Nasunęła mi się wtedy taka oto refleksja...
Na pozór "martwy" język
...Kiedy łacina była uniwersalnym językiem liturgicznym Kościoła Rzymskokatolickiego, czyli do 1969 roku, stałe elementy Mszy Św., bez względu, w jakim państwie ją odprawiano, były takie same. Tylko czytania i kazanie sprawowano w językach narodowych. Będąc na Mszy np. w Niemczech, Hiszpanii czy we Francji, bez problemu mogliśmy aktywnie w niej uczestniczyć, znając łacińskie słowa liturgii. Tak, tylko, że w tamtych latach swobodne poruszanie się po Europie było praktycznie niemożliwe i z naszej znajomości łaciny mieliśmy niewiele pożytku. Teraz, kiedy poza możliwościami finansowymi nic nie ogranicza nas w podróżowaniu i kiedy jesteśmy w kościele gdzieś za granicą, to - gdy nie znamy tamtejszego języka - niewiele z liturgii Mszy Św. rozumiemy. W tym kontekście katolicyzm traci jakby na uniwersalności. Cóż za paradoks: gdy byliśmy oddzieleni "żelazną kurtyną", właśnie łacina była tym, co świadczyło - między innymi - o naszej europejskiej jedności. A teraz jest trochę na odwrót. Tak więc może warto się uczyć łaciny, tego na pozór "martwego" języka?
Kaliska - Reinfeld, 10 - lat partnerstwa
Gmina Kaliska i niemiecka miejscowość Reinfeld właśnie w tym roku świętowały okrągłą, dziesiątą rocznicę partnerskich kontaktów. Z tej okazji już od środy zaczęli do Kalisk, a właściwie do konkretnych mieszkańców tej gminy, zjeżdżać niemieccy goście. Z reguły zatrzymywali się w domach rodzin, które wcześniej oni gościli u siebie. Był to taki swoisty i bardzo sympatyczny barter. W sumie do soboty przyjechało około trzydzieści osób. Wśród nich przedstawiciele władz miasta Reinfeld z Hansem Peterem Lippardtem - przewodniczącym Rady Miasta Reinfeld na czele. Nie mogło też zabraknąć Detlafa Andreisena - honorowego obywatela Kalisk, prekursora tych kontaktów. Niestety nie mógł przyjechać Eckhard Bode, także honorowy obywatel Kalisk i główny sponsor.
Liturgia i polonez Ogińskiego
Przez cały czas pobytu goście nie mogli narzekać, że się nudzą. Zwiedzanie okolicy, wycieczki, wspólne odwiedzanie znajomych - to tylko niektóre z przygotowanych dla nich atrakcji. Natomiast główne oficjalne obchody dziesięciolecia partnerstwa Reinfeld – Kaliska zaplanowano na sobotę (6.10).
Punktualnie o 17.00 w kościele p.w. Najświętszego Serca Pana Jezusa w Piecach rozpoczęła się Msza Św. celebrowana przez ks. kanonika Witolda Szumiato, proboszcza tutejszej parafii. Do Pieców goście z Niemiec zostali przywiezieni autobusem. Było trochę tłoczno, bowiem przed kościołem stała para młoda, która przed chwilą zawarła ślub, a rodzina, znajomi i przyjaciele akurat składali im życzenia.
Jak pisałem na wstępie, liturgia Mszy Św. była sprawowana po łacinie. Po polsku i po niemiecku Roman Balcerzak odczytał tekst czytań.
Tuż po Mszy wszyscy zgromadzeni mogli wysłuchać koncertu organowego Piotra Landowskiego. Pan Piotr na tę wyjątkową uroczystość przygotował utwory Ignaca Mitterera, Charlesa Gounda, A. Hoffmanna, J. Battmana, J. S. Bacha oraz F. Ogińskiego. Szczególnie pięknie brzmiał ostatni wykonywany utwór, a mianowicie polonez Ogińskiego, którego grał z pamięci. Za grę Landowski zebrał liczne oklaski.
Na zakończenie ks. Szumiato pobłogosławił po łacinie, polsku i po niemiecku wszystkich obecnych i życzył im miłego dalszego świętowania. Zauważył też, że kiedy 10 lat temu nasze gminy nawiązywały przyjacielskie kontakty, nie było to takie łatwe jak dzisiaj. Teraz granice są już w pełni otwarte, łatwo możemy podróżować. Wspomniał słowa papieża Jana Pawła II, który mówił, że Europa zaczęła oddychać dwoma płucami.
Historia partnerskich kontaktów
Następnie goście zostali przewiezieni go Gminnego Ośrodka Kultury w Kaliskach, gdzie czekało na nich, przygotowane przez panie z GOK-u, przyjęcie. Na sali byli obecni senator Andrzej Grzyb, poseł na Sejm RP Sławomir Neumann oraz starosta Leszek Burczyk. Ich obecność świadczyła o randze tych partnerskich kontaktów. Imprezę prowadziła Grażyna Żytkowiak - sekretarz Urzędu Gminy Kaliska. Na sali zgromadziło się około 150 osób.
Na samym początku przypomniano historię tego partnerstwa: od czego się zaczęło, jakie mieli obawy, kto był inicjatorem itp. Pionierami przełamywania barier byli chórzyści "Leśnego Echa". Pierwsi pojechali do Reinfeld, na zaproszenie tamtejszego chóru kameralnego, i – rzec można - przetarli szlak. Później było już łatwiej. Oficjalne delegacje „rozpoznały teren”, podpisano stosowne akty i dokumenty, i tak trwa to do dziś.
Każdy kolejny mówca podkreślał osobisty charakter tych kontaktów. Pierwszy, wójt Antoni Cywiński, wspomniał, że cały czas ma przed oczyma Detlafa, który pierwszy raz przyjechał do Kalisk wysondować, jak tu jest. Starosta Leszek Burczyk wspomniał, że kiedyś podczas wizyty w Reinfeld przeżył chwile "grozy" - jego żonę wybrano na księżniczkę, która miała zostać poślubioną niemieckiemu księciu. Pan Leszek nie był pewny, czy nie wróci sam. Przypomniał Jana Radzewicza i Zbigniewa Baturo, kórzy jako pierwsi pojechali do Reinfeld i dotarli do Detlefa, Zygmunta Bejera, który z chórem "Leśne Echo" i niemieckim chórem kameralnym wspólnie zorganizowali pierwszy koncert. Mówił też o nieżyjącym już Janku Kowalczyku, który jako Komendant Straży Pożarnej w Kaliskach nawiązał przyjacielskie kontakty z niemieckimi kolegami. Trasę Kaliska - Reinfeld pokonał on wiele razy, doposażając jednostkę w Kaliskach w wiele strażackiego sprzętu. Udało mu się nawet załatwić wóz strażacki. Dzisiaj niestety jest on już na innej służbie. Wśród tych, którym należą się specjalne podziękowania za zaangażowanie, są: Chrystian Rompa, długoletni koordynator tej współpracy (wraz Brittą Lammert stworzyli prawdziwy team), Danuta Guzińska, Zbigniew Szarafin, Stanisław Witos i Zofia Czarnowska. Ciekawostką jest to, że Rada Gminy zawsze, jeżeli chodziło o sprawy związane z Reinfeld, głosowała jednogłośnie, co się w innych tematach rzadko zdarza. Na koniec wystąpienia Burczyk powiedział, że dzięki tym kontaktom budujemy nową, lepszą Europę.
Polacy to tacy sami ludzie...
Hans Peter Lippardt, kiedy zabierał na scenie głos, w ręku miał mały karton. Jak się później okazało, przyniósł w nim krzaki róży, które przekazał na ręce Grażyny Żytkowiak. Zasugerował, aby zasadzić je przed budynkiem urzędu gminy. Mówił też, że bardzo chętnie odwiedza Kaliska i dziękuje za prawdziwie rodzinne przyjęcie. Wspomniał, że 10 lat to dużo i zarazem mało. Mało w porównaniu do naszego życia i naszej historii, która nie była bezkonfliktowa. Zauważył, że u niego samego przez te 10 lat nastąpiła zmiana sposobu myślenia. Dzięki takim kontaktom nie czuje się już tak bardzo Niemcem. Najpierw czuje się człowiekiem i Europejczykiem. Pierwsze, co nasunęło mu się podczas tych pierwszych kontaktów z Polakami, to to, że są takimi samymi ludźmi jak oni. Są jak ich najbliżsi sąsiedzi. Widzi, że nie różni nas tyle, co wmawiano nam w przeszłości. Myśli, że i inni odnieśli podobne wrażenie. Przepraszał też za nieobecność aktualnego burmistrza Reinfeld Gerharda Horna, który ma problemy ze zdrowiem. Mówił, że i im w ratuszu w Reinfeld bardzo go brakuje.
Senator Andrzej Grzyb zauważył u przedmówców osobiste zaangażowanie. Żałował, że nie może mówić w podobnym tonie. Wspomniał, że władze, rządy, parlamenty, podpisują wprawdzie różne umowy, pakty, ale tak naprawdę to wszystkie zgromadzone na tej sali dzisiaj osoby tworzą prawdziwą zjednoczoną Europę. Poseł Sławomir Neumann wyraził wiarę, iż w niedalekiej przyszłości będzie łączyła nas także jedna waluta. I w Reiffeld, i w Kaliskach będziemy płacić w sklepach tym samym euro.
Po wystąpieniach na ręce Lippardta przekazano upominki dla dwóch pań z Niemiec szczególnie zaangażowanych w te kontakty: Margot Abraham i Christy Hartmann. Upominki tym paniom przekazał i odczytał podziękowania przewodniczący RG Kaliska Zbigniew Szarafin.
Kolejka do schabowego
Po części oficjalnej wszystkich zaproszono na kolację do bogato zastawionych i pięknie udekorowanych stołów. Jeszcze tylko przed rozpoczęciem konsumpcji wszyscy obecni na sali ustawili się do pamiątkowego zdjęcia. Dania, przygotowane przez panie z GOK-u, wszystkim bardzo smakowały. Do schabowego z sosem kurkowym ustawiła się nawet kolejka po dokładki.
Kiedy wszyscy już się posilili i spokojnie zasiedli do stołów, rozpoczęła się część artystyczna. Najpierw zaśpiewał chór "Leśne Echo", po nim piosenkę Niemena "Pod Papugami" wykonał wójt Antoni Cywiński. Po owacjach i bisach było widać, że wszyscy się doskonale bawią.
"Pater noster..." - czyli historia zatacza koło
KOCIEWIE. Polacy i Niemcy. Bliskie spotkania. Kiedy w trakcie Mszy Św. przysłuchiwałem się łacińskiej liturgii, zauważyłem, że tylko ksiądz ją celebrujący i organista znali tekst. Inne osoby biernie się przysłuchiwały. Dopiero kiedy zaczęto odmawiać "Pater Noster..." (Ojcze Nasz), również włączyły się do modlitwy, zwłaszcza osoby starsze.
- 10.10.2008 00:01 (aktualizacja 29.07.2023 23:01)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze