Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 17:31
Reklama dotacje rpo
Reklama

Nie żałuję ani jednego dnia

KOCIEWIE. - Tatuś mówił, że jak chce iść, to mam próbować. Dał mi swobodę wyboru. Mama była zdecydowanie przeciwna. Uważała, że tylko się ośmieszę, wrócę zaraz do domu i tylko będą na mój temat mówić – mówi siostra Ksawera - Genowefa Cyman.
Nie żałuję ani jednego dnia
Rozmowa z siostrą Ksawerą- Genowefą Cyman ze Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego, wieloletnią dyrektor DPS dla dzieci w Bielawkach koło Pelplina.
- Jak to się dzieje, że osiemnastoletnia dziewczyna zamienia uciechy doczesnego życia na życie duchowe? Jak siostra ocenia swój wybór, teraz kiedy minęło od niego 50 lat?
- To nie było do końca ode mnie zależne. Wybór przyszedł z „góry”. Człowiek tylko musi to wykonać i wykonuje. Jeżeli ma momenty zachwiania i nie chce iść tą drogą szuka dla siebie miejsca. To tak jak z dzieckiem, które obiecuje sobie, że będzie strażakiem, policjantem, a zostaje kimś całkiem innym. Ja sobie w młodości powiedziałam, że bardzo podoba mi się habit. Było nas w domu dwanaścioro. Dzieciństwo spędziłam we wsi Borek na Kaszubach. Kiedy ciężko zachorowała moja mama i wszyscy myśleli, że umrze powiedziałam sobie: jak wyzdrowieje pójdę do klasztoru. Czuwaliśmy przy jej łóżku przez dwa tygodnie, bo lekarze nie chcieli zabrać jej do szpitala spodziewając się jej śmierci w czasie transportu. Mama nie przyjmowała pokarmów, można było podawać tylko herbatę i to łyżeczką. Mama wyzdrowiała i żyła jeszcze 30 lat. Nic nie stało na przeszkodzie- mogłam iść do zakonu.

- Jak siostra wybierała zakon?
- Dzięki sąsiadce, która była siostrą Samarytanką napisałam do jej zgromadzenia. Jednocześnie napisałam też Sióstr Elżbietanek do Warszawy. Postanowiłam, ze pojadę tam skąd przyjdzie pierwsza odpowiedź. Przyszła od Samarytanek, choć ta od Elżbietanek była bardziej zachęcająca. Miałam pojechać do Samarii obejrzeć klasztor i się zdecydować w październiku 1954. Nie pojechałam, bo zaspał mój tatuś, który miał obudzić mnie na pociąg. I zaspał, on który nigdy nie zaspał. W końcu pojechałam w marcu 1955 roku od razu z walizkami, zdecydowana zostać. Siostry bardzo dobrze zrobiły, że nie pokazały mi od razu dzieci. Dla kogoś, kto widzi te osoby niepełnosprawne pierwszy raz, jest to głębokie przeżycie. Po bliższym poznaniu można wejść z nimi w piękny kontakt i pokochać je całym sercem.

- Jak rodzina przyjęła decyzję siostry o życiu zakonnym?
- Tatuś mówił, że jak chce iść, to mam próbować. Dał mi swobodę wyboru. Mama była zdecydowanie przeciwna. Uważała, że tylko się ośmieszę, wrócę zaraz do domu i tylko będą na mój temat mówić. Mawiała, że ja nie mam sobie tym głowy zawracać, bo się do życia w klasztorze nie nadaję. Potem napisała w liście żebym wracała. Nie wróciłam. Najpierw był postulat, potem nowicjat i śluby wieczyste.

- Czy miała siostra wątpliwości, momenty zwątpienia?
- Zdziwi się pan ale sama chciałam usłyszeć od Matki Generalnej, że się nie nadaję. Chciałam w ten sposób sama siebie chronić i usprawiedliwiać przed Panem Bogiem- ja chciałam, ale mnie nie chcą. Niczego takiego nie usłyszałam.

- Proszę powiedzieć jak wygląda przybranie imienia. To dzieje się na początku nowicjatu?
- Tak. W przeddzień obłóczyn wezwała mnie matka generalna i powiedziała mi tylko, że będę miała imię wielkiego misjonarza Indii i, że mam być tak wielka jak on. Nie powiedziała mi jakie to imię. Podczas uroczystości ksiądz zapytał, a byłyśmy z jeszcze jedną postulantką we dwie, czego żądasz siostro Gerardo? Pomyślałam sobie, że nie chciałabym nosić takiego imienia. Wtedy ksiądz zwrócił się do mnie i powiedział... Ksawero. Wyszło na to, że to ja.

- Po ślubach nie ma już odwrotu?
- Po ślubach pojawia się taka dojrzałość. Człowiek akceptuje swój wybór i utwierdza się w pewności, że był on właściwy.

- Droga siostry do Bielawek była bardzo długa.
- Zanim przybyłam do Bielawek, byłam już w kilku placówkach, prowadzonych przez Zgromadzenie. Do Bielawek przybyłam z Pruszkowa, gdzie jest Ośrodek Szkolno – Wychowawczy dla chłopców. W Bielawkach jestem od 1986 r. Wcześniej już byłam dyrektorem i przełożoną. Pamiętam jak starałam się o materiały budowlane, których wtedy nie było. Urzędnik krzyknął czy ja myślę, że Fiszor to pępek świata. Odpowiedziałam, że dla mnie tak. Dostałam ten przydział.

- Co jest trudniejsze kierowanie i formowanie sfery duchowej czy administracja?
- Najtrudniejsze jest formowanie siebie i wzrastanie w człowieczeństwo. Administracja to pewien zakres wiedzy, który się nabywa i pewne doświadczenie zawodowe. Jednak aby dobrze kierować trzeba też kochać człowieka, a to już wymaga dojrzałości duchowej, na która trzeba pracować. Człowiek powinien zadania na każdym odcinku wypełniać z radością. Bo to czy ja jestem czy nie jestem na jakimś stanowisku nie jest istotne. Ważne jest to, jakim się jest człowiekiem. Milszy Bogu może być ktoś, kto jest w szarym kącie.

- Wasza praca jest naznaczona cierpieniem 90 dzieci, które mieszkają w waszym domu.
- Oczywiście. Hasłem Zgromadzenia są słowa ,,Bóg jest Miłością”, a duchowość oparta na Regule św. Benedykta – ora et labora. W realizowaniu powołania samarytańskiego, wielbimy Bożą sprawiedliwość przez ekspiację, miłość krzyża i ducha przebaczenia. Praca z dziećmi i młodzieżą upośledzoną umysłowo jest w myśl wezwania Pana Jezusa, „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili”.Podstawą organizacji pracy w naszych domach, jest system rodzinkowy, wypracowany przez Sługę Bożą, Matkę Wincentę Jadwigę Jaroszewską .
Stała się Ona prekursorką w dziedzinie ich wychowania. Jednocześnie dała głębokie, uzasadnienie teologiczne, pełnionej posłudze dzieciom niepełnosprawnym, które kochać mamy, jako wspólodkupicieli.
Matka założycielka naszego zgromadzenia, Sługa Boża siostra Wincenta Jadwiga Jaroszewska dała ku temu podstawę teologiczną umieszczając nas, naszą pracę i niewinne cierpienia dzieci w misji odkupieńczej Chrystusa.

- Pobyt w waszym domu, to wielkie rekolekcje. Są ludzie, którzy mają Bogu za co dziękować. Gdyby przyszło siostrze jeszcze raz wybierać...
- To wybrałabym tą samą drogę. Służba Bogu i ludziom jest wielką i piękną sprawą. Każdego dnia dziękuję Bogu za ten dar powołania, który jest tajemnicą.
Moją ulubioną i wybraną myślą są słowa z Te Deum: W Tobie Panie, nadzieję położyłem, niech nie będę zawstydzony się na wieki.

* * *
Siostra Ksawera Genowefa Cyman urodziła się dnia 2 listopada 1936 r. we wsi Borek, Parafia Sulęczyno.
Pochodzi z wielodzietnej rodziny / 12 osób – 5 dziewczyn i 7 chłopców / .
Jest z kolei 4 dzieckiem w rodzinie Cymanów.
Wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Benedyktynek Samarytanek Krzyża Chrystusowego w Niegowie 5.03. 1955 r. i tam odbyła pierwszą formację życia zakonnego.
Złożyła I śluby zakonne dnia 8.09. 1957 r.
Dzień 8 września jest dniem wyjątkowym dla Siostry, tego dnia w 1949 r. przyjęła także Pierwszą Komunię Świętą w Kościele Parafialnym p.w. Trójcy Świętej w Sulęczynie.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

przyjaciele 30.06.2008 17:24
kochana siostra , zawsze uśmiechnięta pozdrawiamy przyjaciele.

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama