Za dnia cicho tu było i spokojnie. Mało kto zaglądał do tej uroczej, położonej na uboczu wioski.
Pozory spokoju
- Ruch zaczął się wraz z wykopaliskami. W niedalekiej Kamionce. - wspomina Leszek Kotłowski z Frący. - Przyjechali archeolodzy. Dali miejscowym ludziom pracę. Kopali, kopali, kopali. Czego szukali? Nie wiem. Na tych sprawach to zna się moja żona, Regina. Ona pasjonuje się historią. Za chwilę wróci z kolejnych wojaży. Pojechała do Lalków. Kończy pisanie książki o parafii Lalkowy.
Państwo Kotłowscy mieszkają w budynku po dawnej szkole. Zmienili go jednak nie do poznania. Dobudowali stylowy ganek z ogromnym tarasem. Przed tarasem oczko wodne otoczone kwiatami i krzewami. Pięknie tu i spokojnie.
- To tylko pozory spokoju. Niedaleko stąd przebiegają tory bardzo ruchliwej magistrali kolejowej łączącej Trójmiasto ze Śląskiem. Kiedyś nazywano ją magistralą węglową. Do gwizdów pociągów przywykłem. Nawet już mnie nie budzą w nocy. Ale teraz mamy inny kłopot. Tuż za naszym domem przebiega autostrada A1. Przed bramą biegnie droga gminna prowadząca do wiaduktu nad autostradą. Teraz jest nieco spokojniej ale może pan sobie wyobrazić co tu się działo w szczytach budowy autostrady. Ruch jak na Marszałkowskiej. I to same Tiry. Wkrótce oddadzą autostradę i zacznie się nowy kłopot. Już teraz słyszymy dokładnie każdy przejeżdżający samochód po prawie gotowej autostradzie. A tych samochodów będą tysiące. Oni budują jakieś osłony dźwiękochłonne. Oby pomogły.
Burzenie mitów
Pan Leszek odbiera telefon. Żona już wraca do domu. Będzie za około pół godziny. No to idę do wioski. Do centrum. Mijam Bożą Mękę na rozdrożu. Jak w piosence. Zaskakuje czystość i aż przesadny porządek. Nawet krawężniki są wybiałkowane. Wzdłuż drogi kwitną turki. Dochodzę do kiosku. Typowego kiosku dla tak zwanych wsi pegeerowskich. Bardziej przypomina muzeum komunizmu niż współczesną galerię handlową.
- Ma pan rację, że jest to kiosk Gminnej Spółdzielni w Smętowie - potwierdza sklepowa. - Pracuję do 15.30. To wystarczy. Obok jest sklep prywatny. Czynny jest do 22.00. Jedyny sklep w okolicy, który jest czynny tak długo.
To dosłownie kilka kroków dalej. Za drzewami. Elegancki budyneczek z dużym placykiem. Skalniak i studnia z pompą ręczną.
- Wody z tej pompy to pan nie upompujesz - informuje wesolutki mężczyzna spod sklepu. - Ale jak pan masz pragnienie to w sklepie dostaniesz pan wszystko. Super zaopatrzenie. Od rana do nocy. Nam upały nie groźne.
Wchodzę do sklepu. Szok. Francja-elegancja, jak mówi moja najmłodsza córka. Jasno i pachnąco. Nowoczesny wystrój, półki pełne atrakcyjnych towarów, miła obsługa. Takie miejsca skutecznie burzą mit o popegeerowskich arizonach.
Rozwój i kwiatki
Po przeciwnej strony ulicy postawiono bloki wielorodzinne. Typowe klocki. Smętne, i szare. Ale okalają je przebarwne kwietniki.
- Sama posadziłam te kwiatki więc dbam o nie i podlewam je każdego dnia - mówi pani Bożena. - Mieszkam tu od zawsze. Tata pracował w miejscowej Spółdzielni Produkcyjnej "Rozwój". Jak upadła komuna to skończył się "rozwój". Domy jednak zostały. I ludzie zostali. Mieszkam więc tu ale pracę trzeba szukać poza Frącą. Zajmuję się handlem odzieżą. Obwoźnie. Coś trzeba robić. Jestem panną i muszę sama siebie utrzymać. Może jak ruszy autostrada to Frąca ożywi się bardziej. Jestem przygotowana aby ustawić tu jakiś stragan z odzieżą. Markową odzieżą. Musi być tylko więcej klientów.
Minął nas pomarańczowy samochód. Cicho pomknął w kierunku wiaduktu nad autostradą.
- O, Regina wraca. Wcześnie dzisiaj - zauważa pani Bożena. - My się tutaj wszyscy znamy. Jak jedna rodzina.
Życzę pani Bożenie powodzenia i idę wolnym krokiem do królestwa pani Reginy.
Nadzieje Frący
- Mąż wybiera się jutro z synem, Michałem na ryby. Muszę przygotować im wikt na rano - mówi pani Regina. - Mam nauczycielskie wakacje i mogę teraz więcej czasu poświęcić rodzinie. Nie zapominam też o moich pasjach. Historii i poezji. Zbieram materiały i piszę. Tylko na wydawaniu to się nie znam. Mam opracowane, gotowe do druku książki o naszej ziemi. Zebrałam legendy kociewskie. Gotowa do druku jest historia parafii Lalkowy. Na wydanie czeka tomik wierszy. I nic. Szuflada. Aby coś wydać nakładem własnym potrzeba sporo pieniędzy. Z nauczycielskiej pensji nie dam rady sfinansować wydania. Mam nadzieję, że znajdę szczodrego sponsora. Może ta autostrada sprowokuje do aktywniejszego poznawania naszych, pięknych okolic. Liczę, że turyści będą szukać materiałów informacyjnych o terenach przyautostradowych.
- Jak umiesz liczyć to licz na siebie - żartuje mąż pani Reginy. - Wkleszczeni zostaliśmy w te dwie magistrale i będą z tego tylko kłopoty. Zobaczysz. Dotychczas to nam tylko pociągi gwizdały a teraz jeszcze samochody będą buczeć jak bąki i spalinami będą zatruwać powietrze. Nikt nawet o Frącę nie zapyta.
Wkleszczeni w dwie magistrale
KOCIEWIE. Nocą budzą ich gwizdy pociągów a w ciągu dnia hałasują pod ich domem budowniczowie autostrady. Mieszkańcy Frący zostali wkleszczeni w dwie ruchliwe magistrale.
- 28.07.2008 00:04 (aktualizacja 13.08.2023 04:49)
Napisz komentarz
Komentarze