Reklama
poniedziałek, 25 listopada 2024 22:49
Reklama dotacje rpo
Reklama

Nie dla mnie życie w dolinach

KOCIEWIE. - Kiedy zaczynałem swoją przygodę wysokogórską, w Tatry chodziłem z wiarą w swoją nieśmiertelność i z minimalną ilością sprzętu, który był stosunkowo prymitywny i praktycznie niedostępny na rynku... – mówi Tomasz Moys.
Nie dla mnie życie w dolinach
0 Tatrach i pasji wspinaczkowej rozmawiamy z Tomaszem Moysem, dyrektorem Jednostki Biznesowej PHARMA w Starogardzie Gd.

- To już dwadzieścia pięć lat, gdy wspina się pan w Tatrach. Jak to się zaczęło?
- To była miłość od pierwszego wejrzenia, takie uderzenie, po którym nic nie było tak jak dawniej. Poranek lipcowy 25 lat temu, kiedy po kilkunastogodzinnej podróży pociągiem z Torunia wysiadłem na dworcu w Zakopanem. W świetle porannego słońca z Równi Krupowej zobaczyłem za lekką mgłą panoramę Tatr. Wydawały się wtedy ogromne i niedostępne. Myślę, że to uczucie towarzyszy każdemu, kto będąc pierwszy raz w Zakopanem zauważy górującą nad miastem sylwetę Giewontu ze swoją ponad 600-metrową północną ścianą. Wtedy powiedziałem sobie: chciałbym tamtędy wejść...

- I co, dotrzymał pan słowa...?
- Na przejście północnej ściany Giewontu musiałem czekać ponad 20 lat.

- Czym dla pana jest wspinaczka?
- Najczęstszym pytaniem, jakie słyszę, brzmi: Po co się wspinasz? - albo: Jak ty się tam wspinasz z tą liną i hakami? (śmiech)  To pytanie jest szalenie indywidualne, bo każdy czerpie z tego, co robi w górach, inną radość.

- A jak to jest z panem?
- Wspinanie to ruch w przestrzeni, przepaścistej i nieprzyjaznej z uwagi na odbierane bodźce. Wymaga precyzji, dyscypliny, wręcz pewnej oszczędności ruchu. Jest źródłem satysfakcji, daje bowiem możliwość docierania do własnych ograniczeń, a nawet ich przekraczania. Pozwala na odczuwanie tych najbardziej naturalnych, wręcz atawistycznych emocji w czystej postaci jak strach, radość. Wreszcie bliski kontakt z przyrodą tatrzańską. Najbardziej we wspinaniu lubię to, że jest na serio. W górach nie ma tego czynnika teatralności, pewnej wirtualności, która towarzyszy nam w życiu w dolinach. Tam wszystko jest prawdziwe i naturalne.

- Czy można porównać wspinaczkę na sztucznych ścianach, skałkach i... w górach typu alpejskiego?
- Oczywiście, że nie, łączy je jedynie ruch w pionie. Tak, jak różne dyscypliny pływania łączy ruch w wodzie. Kiedy zaczynałem swoją przygodę z górami, wspinanie na małych formacjach typu skałki, panele wspinaczkowe było
narzędziem do osiągnięcia celu, do wspinania się w górach. Dzisiaj każda z tych dziedzin jest autonomiczna, ma swoją specyfikę treningu, rekordy, mistrzów. Aby odnieść sukces, w każdej z tych dziedzin wymagane są pewne naturalne predyspozycje fizyczne i psychomotoryczne. Nie ma uniwersalnych wspinaczy, którzy odnoszą sukces we wszystkich tych dziedzinach.

- Sukces w pana przypadku...
- Nie mierzę tego w kategoriach obiektywnego rekordu. Nie te możliwości i rzadka mimo wszystko sposobność spędzania całego wolnego czasu w Tatrach. Sukcesem jest pokonywanie własnych ograniczeń, ale również realizacja celów wspinaczkowych, w których dociera się do granic własnych możliwości. Tak postawionym celem była trzykrotna próba pokonania grani głównej Tatr Wysokich. Sukcesem jest pokonanie w ciągu tych 25 lat, latem i zimą, grubo ponad setki dróg o różnej skali trudności i ciągłe, systematyczne, mimo upływu lat, podnoszenie skali trudności pokonywanych dróg tatrzańskich.

- Zatrzymajmy się na chwilę przy sprzęcie. Co jest potrzebne do wspinaczki?
- To zależy od skali drogi oraz tego, czy pokonuje się ją zimą czy latem. Generalnie służy do asekuracji lub podejmowania działań o charakterze ratowniczym. Współczesny sprzęt charakteryzuje się atestowaną wytrzymałością, lekkością i wszechstronnością. Ten podstawowy, do wspinania latem, obejmuje linę z niezwykle wytrzymałych, gwarantujących nieprzemakalność materiałów, sprzęt do osadzania w szczelinach skalnych punktów asekuracyjnych, sprzęt asekuracyjny i służący do zjazdów za pomocą liny, wytrzymały kask chroniący głowę przed urazami, buty wspinaczkowe dające odpowiednie tarcie, odzież chroniącą przed wiatrem i deszczem, telefon, altimetr (wysokościomierz – red.) i kompas. Zimą dochodzą odpowiednie buty wielowarstwowe uzbrojone w raki do wspinaczki w terenie skalno-śnieżnym lub w lodzie, czekanomlotki stanowiące naturalne przedłużenie ręki wspinacza oraz odzież chroniąca przed chłodem. Należy również wspomnieć o sprzęcie służącym do zapewnienia bezpieczeństwa wobec zagrożenia lawinowego: detektor lawinowy, łopata i sonda lawinowa, czyli tzw. ABC wyposażenia lawinowego. Zimą korzysta się również, zwłaszcza na podejściach pod ściany, z nart skitourowych lub rakiet śnieżnych.

- Jest tego trochę...
- Kiedy zaczynałem swoją przygodę wysokogórską, w Tatry chodziłem z wiarą w swoją nieśmiertelność i z minimalną ilością sprzętu, który był stosunkowo prymitywny i praktycznie niedostępny na rynku...

- Czyli teraz można wspinać się bezpieczniej?
- Tak naprawdę o bezpieczeństwie wspinacza w mniejszym stopniu decyduje sprzęt. Ważniejsza jest wiedza, rozwaga i doświadczenie, które można zdobyć wyłącznie poprzez systematyczny trening oraz spędzając setki godzin w górach.

- A co żona i syn myślą o pańskiej pasji? A może to rodzinne hobby?
- Nie, nie! Żona i syn nie wspinają się razem ze mną. Ale za to są wytrawnymi i doświadczonymi turystami. Chciałbym wspomnieć o ich największym wyczynie, jakim było przejście głównej grani Tatr Zachodnich od przełęczy Huciańskiej (na zachodzie) do przełęczy Liliowe, oddzielającej Tatry Zachodnie od Wysokich. Dwa i pół dnia, 45 km pokonanych w terenie wysokogórskim, po drodze ponad 50 szczytów i suma podejść ponad 9000 m.

- W takiej sytuacji  nietrudno domyśleć się, że podchodzą ze zrozumieniem do tego, co pan robi...
- To prawda. Są wspaniali. Zawsze mnie wspierają.

- Jakie cele stawia Pan sobie w najbliższym czasie?
- W sierpniu planuję pokonanie drogi Piska i Zahovala, tzw. Hokejki na zachodniej ścianie Łomnicy. Nie ukrywam, że dojrzewałem do tej drogi kilkanaście lat. Jest to ponad 500-metrowa ściana, która od lat trzydziestych była areną zmagań najlepszych wspinaczy, pokonana dopiero w 1950 r. Do dzisiaj zachowała swoją klasę.
– Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama