie otulając dość szczelnie, jedynie końce jaj były odsłonięte.  Kierowała w stronę  słońca, a drygi koniec do oka. Jeśli była w jajku ciemna plamka znaczyło, że  rozwija się zarodek pisklęcia. W przeciwnym wypadku jajko było wyrzucane. Dokładnie po 21 dniach, słychać było stukanie dziobkami w skorupkę jaja, ukrytych wewnątrz pisklaczków. Mama czasem pomagała wydostać się na zewnątrz poprzez delikatne odłupywanie skorupki. Bywało, że wszystkie kurczaczki wykluły się jednego dnia. Słychać było kwilenie tych żółtych kuleczek, które po wysuszenia już biegały dookoła kluki, jak na zagniazdowniki przystało. Pierwszym posiłkiem było drobno posiekane żółtko z ugotowanego jajka. Przyjemnie było popatrzeć jak kurza mama troskliwie rozdrabnia dziobem co większe kosteczki i podaje maluchom. 
Po kilku dniach kluka z dziećmi została umieszczona w klatce na podwórku. To było specjalne urządzenie do chowu młodego drobiu jak i królików. Miała około dwóch metrów długości, metr szerokości pół metra wysokości. Składała się z dwóch części. Większa połowa zabezpieczona była siatką drucianą, część druga miała zadaszenie i trzy ściany deskowane. W razie deszczu lub wiatru kluka z młodymi chowała się pod daszek w zaciszne miejsce. W klatce było korytko do wody i do karmy. Tutaj kurczaczki otrzymywały już drobno posiekane pokrzywy i listki komosy. Zbieraliśmy też ze stawu rzęsę na karmę, ale to szczególnie dla kaczek. Kurczaki rosły w sposób naturalny, bez dzisiejszych pasz zmuszających do szybkiego wzrostu. Tak przyzwyczaiły się do swej kurzej mamy, że już opierzone pchały się pod skrzydła kluki. Najczęściej kluka przestała opiekować się kurczakami w określonym czasie – podopieczni nie wymagali już opieki.
Bywało jednak, że cały czas słychać było kluk, kluk, kluk… wówczas, by zmusić ją do obowiązków normalnej kury i znoszenia jajek, mama umoczyła klukę w beczce z wodą. Ta, silnie przestraszona, pobiegła prosto do stada dorosłych kur,  trzepiąc po drodze skrzydłami i gdacząc  jak na kurę przystało. Młode kurczaki były przeganiane od starego stada. Bywały i śmieszne sytuacje, kiedy młody kogucik stawał naprzeciw wodza haremu, stroszył piórka i wyzywał na pojedynek starego koguta, co kończyło się przegonieniem zuchwalca. Mama czekała aż kurczaki osiągną naturalny wzrost. Kury zostały do roku następnego, by znosiły jaja. Został też jeden kogut, pozostałe, niestety wędrowały do garnka.

Opowiadał nam nasz ojciec taką historię. Pod koniec wojny został zmuszony przez Niemców do pracy w podwodach dowożących amunicję na Pommernstellung czyli Wał Pomorski w rejonie Debrzna. A tak richt po naszamu, to był wyjechany na Pómry. Wraz z kolegą zostali zakwaterowani w opuszczonym gospodarstwie poniemieckim. W domu było całe wyposażenie, po podwórku chodziły kury. Ojciec napalił w piecu a kolega zabił kilka kur, które po oprawieniu gotowali na rosół. Mój ojciec amator kurzych żołądków, postanowił zjeść je sam. Umieścił je w garnku i wsadził do dochówki w piecu kaflowym. Tam się dogotowały, a kiedy kolega krzątał się po stajni by nakarmić podwodowe konie, ojciec ze smakiem spałaszował żołądki. Kolega wyjmuje z garnka ugotowane kury i szuka żołądków, pewnie też lubił. Bernard, gdzie są żołądki – pyta. A ty nie wiesz, że niemieckie kury żołądków nie mają? Obaj setnie się uśmiali.
Kiedy jem kurczaka, zawsze przychodzi mi na myśl tamta historia. Oby już tylko historią pozostała.
Gdańsk, 4 stycznia 2008

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama