Bez kłopotów ale COŚ wisi w powietrzu.
Na pierwszy rzut oka, nic się na targowisku nie zmieniło. Ryby są tam gdzie były, kwiaty gdzie kwiaty a ciuchy gdzie ciuchy. Nawet "grający" pan Wilk puszcza swoje melodie w tym samym miejscu co zawsze. Cała ulica Parkowa zastawiona jest szczelnie straganami. Jak co sobotę. A przecież nowy plac targowy o powierzchni 2 500 m kw. został wykonany, przede wszystkim po to, aby odblokować ulicę Parkową w soboty. Miał zostać stworzony dogodny, codzienny dojazd do odrestaurowywanego młyna. W tym młynie, już wkrótce ma powstać… galeria. Dojazd codzienny do młyna będzie więc koniecznością.
Papier wszystko przyjmie
- Aby wszystkich pomieścić musiałem ustawić niektóre stragany na nowym placu – mówi Kazimierz Grzenia. - Plac jeszcze nie jest skończony, ale co miałem robić. Jak się stragany zaczęły rozstawiać to okazało się, że zapełniły cały nowy plac a nikt z ulicy Parkowej nie przeniósł się na nowe miejsce. I tak to jest z matematyką. Na papierze wyliczono, że powierzchnia targowiska się zwiększy a w praktyce to jeszcze będzie miejsca brakowało. Papier wszystko przyjmie. Zawsze powtarzam, że handlowanie to serce a nie matematyka. Urzędnicy coś tam wykalkulowali a ja będę musiał się z tym męczyć. Już dzisiaj wiem, że całej ulicy Parkowej nie da się odblokować. Będę się starał aby odblokować chociaż dojazd do młyna. Na Parkowej zostałyby praktycznie tylko kwiaty. Wiem, że to nie będzie takie proste. Przeżyłem już jedne przenosiny targowiska. Z Maślanego Targu tutaj, na Parkową. To był horror. Podobne kłopoty miał mój kolega z Pelplina, Czesi Walkusz. Jemu też "powiększyli" targowisko. Tam nawet dochodziło do bijatyk. Potrzebna była interwencja policji. Czy tak ma być też w Skórczu. Mam już 56 lat i nie chcę z nikim się kłócić. Burmistrz i radni nie mogą bagatelizować tych przenosin i liczyć na to, że Kaziu wszystko załatwi.
Przenosiny z policją
Pan Grzenia nerwowo przekłada swoją torbę. Zaczyna kropić deszczy.
Pod dachami straganów robi się tłoczno.
- Dzisiaj jestem pierwszy raz na nowym miejscu. Nie narzekam - mówi Beata z Czerska. - Mam teraz o wiele więcej miejsca. Rozstawiłam dodatkowe stoły i dodatkowe manekiny. Klientów też było dużo. Mnie się ta zmiana podoba. Oby tylko tak zostało.
- Nikt z nami nie rozmawia o przenosinach. Nic nie wiemy. Każdy mówi co innego. Nawet pan Kaziu chyba nie wie, jak to wszystko ma wyglądać - mówią handlarze z ulicy Parkowej. - Powinni zrobić jakieś spotkanie z nami albo co. Wytłumaczyć. Słyszeliśmy, że dostaniemy rozkaz opuszczenia ulicy Parkowej a jak ktoś będzie oporny to go przeniesie policja.
- Ja nie będę wzywał policji - zapewnia pan Grzenia. - Te przenosiny muszą być zrobione w zgodzie. Powiedziałem już, że nie będę się z nikim kłócił. Powiem więcej, ja tu nie muszę pracować. Innych zajęć mam pod dostatkiem. Jestem inkasentem na targowisku tylko dlatego, że to lubię i już się przyzwyczaiłem. Mam nadzieję, że te przenosiny zrobimy bezboleśnie i nadal nasze targowisko w Skórczu będzie najlepsze w powiecie.
Handel to serce a nie matematyka
KOCIEWIE. Tak uważa, Kazimierz Grzenia ze Skórcza, niekwestionowany mistrz i niezastąpiony inkasent targowy. Władze miasta zaplanowały przenieść Targowisko Miejskie na nowy plac i plan ten realizują z determinacją. W minioną sobotę część handlowców ustawiła już swoje kramy na nowym miejscu.
- 24.07.2008 00:00 (aktualizacja 15.08.2023 20:35)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze