Rozmowa z Oleną Pilikiewicz, Rosjanką urodzoną na Ukrainie, obywatelką Polski, mistrzynią Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, pracownicą Państwowego Stada Ogierów w Starogardzie Gd., nowym dyrektorem biura poselskiego posła Jacka Kurskiego.
- Gdzie są pani korzenie?
- Urodziłam się na Ukrainie nad Morzem Czarnym w miejscowości Nikołajewsk koło Odessy. W moich żyłach płynie krew rosyjska. Oboje rodzice są narodowości rosyjskiej. Skoro urodziłam się na Ukrainie automatycznie mam to obywatelstwo. Polskie zresztą także.
- Skąd u pani ta wielka miłość do koni?
- W dzieciństwie obserwowałam jak amazonki ujeżdżają konie. Moja mama, Nina Smirnowa była trenerem sportowym kadry Związku Radzieckiego i Ukrainy. Bardzo mi się to podobało i bardzo chciałam nauczyć się jeździć. Namówiłam moją mamę, aby zaczęła mnie trenować. Obiecałam, że zawsze będę wspominać, że mój sukces, to także sukces trenera. W sporcie często tak jest, że zapomina się o osobach, które są współautorami sukcesów. Udało się. W 1990 r. zdobyłam tytuł mistrza Związku Radzieckiego młodych jeźdźców i klasę mistrzowską w sportach jeździeckich. Rok później jako członek młodzieżowej kadry narodowej reprezentowałam kraj na międzynarodowych zawodach w ujeżdżaniu. Jednocześnie byłam członkiem seniorskiej kadry Ukrainy. Potem rozpadł się Związek Radziecki. W sposobie finansowania sportu powstała niejasna sytuacja. Były wstrzymywane wyjazdy na zawody z powodów finansowych, bo państwo nie dawało na to środków. W 1993 roku trener naszej kadry przyjechał z zawodów w Sopocie, gdzie spotkał ówczesnego dyrektora stada Jerzego Jaremkiewicza. Dyrektor potrzebował w Starogardzie specjalistów od ujeżdżenia- dresażu ( z fr. tresury- red.). To dyscyplina bardzo ważna. Jest duże zapotrzebowanie na konie są szkolone tą metodą. Przyjechałam w 1993 roku z matką, obejrzałyśmy konie, teren, warunki pracy, spodobało nam się i zostałyśmy.
- Chodziło o szkolenie koni i sprzedawanie ich na eksport?
- Dokładnie tak. Po pół roku pracy startowałyśmy na czterech koniach w ogólnopolskich zawodach w Sopocie. Cel został osiągnięty. Zauważono jeźdźca, zauważono konie, brałam udział w spotkaniach z trenerami i sędziami. Nie mogli uwierzyć, że to są konie z polskiej hodowli. Myśleli, że przywieźliśmy je, już wyszkolone z Ukrainy. Każdego konia, który miał predyspozycje i talent, po szkoleniu, prezentowaliśmy na zawodach. Całą partia tych koni, które przygotowaliśmy została sprzedana. Działo się to średnio raz na dwa lata.
- Czyli zatrudnienie pani i pani mamy zaprocentowało. Stado zarabiało dewizy.
- To był cel wyznaczony przez dyrektora Jaremkiewicza. Chodziło, o to, żeby to stado oprócz dotacji z Skarbu Państwa samo na siebie zarabiało pieniądze z Zachodu. Dyrektor stawiał na pracowników ze Wschodu. To połączenie dało dobry efekt.
- Ciężko było pani na początku pobytu w Polsce? Jak nauczyła się pani języka polskiego?
- Te słowniki, które kupowaliśmy w księgarni czy kiosku były po prostu śmieszne. Nauczyłam się języka, tu, na miejscu, ze słuchu, od ludzi.
- Ciężko było zostawić rodzinę, znajomych przyjaciół i przyjechać do Polski?
- Najważniejsza osoba, w której mam oparcie od początku do końca to jest moja mama. To moja bratnia dusza, która jest ze mną, dodaje mi otuchy, pomaga podpowiada, jest moją przyjaciółką. Krótko po tym, jak tu przyjechaliśmy poznałam mojego męża. Jest policjantem i też jeździ konno. Zakochaliśmy się i po pół roku byliśmy małżeństwem.
- Skąd zainteresowanie polityką?
- Kiedy w sposób rabunkowy stado miało zostać zniszczone pomógł nam, pracownikom Lech Kaczyński, ówczesny prezes NIK. Sympatia pozostała. Kiedy poseł Jacek Kurski zaproponował mi prowadzenie swojego starogardzkiego biura, nie wahałam się ani chwili. To człowiek, któremu warto zaufać.
O koniach, Polakach i śmiesznych słownikach
NASZA ROZMOWA. - Kiedy w sposób rabunkowy stado miało zostać zniszczone pomógł nam Lech Kaczyński. Sympatia pozostała. Gdy Jacek Kurski zaproponował mi prowadzenie swojego starogardzkiego biura, nie wahałam się ani chwili. To człowiek, któremu warto zaufać – mówi Olena Pilikiewicz, mistrzyni związku sowieckiego.
- Rozmawiał: Jarosław Stanek
- 19.06.2008 00:15 (aktualizacja 29.07.2023 06:23)
Data dodania:
19.06.2008 00:15
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze