25 lat i ciągle w lesie
- Ale pan trafił – śmieje się leśniczy Leśnictwa Szpęgawsk Jarosław Leczkowski. – W tym roku właśnie mam jubileusz. Już 25 lat pracuję w tym zawodzie!
- A jak to się zaczęło?
- Leśnikiem zostałem przypadkowo. W mojej rodzinie nie było takich tradycji. Pochodzę z Tczewa. Wiele lat temu moja siostra zobaczyła w telewizji program, gdzie była mowa o edukacji przyszłych leśniczych. Bardzo jej się to spodobało i mi o tym powiedziała. Akurat jako młody człowiek musiałem podjąć decyzje odnośnie dalszej drogi życiowej. Postanowiłem spróbować pójść właśnie w tym kierunku. 25 lat temu skończyłem Technikum Leśne w Tucholi i zacząłem pracę. Pierwsze 8 lat przepracowałem jako podleśniczy w Leśnictwie Swarożyn. Od 1991 r. jestem leśniczym w Leśnictwie Szpęgawsk, które obejmuje około 1200 ha lasu położonego w trójkącie Szpęgawsk, Cicholewy, Kokoszkowy.
Tu nie ma zwyczajnego dnia pracy
- Jak wygląda zwyczajny dzień pracy leśniczego w Szpęgawsku?
- Tu nie ma czegoś takiego jak zwyczajny dzień pracy. Zajmuję się bardzo różnymi sprawami, a rozkład dnia zależny jest od pory roku. Jak każdy leśnik mam kilka głównych obszarów działań. Są to na przykład: hodowla lasu, ochrona przed szkodnikami, ochrona przeciwpożarowa, pozyskiwanie drewna. O ile wcześniej pozyskiwanie drewna prowadzono głównie zimą, teraz prowadzi się je w zasadzie przez cały rok.
- Jakie więc prace wykonuje się w poszczególnych porach roku?
- Wiosna to czas odnowień i zalesiania. Najbardziej pracowitymi miesiącami są pod tym względem marzec i kwiecień. Sadzonki drzew pozyskujemy ze szkółki w Jabłowie. Lato to czas ochrony lasu. Głównymi zagrożeniami są kornik i brudnica mniszka. Las musi być często monitorowany, aby w porę zauważyć nadchodzącą gradację i podjąć na czas działania ochronne. O ile w przypadku brudnicy mniszki zagrożenie jest minimalne, bo mieszane lasy, które tutaj dominują, nie są jej preferowanym siedliskiem, o tyle z kornikami sprawiają kłopoty, gdy masowo atakują świerki. Lato i jesień to także czas pielęgnacji lasu. Przeprowadza się wtedy czyszczenie wczesne i czyszczenie późne, a także trzebieże.
- A cóż to takiego - czyszczenia i trzebieże?
- W dużym skrócie czyszczenia wczesne obejmują wycinanie wadliwych i niepotrzebnych drzewek w młodnikach do 10 lat. Czyszczenia późne polegają na tym samym, ale obejmują drzewa w wieku od 10 do 20 lat. Trzebieże są podobnymi zabiegami hodowlanymi, jednak przeprowadza się je na jeszcze starszych drzewach... Ważna jest też ochrona przeciwpożarowa. Gdy jest wysokie zagrożenie pożarem, mamy dyżury... Na terenie leśnictwa znajduje się także wiata turystyczno – edukacyjna. Odbywają się tu zajęcia w ramach „leśnej szkoły”. Przyjeżdżają tu nawet grupy dzieci i młodzieży z Tczewa i Gniewu. Zajęcia obejmują głównie poznawanie regionalnej kociewskiej kultury i gwary. Gdy mam wolny czas, także prowadzę tam pogadanki na temat lasu. Niestety, w ciągu ostatnich 2 lat frekwencja drastycznie spadła. Organizatorem całego przedsięwzięcia jest starostwo. Być może skończył się program lub zabrakło funduszy na kontynuację.
Pożar, pożar!
- W tym roku mieliśmy suszę. Czy były jakieś pożary na terenie leśnictwa?
- Tylko jeden. Został szybko ugaszony. Mieliśmy szczęście. Tego dnia straż pożarna gasiła większy pożar w rejonie jeziora Kochanki. Gdy strażacy wracali, zauważyli pożar lasu na terenie naszego leśnictwa. Był w początkowej fazie. Paliło się tuż przy drodze. Myślę, że przyczyną mógł być wyrzucony niedopałek papierosa. Strażacy prędko byli na miejscu, więc udało im się ugasić ogień w zarodku. Zniszczenia są niewielkie. Zaledwie 3 ary młodnika i kilka nadpalonych pni drzew w pobliżu. Gdyby straży nie było w okolicy, mogłoby być nieciekawie. Generalnie niemal wszystkie pożary lasu, z którymi mamy do czynienia, powstają ze świadomych lub nieświadomych podpaleń. Ludzie lubią rozpalać ogniska nad jeziorem, a skutki mogą być potem fatalne. I tak mamy dużo szczęścia, bo typ siedlisk, które tutaj spotykamy (leśne bagna, jeziorka i skład drzewostanu – głównie lasy mieszane), zmniejsza nieco niebezpieczeństwo pożaru. Suche, złożone głównie z sosny lasy Borów Tucholskich są o wiele bardziej narażone na pożar.
Co trzeci leśnik choruje
- A co z wścieklizną i boreliozą?
- Obecnie, gdy w lasach rozrzucane są szczepionki, z wścieklizną nie ma problemu. Inaczej przedstawia się sprawa kleszczy. Występują licznie na terenie leśnictwa, także te zakażone boreliozą. Powagę sytuacji ujawniły ostatnie specjalistyczne badania, którym zostali poddani leśnicy podlegający Nadleśnictwu Starogard. Ujawniły one, że 30% leśników zakażonych jest boreliozą. Co trzeci z nas musi się więc zmagać z tą groźną chorobą.
- Z jakimi jeszcze innymi problemami boryka się pan w codziennej pracy?
- Problem stanowi zaśmiecanie lasu. Kiedyś, szczególnie na wsiach, nie było pojemników na śmieci. O ile wiem, teraz tego problemu nie ma. A jednak ciągle zdarzają się przypadki wyrzucania śmieci do lasu, zwłaszcza przy leśnych drogach. Czy czynią to jedynie mieszkańcy pobliskich miejscowości? Sądzę, że robią to też ludzie ze Starogardu. Czasami są to różnego rodzaju odpady budowlane, za których wywiezienie trzeba dodatkowo płacić.
A co z przyrodą
- Czy na terenie Leśnictwa Szpęgawsk występują rezerwaty przyrody? Są rzadkie gatunki roślin i zwierząt?
- Najbliższy ścisły rezerwat znajduje się w Opaleniu. Na terenie leśnictwa znajduje się jeden pomnik przyrody – 300-letni dąb rosnący w okolicach Ciecholew. Takie stare, dorodne drzewa z reguły się zostawia podczas wycinki, o ile nie stanowią zagrożenia (np. gdy są wyschnięte). Na tym terenie występuje wiele obszarów podmokłych lub okresowo zalewanych. O ile wcześniej zalecono działania mające na celu maksymalizację produkcji drewna, co ciągnęło za sobą ich osuszanie i zalesianie, teraz zaleca się wyłączanie ich z upraw leśnych i pozostawianie samym sobie jako obszary „naturowe” lub użytki ekologiczne. Tak obecnie czynimy w Leśnictwie Szpęgawsk... Te lasy raczej nie są zasiedlane przez rzadkie gatunki zwierząt i roślin. Wynika to z jednej strony z dużej penetracji ludzi i bliskości miasta, z drugiej strony - nie są to zbyt rozległe kompleksy leśne... Z tego, co wiem, zaczynają się przemieszczać w tę stronę bobry. Wkrótce więc będą i u nas.
- Czy jest tu dużo zwierzyny łownej?
- Odpowiedzi na to pytanie będą różne. Dla nas, leśników, czasami jest jej zbyt dużo. Szczególnie, gdy zaczyna wyrządzać szkody w młodnikach. W lesie są one jednak słabo widoczne. Gorzej to wygląda, gdy zwierzyna zaczyna robić szkody uprawach rolnych. Z drugiej strony myśliwi utrzymują liczebność zwierząt na stałym poziomie. Jeśli jednak spojrzymy na to okiem odwiedzającego las człowieka z miasta, to pewnie okaże się, że zwierzyny jest mało, bo... doskonale się maskuje.
Po pracy sport i... bonsai
- A jak pan spędza czas wolny?
- Moje hobby to sport. Szczególnie lubię grać w siatkówkę. Od 8 lat gramy z kolegami z Nadleśnictwa Starogard. Mamy własną drużynę. W ramach rozgrywek organizowanych przez Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych już kilka razy zajęliśmy I miejsce. Drugim moje hobby – bonsai. Zapraszam do ogrodu...
W ogrodzie - widok niezwykły. W dziesiątkach większych i mniejszych doniczek rosną miniaturowe drzewka. Niektóre (zwykle ze 40 – 50 cm wysokości) mają mocno powyginane konary i są doskonałymi kopiami sędziwych, leśnych olbrzymów.
- Bonsai bawię się od 6 lat – wyjaśnia pan Jarosław. - Zaraził mnie tym kolega ze Szpęgawska. Wcześniej jego dziadek Józef Kurowski także się tym pasjonował. Z tym kolegą jeździłem często do lasu szukając odpowiednich drzewek.
- W tak krótkim czasie wyhodował pan tak piękne drzewka? Wyglądają na bardzo stare.
Najważniejszy pień, potem „wkraczają” druciki
- To wszystko umożliwia mi moja praca. W lesie dokładnie oglądam małe drzewka. Najważniejszy jest gruby, czasami odpowiednio powyginany pień - tłumaczy leśniczy. - Pień musi stwarzać wrażenie pnia starego drzewa. Takie drzewko wykopuję, zabieram do domu i sadzę w donicy. Często dobrym materiałem okazują się sadzonki uszkodzone przez zwierzęta.
- I udaje się takie drzewko utrzymać przy życiu?
- Czasami tak... Jakiś czas temu wypatrzyłem bardzo ładny dąb. Niestety, nie udało się go przesadzić... Na początku sadzę drzewko do bardzo dużej donicy, a jak się przyjmie, to co 2, 3 lata przesadzam je do coraz mniejszych. Roślina stopniowo przystosowuje się do nowych warunków. Jest spory problem ze zdobyciem prawdziwych doniczek do bonsai. Zwykle nie można ich dostać, a jak już jest taka możliwość, to są bardzo drogie. Radzę sobie używając zamienników podobnego kształtu.
- Na niektórych gałązkach widzę druciki. Jaka jest ich funkcja?
- Służą do formowania wyglądu korony. Najczęściej gałązki trzeba nieco wygiąć w dół, aby nadać drzewku odpowiedni wygląd. Takie druciki powinny być na roślinie nie dłużej niż rok, bo potem mogą wrastać w gałązki.
Tu pan Jarosław demonstruje mi miniaturowe drzewko, którego gałązki są misternie oplecione cienkimi drucikami. Dzięki temu są odchylone w kierunku brzegów doniczki, co nadaje roślince dostojny, wiekowy wygląd.
- Poza formowaniem korony trzeba jeszcze drzewko umiejętnie przycinać. Kilkukrotne przycinanie powoduje zmniejszenie wielkości liści, co jeszcze bardziej upodabnia je do wiekowego egzemplarza normalnych rozmiarów.
- Czy sprzedaje pan swoje drzewka innym hodowcom?
- Nie. Mam obecnie około 40 drzewek bonsai i chyba jest to największa taka kolekcja w okolicy. Nie sprzedaję ze względu na czasochłonność uprawy. Zresztą przywiązuję się do nich i trudno byłyby mi się z którymś z nich rozstać.
- Czy hodowla bonsai jest trudna?
- Trudna, długotrwała i pracochłonna. W zimie trzeba drzewka zabezpieczać przed mrozem. Są w doniczkach, więc łatwo przemarzają. Latem trzeba je codziennie podlewać. Doniczki są bardzo małe, więc woda szybko paruje... Bardzo się martwię moimi brzozami (pan Jarosław pokazuje kilka małych drzewek o fantastycznie powykręcanych pniach i konarach). W tym roku usychają im liście. Nie jestem pewien, co ten stan spowodowało i czy drzewka przeżyją. Czasami potrafią momentalnie uschnąć i na dobrą sprawę nie wiadomo, dlaczego. Miałem niedawno pięknego buczka i nagle usechł.
Co lisek chciał pokazać
Wracając wjeżdżam na chwilę w ciemną zieleń Szpęgawskiego Lasu. Słońce z trudem przebija się przez zwarte korony drzew. Te potężne drzewa wyglądają całkiem jak bonsai pana Jarosława – myślę. Przez drogę przebiega lis. I zamiast zniknąć w zaroślach, zatrzymuje się na poboczu. Też zatrzymuję samochód. W bezruchu patrzymy sobie w oczy. Słychać tylko terkot silnika. W końcu reporterski instynkt zwycięża. Wyłączam silnik, otwieram szybę i chwytam za aparat, ale lis błyskawicznie znika w zaroślach. Szkoda, że nie byłem szybszy. Po chwili dostrzegam, co zwierzak najwyraźniej chciał mi pokazać – wielką stertę śmieci, która wynurza się z zieleni tuż przy miejscu, gdzie przed chwilą stał.
Reklama
Leśniczy hoduje bonsai!
KOCIEWIE. Gęste lasy otaczające Szpęgawsk kryją ponure świadectwa historii. Stanowią jednak także miejsce wypoczynku wielu Kociewiaków. Gęsty drzewostan, urokliwe zakątki, leśne bagna i stawki stwarzają atmosferę tajemniczości. Chcąc dowiedzieć się więcej o walorach przyrodniczych tej okolicy odwiedzam miejscowe leśnictwo.
- 19.08.2008 01:02 (aktualizacja 03.08.2023 22:56)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze