Autostrada jest dla niego kuszącym towarem, jest jak „okno otwarte na świat”. Tylko czy dla innych musi być przy okazji życiową uciążliwością? Tak jest we Frący, gdzie konsorcjum budujące A1 zapomniało o... ekranach.
„Drobna” uciążliwość
Przy oddanym odcinku autostrady znajduję się niewielka wieś Frąca. Zapewne w pośpiechu bądź z przyczyn niezamierzonego niedopatrzenia zapomniano tutaj o wybudowaniu ekranów wygłuszających hałas.
Definiując tę „drobną” uciążliwość należy stwierdzić, że HAŁASEM nazywamy wszystkie niepożądane, nieprzyjemne, dokuczliwe oraz szkodliwe dźwięki. Długotrwałe narażenie na hałas powoduje wiele negatywnych skutków, szczególnie dla jakości życia i zdrowia człowieka. Hałas, kumulując się w czasie, może doprowadzić do częściowej lub całkowitej utraty słuchu, powoduje poważne zmiany psychosomatyczne, spośród których najczęściej wymienia się zagrożenie nadciśnieniem, zaburzenia w układzie naczyniowym, zaburzenia nerwowe i przemiany materii. Jego działanie wywołuje zmęczenie, złe samopoczucie, utrudnia sen i wypoczynek. Z tego powodu jest uznawany za jeden z głównych czynników decydujących o jakości środowiska.
Nieustający odgłos we wsi
Zapewne z tego powodu kilkudziesięciometrowy ekran wygłuszający, bardzo słusznie, zainstalowano bezpośrednio w sąsiedztwie znajdującego się tam gospodarstwa. I nic ponadto!
Od momentu otwarcia autostrady towarzyszy zatem mieszkańcom wspomnianej wsi nieustający odgłos przejeżdżających samochodów, a warkot pracujących silników ulega dodatkowemu odbiciu, od istniejącego już ekranu potęgując ten dokuczliwy dźwięk.
Nie ma szans na odpoczynek
Teren pomiędzy A1 a wsią stanowi otwartą przestrzeń, bez zadrzewienia. Znajdują się na nim również ogródki działkowe - przedtem miejsce rekreacji. Odległość niektórych, najbliżej usytuowanych domostw wynosi zaledwie kilkadziesiąt metrów (wydaje się taka sama, jak odległość gospodarstwa, przy którym zainstalowano ekrany). Nie ma szans na odpoczynek na tarasie czy balkonie. Spacer po okolicy, położonej na granicy Borów Tucholskich, z malowniczo porozrzucanymi drobnymi laskami i parkami, przestał być atrakcją. Dla położonych tam domostw świst odbijającego się głosu przypomina silnik odrzutowca unoszącego się nad ziemią.
Autostrada stanie się przekleństwem
Biorąc pod uwagę fakt, że nasilenie ruchu sukcesywnie będzie się wzmagać, przy czym zapewne słuszne jest przypuszczenie, że jego szczyt przypadnie na okres letni, autostrada szybko stanie się przekleństwem, nie błogosławieństwem.
Ceny nieruchomości w miejscu tak hałaśliwym gwałtownie się obniżą, bo kto zechce mieszkać w świetle migających w oknie reflektorów przejeżdżających aut i niekończącym się szumo-warkocie silników?
Wieś nie jest już zaściankiem, ale...
My również pragniemy, by w kraju były piękne, nowoczesne, spełniające wymogi czasów drogi szybkiego ruchu – mówią mieszkańcy Frący. Stąd też wielu tą autostradą będzie dojeżdżać do pracy – jeśli ceny pozwolą, a latem pokonywać odległości dzielące ich od marzeń do uroczych wczasowisk. Wieś nie jest już zaściankową, zamkniętą w skorupie przeszłości aglomeracją. Pragnie nowoczesności i świat jej ją daje. Ale nowoczesność nie może oznaczać uciążliwości.
Mieszkając dotąd spokojnie w zakątku, gdzie Bór Tucholski pochyla swe cienie nad płodnymi polami, mieszkańcy Frący czerpali z oceanu spokoju wielką łychą. Niechaj przynajmniej namiastka tego pozostanie nadal w tym miejscu. Nikt nie płacił tutaj za zburzenie tej harmonii. Rozumiejąc konieczność istnienia autostrady, mieszkańcy pragną tylko izolacji od jej hałasu.
Napisz komentarz
Komentarze