Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 11:50
Reklama
Reklama

Urszula Lachutta z Łąckich

KOCIEWIE. Pożółkłe kalendarze. W ubiegłym roku pisałem o rodzinie Łąckich ze Zblewa i nie sądziłem, że wkrótce przyjdzie mi napisać o Urszuli, którą kilka tygodni temu pożegnaliśmy w Jej ostatniej drodze na tej ziemi.
Urszula Lachutta z Łąckich

Urodziła się 18 września 1942 roku z ojca Mariana Łąckiego i matki Leonardy z Gołuńskich. Dziadek Urszuli - Łucjan Łącki,  posiadał w Zblewie warsztat szewski i sklep obuwniczy. Ojciec Uli – Marian, poszedł w ślady swego ojca i zajmował się szewstwem. Na tym rodowa profesja się zakończyła, bowiem brat Urszuli – Edmund, kończy studia inżynierskie na Politechnice Gdańskiej, a Urszula Państwowe Liceum Pedagogiczne w Tczewie.

Ta doskonała szkoła solidnie przygotowywała przyszłych pedagogów. Kto ją ukończył nie miał problemu z zatrudnieniem w szkole. Wiele osób ze Zblewa ukończyło tą zacną szkołę, jak; Trudzia Stachowiak, Teresa Zube, Gizela Rucińska, Gerard Sulewski, Urszula Myszka, oraz wiele innych mieszkanek i mieszkańców Pomorza – szwagierka i bratowa Urszuli w jednej osobie – Felicja Łącka z Lachuttów także. Urszula otrzymuje pracę w Szkole Podstawowej w Osiecznej. To był wrzesień 1962 roku. Na drodze życiowej Urszuli stanął Eugeniusz Lachutta, nauczyciel zawodu w szkole budowlanej w Starogardzie, i dalej postanowili już  razem iść przez życie. Ślub odbył się 30 czerwca 1964 roku. Owocem ich miłości jest dwóch synów – Krzysztof i Leszek. Krzysztof żeni się z Krystyną Tilsen i darzą Urszulę i Eugeniusza wnuczką Natalią.

Małżeństwo Leszka z Beatą Misiek powołuje do życia następne dwie wnuczki – Magdalenę i Kamilę. Po trzydziestu latach pracy w nauczycielskim zawodzie, 31 sierpnia 1992 Urszula przechodzi na emeryturę. Mieszkają w rodzinnym domu Eugeniusza, dzieląc swój czas dla dzieci i wnuczek. Cóż więcej trzeba dla kochającej się rodziny? Tylko zdrowia i szczęścia. Tego jednak zabrakło mężowi Urszuli, który umiera nagle nad ranem 30 czerwca 1997 roku. Miał zaledwie 58 lat. Śmierć nagła, to grom z jasnego nieba dla bliskich i pytanie – dlaczego?

Jesienią ubiegłego roku spotykamy się w miłym gronie u brata Urszuli w Gdyni. Jest i Ula, z którą nie widziałem się około 47 lat. Któż mógł przewidzieć, że kilka godzin spędzonych w towarzystwie Urszuli, będzie naszym ostatnim spotkaniem.  Dowiaduję się wkrótce, że Ula choruje, jest w szpitalu. Później pojawiła się nadzieja na powrót do zdrowia. Krótko przed śmiercią, w sobotę 19 kwietnia, dzwoni do mnie Dziuszek z wiadomością, że z Urszulą jest bardzo źle. Jadę do Mosiny na tydzień – powiada – ale pewnie przyjadę wcześniej. W poniedziałek 21 kwietnia zawiadamia mnie, że tego dnia około 3.00 nad ranem Ula zmarła, pogrzeb w czwartek. Modliłem się z żoną o Jej zdrowie – Pan Bóg chciał inaczej. W czwartek mam mieć zajęcia z dziećmi w muzeum. Przekładam na inny termin – na pogrzeb muszę pojechać.

Pojechałem sam – moja Danka czuła się nienajlepiej. Pogoda śliczna, słoneczko, ciepło, dookoła wiosna i świeża zieleń. Jadę i myślę kiedy ostatni raz byłem w Osiecznej? Przypomniałem sobie, że było to kwietniu 1981 roku, gdy odwiedziłem w Małym Krównie miejscowego rzeźbiarza pana Teodora Kałuskiego i Landowskiego z Biłyczka. Pamiętam, że powiedziałem wtedy do towarzyszącej mi Krystyny Szałaśnej, że tu w Osiecznie pracuje moja koleżanka ze Zblewa – Urszula. Dziś to już inna Osieczna. Lepsze drogi, zadbane obejścia, czyściej. Zajeżdżam przed kościół i kieruje swe kroki do kaplicy cmentarnej. Zaczyna się właśnie różaniec za duszę Urszuli. Stanąłem w pewnym oddaleniu, pogrążając się w zadumie nad przemijaniem, łącząc się jednocześnie w modlitwie. Wzrokiem szukam znajomych. Jest Felcia i Dziuszek. Nie ma jeszcze państwa Sulewskich z Gdyni. W dali, majaczy kopczyk piasku, znak, że tam jest miejsce na wieczny spoczynek dla Urszuli. Idę i robię zdjęcie pustej mogiły, gdzie tuż obok, leży mąż zmarłej. Wracam pod kaplicę, przed którą gromadzi się coraz więcej ludzi. Jest poczet sztandarowy szkoły, w której uczyła Urszula. Postanowiłem, że nie będę oglądał Uli w trumnie. Zapamiętam ją młodą i uśmiechnięta jak dawniej. Jednak coś  mnie uparcie ciągnęło do środka. Wchodzę do kaplicy i widzę z lekka uśmiechniętą, milutką twarz Urszuli. Słyszę głosy - jak ładnie wygląda. Po wyniszczającej chorobie spodziewałem się zastać zmienione  cierpieniem zwłoki.

Pytam się Dziuszka, czy mogę zrobić zdjęcie. Jest pełna aprobata. Ja pstrykam, a Dziuszek powiada pamiętasz - na spotkaniu Ula mówiła, że na wiosnę spotkamy się w Osiecznej. To prawda , zapraszała nas do siebie w odwiedziny. No i przyjechaliśmy. Podchodzę do trumny, żegnając się z Urszulą kładę na jej ręce moją dłoń  i mówię śpij w Pokoju. Byłem jakoś dziwnie spokojny. Tak naprawdę, to chyba jeszcze do mnie nie dotarło, że Ula nie żyje. Z drugiej strony, w starszym wieku człowiek ma pełną świadomość nieuchronności śmierci i łatwiej znosi ten fakt.  Staję w pewnej odległości, by móc spokojnie fotografować kondukt. Miejscowy ksiądz proboszcz przewodzi ceremonii pogrzebowej, modląc się przy trumnie. Rusza kondukt do kościoła. Urszula – masz dużo gości, byłaś zapewne szanowana i lubiana w swojej wsi, kieruje swe myśli do zmarłej. Trumna staje przed ołtarzem, ksiądz proboszcz słucha spowiedzi, a ja idę popatrzeć na otoczenie kościoła w towarzystwie Gerarda Sulewskiego, który z żonką Barbarą przejechał pożegnać Urszulę. Po prawej stronie kościoła stoi kapliczka ze świętym Franciszkiem. Natychmiast rozpoznaje drewniane ptaki pana Landowskiego. Czyżby figura też była jego dłuta? W pobliżu kościoła jest też kapliczka ze świętym Florianem, patronem strażaków, których remiza sąsiaduje z kościołem. Floriana też rzeźbił Landowski? Na odgłos organów wchodzimy do kościoła, rozpoczyna się msza święta, po której odprowadzamy ciało Urszuli na cmentarz. Przy grobie najbliższa rodzina – wnuczki, synowe i synowie, brat i bratowa. Po ceremonii grzebalnej głos zabiera pan Edmund Ryngwelski,  zastępca dyrektora szkoły, charakteryzując postać zmarłej na tle je pracy i zamieszkania. Zapamiętałem ostatnie zdanie; Urszulo – ziemia osieczańska  Cię przyjęła jak swoją, w osieczańskiej ziemi oczekiwać będziesz swego zmartwychwstania. Śpij w Pokoju. Posypały się na trumnę grudki ziemi, jak w starej pogrzebowej pieśni; Trochę na grób Twój porzuconej gliny, od Twych przyjaciół, sąsiadów, rodziny.

Gdańsk kwiecień 2008                                            


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

znajomy 07.10.2010 14:17
Syn Leszek też młodo odszedł 05-10-2010 miał chyba 38 lat.

z.s. 18.01.2009 22:06
pomimo ze nibylem zdolnym uczniem,matematyka byla trudna,a jednak z p,Ula lubilismy sie tak mysle,

Uczeń 04.10.2008 00:27
Była wielka!!!

Uczeń 15.09.2008 22:09
Urszula była wielką osobą i każdy może pozazdrościć jej wielkiej passy do życia i pomocy ludziom mniejszym i tego każdy może jej pozazdrościć. Była wielka.

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Reklama
Reklama