Trzeci - niemal każdy dom wyposażony jest w ekologiczną, przydomową oczyszczalnię ścieków. Jest jednak znacznie więcej ciekawostek. Dowiesz się o nich, spędzając kilka godzin na rozmowach z mieszkańcami Okola.
U sołtysa przy oranżadzie
Na wielkim podwórzu wre codzienna gospodarska praca. Nie ma tu jak gdzie indziej polbruku. I dobrze - nie wytrzymałby pod kołami ciągnika, którego wszędzie widać ślady. Po tej przestrzeni łażą kury i kaczki. Przez dźwięki pracujących maszyn próbuje się przedrzeć piejący kogut.
- To jedyne produkcyjne gospodarstwo rolne, które tu zostało – mówi z dumą sołtys Zbigniew Nadolny. - Prowadzi je moja córka z zięciem. Było ich siedem, ale sześć zostało rozparcelowanych na działki.
- A młodzi nie chcą też tak zrobić?
- W żadnym wypadku! Jedyne, co musieliśmy zrobić, to sprzedać ziemię w szybko rosnącym centrum wsi. Tam znajdowała się większość gospodarstwa. Za uzyskane pieniądze kupiliśmy ziemię tu, w okolicy (sołtys mieszka na końcu wsi – przyp. red.), żeby grunty uprawne nie kolidowały z szybko rozwijającą się zabudową.
- Kilka słów o Okolu okiem sołtysa...
- Wymieniliśmy instalację energetyczną. Postawiono nowe transformatory. Co roku organizujemy festyn integracyjny. Po kilku latach starań mamy zgodę na zmianę nawierzchni drogi dojazdowej do wsi. Od przyszłego tygodnia powinny ruszyć prace. Zostanie wymieniona nawierzchnia na odcinku od Skarszewskiej do Okola.
To wszystko było możliwe dzięki dobrej współpracy z UG. Obecnie rozpoczęliśmy budowę Parku Integracji Społecznej. To duży projekt, obejmujący 1,5 hektara. Ma powstać boisko do piłki nożnej, plac zabaw, boisko do siatkówki, a także zadaszenie, aby było gdzie organizować spotkania mieszkańców. Może powstanie też świetlica z prawdziwego zdarzenia. Mam tu gdzieś zdjęcia z sadzenia drzew wokół terenu budowy. Zaraz przyniosę...
- Drzewa sadziliśmy w pochmurny dzień – zauważa żona sołtysa, Stefania. - Na początku pogoda była do zniesienia, ale gdy tylko skończyliśmy, lunęło. Mieliśmy szczęście. Nie tylko zdążyliśmy zasadzić, ale na dodatek drzewka zostały od razu podlane. Dzięki temu prawie wszystkie się przyjęły.
– Oto zdjęcia – pan Zbigniew pokazuje kilka fotografii z mieszkańcami
wsi przy pracy... Niech pan się poczęstuje oranżadą. Można ją u nas kupić w szklanych butelkach jak za dawnych czasów. Ekologiczna... Butelki można przetwarzać... I zdrowa, bo nie ma kontaktu z plastikiem... Zaraz pojedziemy do Jerzego Cherka. On opowie szczegółowo o projekcie Parku Integracji Społecznej. Bez niego nic by z tego nie było...
Ekologia w każdym domu
Jedziemy przez Okole. I rozmawiamy.
- UG (Urząd Gminy) każdemu przydziela 2000 zł na budowę przydomowej, biologicznej oczyszczalni ścieków – mówi Nadolny.
- A domy przy ulicy Nad Stawem? Podobno nie dostaną tej dotacji, bo przewidziano tam budowę zbiorczego kolektora...
- Były takie plany, ale ponieważ mają być realizowane w odległej przyszłości, podjęliśmy starania, aby także mieszkańcy tej ulicy mieli prawo do dotacji.
- Dużo jest biologicznych oczyszczalni w Okolu?
- Ma niemal każdy budynek mieszkalny. Blisko 90 procent nowych domów...
Przystajemy. Pytam mieszkańców, jak się sprawują takie oczyszczalnie.
- Biologiczną oczyszczalnię ścieków posiadamy od kilku lat. Nie było z nią żadnych problemów. Otrzymaliśmy dotację przy jej montażu. O ile wiem, obejmowała koszty zbiornika, jednej z części systemu – objaśnia Ewa Sarzało. – O szczegóły niech pan zapyta sąsiadów. Akurat są w trakcie montażu.
- Przydomową oczyszczalnię posiadam od 11 lat – mówi Barbara Piłat. – Działa całkowicie bezobsługowo. Słyszałam, że ktoś w okolicy musiał czyścić zbiornik już po 2 latach, ale to chyba wynikało z nieprawidłowego doboru wielkości oczyszczalni w stosunku do liczby mieszkańców domu. Najbliżsi sąsiedzi także mają takie oczyszczalnie. Miejsce jest bardzo dobre do ich montażu, bo ziemia przepuszczalna i piaszczysta. Sam montaż u mnie trwał bardzo krótko. Polegał głównie na wykopaniu dołu, w którym umieszczony został zbiornik. Teraz takie oczyszczalnie można kupić wszędzie. 11 lat temu musiałam po nią jechać do Tczewa. Dopłaty nie otrzymałam, bo wtedy nie było jeszcze tej uchwały.
Ekologia, ekologią, a śmieci górą
- Widzi pan tę górę śmieci? To wysypisko w pobliskim Linowcu – objaśnia sołtys Nadolny. - Mamy teraz z tym problem. Okole jest oddzielone od niego pasem ziemi należącej do Agencji Nieruchomości Rolnych. Ostatnio powstały plany jej sprzedaży z przeznaczeniem na rolne działki. To oznacza, że las, który tu samoistnie powstał, zostanie wykarczowany. My nie chcemy do tego dopuścić, gdyż ten skrawek ziemi stanowi naturalną ekologiczną osłonę wsi przed wysypiskiem.
- Do tej pory nikt nie zwracał na tę ziemię uwagi – tłumaczy Lider Grupy Odnowy Wsi Okola Jerzy Cherek. - Wynikało to z kilku przyczyn. Po pierwsze - ciągle docierały do nas informacje, że lada chwila wysypisko zostanie zamknięte. Po drugie – las, który dziś tu widać, jest stosunkowo młody. Wcześniej nie mógł więc pełnić roli ochronnej. Po trzecie - góra śmieci na wysypisku była o wiele mniejsza. Obecnie zdajemy sobie sprawę, że nawet w przypadku zamknięcia wysypiska, jeszcze przez wiele lat będą się z niego wydobywać gazy i taka ochrona jest konieczna. Nie wspomniałem o dwóch sporych bagiennych stawkach, znajdujących się w obrębie tego terenu. Stanowią one naturalną biologiczną oczyszczalnię wody spływającej z wysypiska (wód opadowych i podskórnych). Gdyby zostały osuszone i zniwelowane, cała ta woda będzie spływać bezpośrednio do Wierzycy, prosto do obszaru, który ma być objęty ochroną. Zresztą trudno sobie wyobrazić, żeby ktoś chciał osiedlać się tak blisko wysypiska. Ta ziemia po prostu nie nadaje się do sprzedaży pod działki.
- A wysypisko? Zostanie zamknięte?
- To, o czym nam mówiono przez te wszystkie lata, było mydleniem oczu – zżyma się Cherek. - Obecnie też mówi się o zamknięciu, ale ja już w to nie wierzę. Przeciwnie. Myślę, że wysypisko nie tylko nie zostanie zamknięte, ale rozrośnie się niepomiernie, ponieważ wszystkie wysypiska w sąsiednich gminach zostaną pozamykane, a nasze, jako jedyne w okolicy spełniające wymogi unijne, zacznie przyjmować śmieci nie tylko z powiatu starogardzkiego, ale także z kilku sąsiednich.
Hmmm... Takie sąsiedztwo byłoby dla Okola fatalne.
A wieś rośnie i rośnie
- Ilu ludzi tu obecnie mieszka?
- Okole ma 150 zameldowanych mieszkańców – mówi sołtys. - Dla porównania - 4 lata temu było ich zaledwie 60. Przy takim tempie wzrostu za kilka lat będzie liczyć ponad 300 mieszkańców.
- Są jeszcze wolne działki?
- 80 procent na terenie sołectwa zostało już sprzedanych. Popyt jest ogromny. Cena ziemi? Od 40 do 60 zł za m kw. Za szosą ma powstać Okole 2. Ma tam być 60 - 70 działek. Obecnie trwa rozbudowa infrastruktury na tamtym terenie.
- A skąd są ci ludzie, którzy się tu osiedlają?
- Głównie ze Starogardu i okolic, chociaż zdarzają się nawet z Tczewa i Gdańska. Dawniej ludzie przenosili się do miast, żeby pracować, teraz coraz więcej przenosi się na wieś, żeby odpoczywać. Wśród mieszkańców jest ponad 20 przedsiębiorców. To ludzie młodzi, w wieku 30 - 40 lat, pracujący w Starogardzie. Na terenie wsi działalność prowadzi 7 firm. Są też handlowcy, lekarze, stolarze, budowlańcy.
- Wieś słynie też z dużej liczby malowniczych oczek wodnych.
- Tak. W większości są to oczka naturalne. Różnie je zagospodarowują.
- Ukuta w prasie nazwa Beverly Hills jest nieodpowiednia do stanu rzeczywistego – zauważa Jerzy Cherek. - Stwarza to wrażenie, że żyją tu tylko sami krezusi. Żyją tu różni, często ciężko pracujący ludzie i chyba oni sami, nawet jeśli czegoś się dorobili, za krezusów się nie uważają... Czy ma pan już pomysł, jak napisze pan ten artykuł? Przecież poruszamy tu tyle różnych spraw...
- Pomysłu jeszcze nie mam, ale tytuł tak: „Kłopoty w Beverly Hills”.
Przez chwilę panuje ogólna wesołość.
- Jakie kłopoty? My tu nie mamy kłopotów – śmieje się pan Jerzy.
W ludziach siła
Jesteśmy w domu Jerzego Cherka. Przez duże okna widać piękny krajobraz.
- Czy nowi mieszkańcy włączają się w życie wsi? - pytam sołtysa.
- Oczywiście, są bardzo aktywni.
- Testem aktywności może być ostatnie sadzenie drzewek wokół terenu przyszłego Parku Integracji Społecznej – dodaje Cherek. - Gdy już dostaliśmy drzewka, rozwiesiliśmy we wsi kilka ogłoszeń. Z braku tablicy ogłoszeń przyczepiliśmy kartki do pni drzew. W ogłoszeniach prosiliśmy mieszkańców o pomoc przy sadzeniu drzew. W przeddzień zaczęliśmy się martwić, czy będzie odzew. Pogoda była deszczowa. Martwiliśmy się, że ogłoszenia zerwał wiatr i nikt się nie pojawi. Następnego dnia rano ktoś przybiegł z wieścią, że jakiś wielki tłum zgromadził się w miejscu budowy Parku Integracji Społecznej. Frekwencja przerosła nasze najśmielsze oczekiwania. Przyszło ze 40 osób wyposażonych w łopaty i grabie. Ludzi było więcej niż tej całej pracy. Bardzo szybko uporaliśmy się z tym zdaniem. Dziś rośnie ponad 300 drzew, w tym jarząby szwedzkie, daglezje, modrzewie i świerki. Myślę, że ludzie w naszej wsi zaczęli dostrzegać, że mają na coś wpływ i robią coś dla siebie. To wyzwala zaangażowanie.
- Jak doszło do rozpoczęcia prac nad tym projektem?
- Liczba mieszkańców ciągle rośnie. Szybko stało się jasne, że potrzebujemy miejsca spotkań – rozpoczyna sołtys.
- Tak, we wsi potrzeba neutralnego miejsca, gdzie mógłby przyjść każdy mieszkaniec – potwierdza Cherek. - Świadczyła o tym frekwencja w podczas corocznych festynów integracyjnych. Przez kilka lat były organizowane na terenie prywatnych posesji. Od 2 lat organizujemy je wynajmując teren w Kręgu, w ośrodku pana Drężka. Frekwencja w ostatnich latach wzrosła niepomiernie. Myślę, że ludzie krępowali się przychodzić na czyjąś posesję.
Odnowa wsi
- A pieniądze na budowę Parku Integracji Społecznej?
- Większość jest zdobywana z UG w ramach Programu Odnowy Wsi – wyjaśnia pan Jerzy. - Przystąpiliśmy do niego 2 lata temu. Na walnym zebraniu mieszkańców podjęto decyzję o powołaniu Grupy Odnowy Wsi. W jej skład weszli przedstawiciele z głównych ulic Okola: Patryk Kortas, Andrzej Miszewski, Tadeusz Pobłocki i ja. Na każde przedsięwzięcie piszemy osobny program. Po jego przyjęciu realizujemy je wspólnie z UG. Dużą część wartości inwestycji stanowią prywatne datki i praca zaangażowanych mieszkańców. Teren pod budowę Parku Integracji Społecznej uzyskaliśmy od Agencji Rolnej. Został przekazany na potrzeby wsi i stanowi część dawnego PGR-u. Od początku założyliśmy, że inwestycję należy przeprowadzić tak, aby łatwo i tanio można było potem utrzymać budowane obiekty. W zeszłym roku przeprowadziliśmy niwelację terenu, biorąc do tego kilka tysięcy ton ziemi. Powstał też parking o powierzchni 360 m kw. Warto też zaznaczyć, że całą dokumentację wykonali społecznie mieszkańcy. W tym roku planujemy nawiezienie czarnoziemu na teren boiska i teren parku oraz obsianie tego obszaru trawą. Duża cześć zadań została wykonana. Ustawiliśmy 2 zadaszone tablice informacyjne, żeby już nie rozwieszać ogłoszeń na drzewach. Zostało także ułożone 70 m wodociągu. Część zadań realizujemy już a konto przyszłego roku. Na przykład mamy gotowe dwie bramki, ale zamontujemy je dopiero, gdy powierzchnia boiska zostanie odpowiednio przygotowana.
- Podsumujmy... Jakie obiekty powstaną na Parku Integracji Społecznej?
- Boisko do piłki nożnej, plac zabaw dla dzieci, zadaszona wiata, parking, droga obsadzona starymi odmianami drzew owocowych, park – wymienia Cherek. - Obecnie opracowywana jest dokumentacja techniczna na oświetleni ul. Wesołej i doprowadzenie energii elektrycznej na teren Parku. Dokumentacja sfinansowana zostanie wyłącznie przez mieszkańców Okola. Będziemy się też starać o fundusze na budowę świetlicy. W zasadzie można by tu wykorzystać plany świetlicy w Janowie. Nie potrzebujemy niczego wielkiego. Wystarczyłyby 2 - 3 pomieszczenia. Gdyby udało się wybudować świetlicę, wiata byłaby niepotrzebna.
Wypatrzył mnie sołtys
- Wspomniał pan o starych odmianach drzew owocowych?
- To taki mój pomysł. Interesuję się drzewami owocowymi i już od jakiegoś czasu zacząłem sadzić u siebie ich stare, wysokopienne odmiany. Gdyby udało się obsadzić nimi drogę biegnącą przez środek Parku Integracji Społecznej, uzyskalibyśmy coś unikalnego... Takie drzewa można także spotkać przy wiejskich drogach także tutaj, ale bardzo szybko zanikają. Byłby więc to sposób na ich ochronę w naszej wsi.
- A jak pan trafił do Okola?
- Podczas przejażdżki konnej zobaczyłem te piękne okolice i pomyślałem, że wspaniale byłoby tu zamieszkać. Zakupiłem ziemię, zbudowałem dom. Wśród mieszkańców wsi wypatrzył mnie obecny tu pan sołtys.
- Tak było – wtrąca pan Zbigniew. - Ja już czwartą kadencję jestem tu sołtysem.
- Właściwie to chciałem się tu trochę schować przed światem, uciec od miejskiego życia – ciągnie pan Jerzy. - Ale gdy sołtys złożył mi propozycję wspólnej pracy dla dobra wsi, pomyślałem, że przydam się jako człowiek obeznany z pisaniem projektów unijnych. Wcześniej przez długie lata pracowałem w firmie zajmującej się doradztwem zawodowym i szkoleniami dotyczącymi pozyskiwania środków unijnych. Dużą rolę odegrali też mieszkańcy wsi i ich zaangażowanie. Gdyby nie oni, pewnie bym tego nie ciągnął. Zresztą zdaję sobie sprawę, że podobnie jak przy każdej innej inwestycji liczy się czas. Inwestycja wykonywana w dużej mierze poprzez zaangażowanie społeczne nie powinna trwać dłużej niż 3 lata. Po tym okresie nastąpi zupełnie usprawiedliwione zniechęcenie. Dlatego tak planujemy nasze przedsięwzięcia, aby w krótkim czasie przynosiły widoczne efekty.
Blaski i cienie życia w podstarogardzkim Beverly Hills, czyli życie w Okolu
KOCIEWIE. Wieś Okole jest szczególna. Oto kilka fenomenów. Pierwszy - jedynie część wsi należy do gminy wiejskiej Starogard. Granicę z gminą miejską w przybliżeniu stanowi szosa do Kręga. Drugi - wyjątkowo piękna okolica, która sprawiła, że liczba mieszkańców wsi oraz ceny działek rosną lawinowo.
- 16.08.2008 00:00 (aktualizacja 29.07.2023 14:24)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze