Prawo wodne
KOCIEWIE. Oto pora, kiedy czujemy się żabami. Sprawia tak upał. Skaczemy na główkę albo na nogi do wody i niemrawo w porównaniu z żabą tak zwaną żabką krytą przebieramy kończynami: dolnymi – raz; górnymi – dwa – oddech.
- 30.07.2008 23:11 (aktualizacja 10.08.2023 20:57)
I przy okazji koncentrujemy uwagę na zbiorniki, w których ta woda występuje w większej ilości, koniecznie na dodatek z czystym piaskiem na dnie. Zbiorniki te to – jak powszechnie wiadomo – misy jezior i stawów, koryta rzek i rowy, od biedy baseny kryte i odkryte oraz ostatnio modne w Starogardzie aquaparki. Przy okazji ewidencjonujemy – na przykład ile mamy tych jezior i ile plaż. Wymieniam według swojego uznania w rankingu: Trzechowo zwane Czechowem lub odwrotnie, Głuche, Ocypel, Jezioro Borzechowskie Wielkie i...??? Siedziałem ostatnio w Ocyplu w towarzystwie. Dyskutowano właśnie o plażach i pomostach. Że właściwie nie wiadomo, biorąc pod uwagę Prawo Wodne, do kogo te drugie należą. Żeby było zabawnie – dyskutowano o pomostach, których nie ma w Ocyplu albo znajdują się w opłakanym stanie. Dyskutowano też o rzece Wdzie – że niektórzy turyści narzekają na brak oznakowań. I że nie jest odpowiednio zagospodarowana. Oczywiście, oczywiście – można by potakiwać, bo biadolenie w myśl standardów TVN24 jest w modzie. Ale nagle coś się we mnie zbuntowało. - A czy panowie płynęli? - zapytałem. Tak, nie - padały odpowiedzi. - Więc ja płynąłem i muszę stwierdzić, że wszystko jest tam OK. Jeżeli ktoś narzekał, to nie nie wiem, czego on tam szukał. Może chciał jechać po wodach Wdy swoim autkiem? Może mu się marzyły nawodne McDonald'sy co kilometr, hotele i motele po brzegach? ...I tak szło dalej. Nie ma oznakowań? Są. A jak komuś ich brakuje, tyle znajdzie przewodników, że ból głowy... I tak to szło - ten spicz. Generalnie myślę, że w tym, co mamy, należy jak najmniej grzebać – nie zagospodarowywać, nie rewitalizować, nie zabudowywać, nie betonować... W tym numerze „GK” nadleśniczy Krzysztof Frydel mówi o zmieniającym się klimacie i ogólnym spadku poziomu wód. Ponieważ myślimy w czasie teraźniejszym, posługujmy się w tym myśleniu widokami z czasu teraźniejszego. Ale jak ktoś wspomni, dokąd ze 30 lat temu sięgała woda jeziora Głuche czy Tuszynek, to robi się brrrr – gęsia skórka... Czy na ten problem nie powinniśmy zwrócić baczniejszej uwagi? Tyle było pięknych projektów zatrzymywania wody w skali kraju i powiatu (np. zalewisko przy Drajmoście). Czy to nie jest ważniejsze niż stawianie toi toi nad Wdą i znakowanie rzeki jak bydła? Myślę że tak. A jak ktoś lubi czarne scenariusze, to proszę sobie wyobrazić taki obrazek. Skaczemy na główkę, bo oto pora, kiedy czujemy się żabami. Skaczemy z brzegu z przewodnikiem w dłoni, pałaszując przy okazji hot doga i czytając oznakowania głębokości. Skaczemy jak w pewnym filmie Huckelberry Finn – nie dostrzegając, że w basenie od dawna już nie ma wody.
Napisz komentarz
Komentarze