Na początek na sześciuset, chłodzonych metrach zaproponowali hurtową sprzedaż wędlin, przetworów, ryb, serów i towarów wymagającej szczególnego traktowania w czasie transportu. Klient może wejść z wózkiem na halę sprzedaży, do woli wybierać towar. Ale to jeszcze nic! Zostanie mu on dowieziony specjalistycznym samochodem –c hłodnią. 21 wiek!
Współwłaściciele spółki zgodnie mówią, że nie oszczędzali na nowoczesnych rozwiązaniach. Układ komunikacyjny jest przejrzysty. Innymi drzwiami dostarczany jest towar, innymi wchodzą klienci, jeszcze innymi wychodzą. Obiekt spełnia najostrzejsze normy HACAP. Prześwietliła go starogardzka i gdańska inspekcja sanitarna. Personel ma eleganckie pomieszczenia socjalne, wszystko lśni czystością. Przyjemnie robić tam zakupy. Nie znamy innej, tak nowocześnie wyposażonej hurtowni.
Rajmund Raczkieicz, który jest właścicielem terenów po byłej Gminnej Spóldzielni, żartuje, że nie zdradził „Remy, firmy którą stworzył i, która działa od 11 lat z powodzeniem. Nowe przedsięwzięcie ma być działalnością równoległą.
- Pomysł urodził się ponad rok temu- mówi R. Raczkiewicz- Omówiliśmy nasze zadania. Pozbieraliśmy swoje środki finansowe. Stwierdziliśmy, że chcemy to robić, nadajemy się do tego. Zamierzamy obsługiwać, na najwyższym poziomie powiat starogardzki i wychodzić także poza jego granice. Rozwój będzie, wskazuje na to nazwa. Dziś nie odpowiem na pytanie w jakim kierunku pójdziemy, bo konkurencja nie śpi. Na pewno powstaną kolejne działy. Zapewniam.
Spółka dysponuje sześcioma samochodami – chłodniami i dwoma autami przedstawicielskimi. Ma dynamicznych przedstawicieli i dobrą, nieźle opłacaną dwudziestoosobową załogę.
Właściciele nie ujawniają wysokości zarobków swoich pracowników, ale zgodnie mówią, że są ona godne.
Podatki będą wpływały do miejskiej kasy. Wszystkie, bo właściciele są miejscowi. R. Raczkiewicz mówi, że zauważył iż jest wielu bardzo przyjaźnie nastawionych do KCH ludzi. Zarówno w powiecie, jak i województwie. Wydawanie decyzji odbywało się sprawnie, bo i standard hurtowni przebija nawet te, funkcjonujące w stolicy. Mnogość firm, które zgłosiły chęć współpracy zmusiła właścicieli do ich dokładnej selekcji. 700 metrów już okazuje się za małą powierzchnią. Życzymy rychłego rozwoju.
R. Raczkiewicz mówi, że klient sam wybierze. Bo liczy się jego zadowolenie i to ono przenosi się na zyski.
Napisz komentarz
Komentarze