Do zdarzenie doszło 23 września na przystanku autobusowym przy ul. Lubichowskiej. Genezą interwencji ojca dziewczynki był konflikt pomiędzy dwójką uczniów - 11 – latków Marty i Kacpra. Nauczyciele są zdziwieni,, że zaczepki uczniów zakończyły się tak ostrą reakcją ze strony jednego z rodziców. Twierdzą, że w ich szkole (PSP nr 4) do tej pory nie było podobnych przypadków.
Zapłakany syn
- 23 września ubiegłego roku, jak zwykle po lekcjach, Kacper z kilkoma kolegami udał się na przystanek autobusowy – mówi Justyna G, matka chłopca. - Po chwili na miejscu pojawiła się M. wraz z ojcem.
Matka chłopca twierdzi, że mężczyzna złapał Kacpra za kurtkę i szyję uniósł nad ziemię, następnie uderzył pięścią w twarz i opluł. Taką historię opisał jej po powrocie do domu zapłakany chłopak. Dodał, że ojciec koleżanki z klasy groził, że następnym razem wywiezie go do lasu.
- Nie spodziewałam się, że ojciec dziewczynki może dopuścić się takiej rzeczy – mówi Justyna G.- Syn wrócił do domu roztrzęsiony. Natychmiast pojechałam z nim do lekarza. Lekarz odnotował m.in. silnie bolesny obrzęk w okolicy prawej części żuchwy, najprawdopodobniej po uderzeniu. Po dwóch dniach syn zaczął silnie wymiotować. W szpitalu przypuszczali, że mogło dojść do wstrząśnienia mózgu. Na szczęście badanie tomograficzne to wykluczyło.
„Zrobiono z tego aferę”
Ojciec dziewczynki broni się, odpiera zarzuty o pobicie. Twierdzi, że opisane przez Kacpra zajście to w większości fantazja chłopca.
- Kacper jest agresywny w stosunku do innych dzieci – mówi Sławomir F. - Nie wytrzymałem, podszedłem do niego i powiedziałem, żeby odczepił się od mojej córki. Zrobiono z tego aferę. Miałem go niby podnieść jedną ręką do góry, dusić i nie wiadomo co jeszcze. Prokurator umorzył postępowanie więc o czymś to świadczy.
Ojciec Marty twierdzi, że zareagował po tym, jak Kacper uderzył jego córkę.
- Kacper dosłownie „skopał” córkę, gdy ta siedziała na szkolnych schodach – wyjaśnia F. – Żona już wcześniej rozmawiała na wywiadówce z matką chłopaka, a ta stwierdziła, że Kacper się jedynie broni. Rozmowa z tą kobietą nie miała najmniejszego sensu. Nie chciała zrozumieć, że jej syn jest zbyt agresywny w stosunku do rówieśników. W pewnym momencie żałowałem, że to ja nie poszedłem pierwszy na policję. Ale rzeczywiście, nie powinno dochodzić do takich sytuacji, jak ta na przystanku.
Matka Kacpra twierdzi, że prowokacje są specjalnością dziewczynki.
- Mój syn jest otyły – mówi Justyna G. – Wielokrotnie spotykał się z obelgami ze strony Marty.
Prokuratura umorzyła sprawę dwukrotnie
Pod koniec czerwca prokuratura po raz drugi umarza dochodzenie w tej sprawie. W uzasadnieniu czytamy: „Mając, zatem na uwadze okoliczności, w jakich doszło do wskazanego zdarzenia, treść opinii psychologicznych oraz faktu, że pokrzywdzony doznał stosunkowo niewielkich obrażeń ciała, które nie wpłynęły negatywnie na jego funkcjonowanie, należało przedmiotowe postępowanie umorzyć (…) Z uwagi na brak interesu społecznego w kontynuowaniu ścigania z urzędu czynu zabronionego ściganego z oskarżenia prywatnego.”
- Matce chłopca pozostaje rozpocząć postępowanie prywatnie – informuje zastępujący obecnie prokuratora rejonowego, prokurator Wojciech Dunst. – Powinna zgłosić się do wydziału karnego oraz wynająć pełnomocnika. W przypadku wygrania sprawy będzie mogła ubiegać o się zwrot poniesionych kosztów.
- Nie znam sprawy na tyle dobrze, by wystawiać jakąś opinię – mówi prokurator Wojciech Dunst. – Z tego co jest mi wiadomo, prokurator prowadzący sprawę uwzględnił prowokacyjne zachowanie chłopca.
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Opinie w tej sprawie
Jaki płynie z tego przykład dla młodzieży? Do czego może posunąć się rodzic, gdy chce skarcić obce dziecko? Gdzie są granice rodzicielskiej interwencji?
Haka jest Państwa opinia w tej sprawie?
Napisz komentarz
Komentarze