Reklama
wtorek, 26 listopada 2024 09:54
Reklama dotacje rpo
Reklama

W niepozornym domku tyle serca

KOCIEWIE. Pokazując opiekę społeczną w różnego rodzaju interwencjach telewizja daje przesłanie, że panuje tam zło i że to jest norma. To, co obserwuję w Starogardzkim DPS, całkowicie przeczy telewizyjnym przekazom.
W niepozornym domku tyle serca
Co jakiś czas jesteśmy szokowani w „TVN-ach” informacjami z prywatnych Domów Pomocy Społecznej. I to przeraża. Bo prędzej czy później każdą rodzinę czeka problem ze schorowanym, zniedołężniałym ojcem czy matką, kiedy  - na skutek różnych zdarzeń losowych, a najczęściej z powodu sędziwego wieku - rodzina nie daje sobie rady.
Wydawałoby się, że w tym przypadku pieniądze załatwią wszystko. Nic bardziej mylnego! Opowiem tu historię dotyczącą mojego ojca.

Gdy osiągnął wiek 90 lat, był w miarę sprawny. Oprócz żony opieką zajmowały się jeszcze dwie panie. Jedną zatrudniliśmy do gotowania, a drugą do zachowania higieny i spraw domowych.
W pewnym momencie ojciec zachorował na zapalenie płuc. Po tym nastąpiła całkowita degradacja fizyczna i intelektualna ojca.
Nasza rodzina stanęła przed problemem – czy oddać ojca do Domu Opieki Społecznej czy nie? Oddać? Byłaby to dla nas tragedia rodzinna.
Burzliwa dyskusja. Płacz, wyrzuty sumienia i strach, bo... ten telewizyjny stereotyp – pensjonariuszy głodzonych, okradanych, brudnych, z odleżynami, bez opieki medycznej (o opiece uczuciowej w ogóle nie mówimy).  
Logika jednak wskazywała, że lepiej mu będzie w DPS-ie, ponieważ są tam przecież ludzie, którzy zawodowo zajmują się takimi osobami. Poza tym znaliśmy dobrą opinię o starogardzkim DPS-ie z czasów, gdy jego dyrektorem był pan Jerzy Gburek. Wiedzieliśmy też, że kieruje nim teraz młody człowiek (którego nazwiska nawet nie znam), który kontynuuje te dobre tradycje. Dziś mogę powiedzieć, że te opinie nie są ani na jotę przesadzone. I to opisuję poniżej.    

Po roku pobytu ojca w DPS-ie w Starogardzie przy ul. Hallera stwierdzamy jednoznacznie, że pracują tam panie opiekunki z wyboru i powołania...  Konkretnie. Ojciec znajduje się w filii głównego domu (czerwonego szpitala - za „moich czasów” mieścił się tam szpital publiczny), stojącego 200 metrów w głębi, w tak zwanym „białym domku”.
Wbrew obrazom, które podaje telewizja, DPS jest ciągle otwarty. Można o każdej porze dnia do godziny 22 odwiedzać pensjonariuszy. Wszystko się tam dzieje przy otwartej kurtynie – to dom, który nic nie ukrywa przed rodziną (w telewizji pokazują, że nie wpuszczają nawet rodzin, że są to obiekty zamknięte, a los tych pensjonariuszy to jakaś gehenna dla nich i ich rodzin).
Mamy szczęście, że daliśmy ojca do wzorowego DPS-u. Ten wzór tworzą ludzie tam pracujący – siostry, a nie opiekunki.
Pensjonariusze mają zapewnioną opiekę medyczną. Na terenie Domu jest obecna pielęgniarka, w każdej chwili dostępny jest lekarz środowiskowy. Pensjonariusze mają bezpośredni kontakt z siostrami.
Dlaczego powtarzam, że to siostry, a nie opiekunki. Ponieważ normą jest życzliwy, wprost matczyny ich stosunek do pensjonariuszy. Wczoraj na przykład byłem świadkiem następującego zdarzenia.
Po godzinie 20 jedna z pensjonariuszek wstała z łóżka i chodziła po pomieszczeniach. A siostra Adela podeszła do niej, przytuliła 80-letnią babcię,  pocałowała w policzek i powiedziała: „Babunia, chodź... Idziemy do łóżeczka”. I tuląc ją odprowadziła do pokoju do łóżka... Są tam regularne posiłki, dostarczane osobom chorym do pokoju. I pensjonariusze są karmieni przez te siostry. Są kąpani, myci. Codziennie rano mój ojciec jest ogolony i pachnący, a przecież generalnie starość brzydko pachnie.
Kilka dni temu, podczas odwiedzin u mojego ojca, siostra stwierdziła zapaść – brak kontaktu z ojcem. Natychmiast wezwano pielęgniarkę, a ta zadecydowała o wezwaniu pogotowia. Nie minęło 10 minut, tata był w szpitalu. Tam został skierowany na oddział udarowy. Po dwóch dniach odwieziono ojca do DPS-u z rozpoznaniem ostrej niewydolności krążenia układu rdzeniowo-mózgowego. Odniosłem wrażenie, że szpital pozbył się chorego 93-letniego starca, tłumacząc rodzinie, że zwalniają go ze względu na możliwość złapania infekcji szpitalnej.
W godzinach popołudniowych przywieziono ojca do DPS-u i pielęgniarki natychmiast zauważyły, że ma wysoką temperaturę (miał 38 stopni C). Wezwano lekarza środowiskowego z Przychodni przy ulicy Hallera. Młody lekarz do godziny 20 był obecny przy chorym. Osobiście z moją żoną pojechał do apteki, by dobrać odpowiednie leki (ta uwaga jest tu ważna, ponieważ pacjent był szczególny - 93 lata i 47 kilogramów wagi - i odpowiednie dobranie leków było bardzo istotne). Ten lekarz z Gdyni poświecił swój czas, bo był tam poza swoimi obowiązkami i spóźnił się na pociąg do Gdyni.
Siostry – opiekunki tego małego domku były przy nim przez cały czas, mimo że ich godziny zmiany się skończyły. Ci starzy, zniedołężniali ludzie, dla których każdy nowy dzień to Dar Boży, mają ten dzień również po części dzięki nim.
Trafiliśmy w starogardzkim DPS-ie na ludzi, którzy wykonują zawód za marne pieniądze, a z wielkim zaangażowaniem i sercem. Nie ma też żadnej różnicy w podejściu – okazywaniu serca personelu wobec pensjonariuszy skierowanych na przykład z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej czy osób przebywających tam na zasadach pełnej odpłatności.
Ten przykład przeczy, że warunkiem dobrej opieki zdrowotnej, a w tym przypadku geriatrycznej, nie są pieniądze, lecz konkretni ludzie - tacy, jak ten młody lekarz czy siostry opiekunki, których szefową i partnerką jest pani Kisidowska.

Napisałem ten list, żeby podziękować tym osobom za opiekę nad wszystkimi pensjonariuszami w „białym domku” oraz żeby pokazać, że są różne, nieraz diametralnie, przykłady szeroko pojętej opieki medycznej i socjalnej. Zachęcam redakcję „Gazety Kociewskiej” do odwiedzin i zrobienia fotoreportażu.
Nazwisko do wiadomości redakcji

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: agataTreść komentarza: "Nową przypowieść Polak sobie kupi, Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi." autor: Jan Kochanowski. Ciągle na czasie i czuję, że aktualne będzie do końca swiata.Data dodania komentarza: 29.10.2024, 11:44Źródło komentarza: Skrzywdzeni pracownicy wnoszą pozwy przeciw PKP Cargo. Pierwszymi zwalnianymi kolejarzami są ci należący do związku „Solidarność”!Autor komentarza: buźkaTreść komentarza: Ja tu widzę faszystowskie świnie przy korycie. Nic więcej.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 21:54Źródło komentarza: Promocja książki dr. Mateusza Kubickiego pt. "Okupacja niemiecka w powiecie starogardzkim w latach 1939–1945"Autor komentarza: agataTreść komentarza: Rączki poobcinać a nie że teraz za nasze pieniądze dlej będą nic nie robic tylko spać i jeśćData dodania komentarza: 28.10.2024, 11:34Źródło komentarza: Policjanci zatrzymali włamywaczy, którzy trzykrotnie okradli niezamieszkały budynek w TczewieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Jeśli co roku ze wszystkich szkół średnich w Starogardzie na studia do Gdańska wyjeżdżają prawie wszyscy maturzyści i po skończeniu studiów już nie wracają, to niestety może tak być.Data dodania komentarza: 28.10.2024, 00:20Źródło komentarza: Starogard się wyludnia?! Z roku na rok miasto liczy coraz mniej mieszkańcówAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dlaczego osoby z marginesu noszą dziś bejsbolówki albo kaptury? Skąd ta wieśniacka hip-hopowa moda?Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:36Źródło komentarza: Ukradł 100 metrów kabla z budowy. Złodziej stanie przed sądemAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Dziwnie działają narkotyki, że skakanie po dachu aut jest takie kuszące i atrakcyjne. Pewno siada psychika młodego człowieka, gdy widzi, że prawie każdy pracujący ma dziś samochód, a ja nie.Data dodania komentarza: 27.10.2024, 23:34Źródło komentarza: [NAGRANIE Z MONITORINGU] Młody nabuzowany mężczyzna skakał po dachu auta na starogardzkim Rynku
Reklamadotacje rpo
Reklama
Reklama