środa, 25 września 2024 11:19
Reklama
Reklama

Szczury mają się dobrze

KOCIEWIE. Pewnej klientce zdarzyło się, że szczur wypłynął, gdy usiadła akurat na sedesie. Przerażony szczur momentalnie dał nura z powrotem w rurę odpływową. Zrobił to z takim impetem, że opryskał wodą plecy przerażonej kobiety.
Szczury mają się dobrze
Każdy chyba wie, co to znaczy mieć w domu szkodniki. Jak pod tym względem wygląda sytuacja na Kociewiu? O wywiad poprosiliśmy Kazimierza Stopę z Zakładu Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji mającego siedzibę w Starogardzie Gd.     

Zaczęło się zaraz po zmianie ustroju  
- Panie Kazimierzu, kiedy się to wszystko zaczęło?
- Zaraz po przemianie ustrojowej w 1989 roku założyłem firmę prywatną, ale już wcześniej pracowałem w weterynarii, w tzw. kolumnie deratyzacyjnej. Rynek był wtedy szeroki. Ustrój się zmienił, jednak wielkie zakłady produkcyjne przez jakiś czas dalej funkcjonowały. To właśnie one i PGR-y były kiedyś najbardziej narażone na  inwazje szkodników. Potem sytuacja się zmieniła. Zaczęliśmy obsługiwać głównie sklepy i bloki mieszkalne. Przed rokiem 2004 zaczęto w Polsce wprowadzać  normy związane z dobrą praktyką produkcyjną. Ja byłem wtedy w nieco lepszej sytuacji niż konkurencja, bo już wcześniej pracowałem w magazynach i zakładach produkcyjnych, i wiedziałem jak powinno się przygotowywać dokumentację. To też spowodowało, że łatwiej mi było dostosować firmę do nowo wprowadzanych przepisów.  
- Poszukując informacji w internecie na temat firm zajmujących się deratyzacją w okolicy  znalazłem tylko pańską firmę. Czy w Starogardzie jest w ogóle jakaś konkurencja?
- Z tego co wiem, ktoś rejestrował podobną działalność, ale przez wiele lat wyrobiliśmy sobie markę. Jesteśmy znani i być może to wpływa na łatwość znajdowania informacji o naszej firmie.   
- Nie bez znaczenia jest domena internetowa, bo przecież firma posiada własną stronę internetową. Jej adres: www.dezynfekcja.com.pl wskazuje raczej na jakiegoś ogólnokrajowego giganta. Jak udało się państwu zdobyć tak dobrą domenę?
- To zasługa syna. Jest informatykiem. Zarezerwował tę domenę jeszcze w czasach, kiedy nikt  o takich rzeczach nie myślał.  

Niektóre przegrały z chemią
- Dużo pracy mają dziś specjaliści pana pokroju?
- Na brak pracy nie narzekamy - pan Kazimierz wyjmuje notatnik i pokazuje mi długą listę zadań na dzisiejszy dzień. -  Kiedy pan zadzwonił, właśnie kończyliśmy pracę na terenie mleczarni w Skarszewach. Potem było kilka sklepów, także na  terenie Skarszew. A teraz, jak widać, stoimy przed przedszkolem nr 2 w Starogardzie, gdzie także za chwilę zaczynamy standardową dezynfekcję.
- Czy na podstawie tego wypełnionego po brzegi rozkładu zajęć  mam rozumieć, że przeżywamy obecnie inwazję szkodników?
- Nie. Można nawet powiedzieć, że niektóre z nich się wycofały. Przegrały walkę z chemią. Weźmy na przykład mrówki faraona, karaluchy i prusaki. Kiedyś były wszędzie. Dzisiaj niektóre gatunki stały się wręcz rzadkie. Wszystko to było możliwe głównie dzięki wprowadzeniu odpowiednich procedur w walce ze szkodnikami, systematyczności w  działaniu oraz poprzez znaczny postęp w produkcji środków chemicznych. Weźmy dla przykładu mrówki faraona. Kiedyś walka polegała na znalezieniu gniazda i zastosowaniu odpowiedniej trucizny. Jeśli rzeczywiście znalazło się gniazdo i doszczętnie się je zniszczyło, problem był załatwiony. Jednak jeśli nie udało się tego zrobić, to po zastosowaniu środka chemicznego ilość mrówek się zmniejszała, ale tylko tymczasowo. Po jakimś czasie mrówki znowu się rozmnażały i problem wracał z  pełną mocą. Teraz mamy takie środki chemiczne, że mrówki robotnice same je zbierają i niosą do gniazda. Nie wiedzą,  że substancja ta zakłóca syntezę chityny, budulca mrówczych pancerzyków. W rezultacie kolonia wymiera. Mrówki same wykonują za nas najtrudniejszą pracę - dostarczają substancję chemiczną do mrowiska. W wielu środkach chemicznych i pułapkach stosuje się teraz feromony. To znacznie podwyższyło  ich skuteczność.         

Myszy i szczury się nie dają
- A co z myszami i szczurami?
- Tutaj nie widać jakichś specjalnych zmian. One tu były i dalej są. Ciągle trzeba z nimi walczyć. Znacznie zmieniły się tylko metody walki. Dawniej stosowano dużo środków chemicznych. Dzisiaj się tego unika. Zamiast tego stosuje się ciągły monitoring liczebności gryzoni. Dopiero gdy stwierdzi się ich obecność, zaczyna się walkę. W ten sposób zapobiega się także masowym pojawom. Są wykrywane i likwidowane w zarodku. Duży postęp dokonał się również w produkcji trucizn  przeciw gryzoniom. Weźmy walkę ze szczurami. Myszy nie są takie mądre, ale stado szczurów wysyła zwiadowców, którzy testują każdy nowy pokarm. Jeśli zwiadowca poczuje się źle, wkrótce po jego spożyciu to stado zostanie ostrzeżone i będzie omijać podejrzaną karmę.  Inną strategią jest spożywanie niewielkich ilości pokarmu z różnych źródeł. Nawet gdy jeden z nich będzie trucizną, to szczur wyjdzie z tego cało, bo nie spożyje wystarczającej dawki. Żeby przytępić czujność szkodników, dawniej stosowano karmienie niezatrutą karmą. Miało to na celu oswojenie i zdobycie zaufania zwierząt. Dopiero po jakimś czasie podawano truciznę. Obecne środki są na tyle skuteczne, że eliminują konieczność takiego działania. Nawet spożycie niewielkiej ilości trucizny skazuje gryzonia na śmierć. Co więcej, śmierć następuje z opóźnieniem, np. po kilku dniach, co nie prowadzi do ostrzeżenia pozostałych członków stada.                 
- A co z liczebnością szczurów w Starogardzie czy szerzej, na Kociewiu?
- Są tu pewne fluktuacje, ale nie takie, jak się ludziom wydaje. Najwięcej szczurów pojawia się w budynkach jesienią. Ale one nie rozmnażają się tak nagle. Te szczury przez lato żyją w kanałach pod naszymi stopami i trzeba powiedzieć, że mają tam bardzo dobre warunki życia. To jak stołówka. Bardzo urozmaicony jadłospis. Im społeczeństwo bogatsze tym więcej odpadków trafia do kanalizacji. Co jakiś czas przeprowadzając odpowiednie zabiegi staramy się ograniczać ich populację, ale one się nie dają. Jesienią część szuka nowych miejsc życia w budynkach.

Kociewski Ratatuj żył krótko   
- A jaki był największy szczur, którego pan wiedział?
- Widywałem spore, ale nie były to giganty wielkości kota. One zwykle rosną do takich rozmiarów w oczach wystraszonych ludzi. Tak naprawdę to największe szczury nie ryzykują. Rzadko opuszczają  bezpieczne schronienia. Te, które widzimy i czasem zabijamy, to zwiadowcy. Młodzi ryzykanci, którzy stoją u samej podstawy szczurzej drabiny społecznej. U szczurów, tak jak u ludzi, najniebezpieczniejsze zadania wykonują szeregowcy. To oni szukają nowych, bezpiecznych źródeł pokarmu i miejsca do życia. Szczury są ogólnie bardzo dobrze przystosowane do swojej roli. Rozmnażają się tak szybko, że widać to nawet w ich zachowaniu. Gdy znajdziemy szczurze gniazdo, to samica ucieka. Nie broni młodych, jak by to robiły inne matki. To się nie opłaca. Lepiej ratować własne życie, bo jeśli się uratuje, to w mgnieniu oka będzie miała nowe młode.  Szczury to sprytne bestie. Gdyby miały po 50 kilo, to pewnie byśmy do nich do roboty chodzili, tak  by nas ustawiły - śmieje się  pan Kazimierz.        
- A opowie pan o jakichś ciekawych zdarzeniach i przygodach, których doświadczył pan w codziennej pracy?
- Jak wiemy, szczury potrafią pływać w rurach kanalizacyjnych i nierzadko wypływają w muszlach klozetowych. Powodują tym popłoch wśród ludzi. Rurami tymi pływa im się wygodniej w górę niż dół i dlatego często docierają w ten sposób do najwyższych pięter budynków. Pewnej klientce zdarzyło się, że taki szczur wypłynął, gdy usiadła akurat na sedesie. Przerażony szczur momentalnie dał nura z powrotem w rurę odpływową. Zrobił to z takim impetem, że opryskał wodą plecy przerażonej kobiety. Był też szczur, który codziennie przychodził do klatki wentylacyjnej i przez kratę obserwował życie w kuchni. Domownicy go zauważyli. Sprawdzili dokładnie kuchnię, ale nic nie było nadjedzone. On najwyraźniej lubił tylko sobie patrzeć zza tej kraty. W końcu jednak chyba go zlikwidowali, bo bali się, że w końcu przegryzie się do pomieszczenia.
- Szkoda, może to był kociewski Ratatuj...

Pół przyczepy szczurów
- A bywały plagi szczurów w Starogardzie?
- O tak. To było około 10 lat temu. Szczury niesamowicie się wtedy rozmnożyły w piwnicach starych budynków w pobliżu Rynku, od strony postoju taksówek. Przyczynił się do tego stary, pełen zaułków system kanalizacji. Pamiętam, że zużywałem wtedy wiadro trutki dziennie. Gdy się wchodziło do takiej piwnicy, wszędzie były szczury. I tak wygłodniałe, że niespecjalnie bały się ludzi. Czuły zapach zatrutej karmy i to powstrzymywało je od ucieczki. Gdy robiłem krok do przodu, one cofały się jedynie o jeden, dwa schodki. Czułem się nieswojo. Cały czas uważałem, żeby nie zgasło światło. Były tak wygłodniałe, że bałem się, by mnie nie zjadły razem z tą zatrutą karmą.           
- A jakie zadanie wspomina pan jako najtrudniejsze?
- To była 20 lat temu. Prowadziliśmy deratyzację tuczarni w Sucuminie. Szczury były wszędzie. Gdy się szło rozkładać trutkę, to biegały nad głowami po paszociągach. Robiły to tak szybko i było ich  tak wiele, że baliśmy się. W każdej chwili mogły na paszociągach się zderzyć i spaść nam na głowy. Po zabiegu deratyzacji pracownicy jednej z chlewni zebrali wszystkie zabite szczury. To dopiero uświadomiło nam rozmiary tej plagi. Szczurze ciała wypełniły pół przyczepy, a przecież  to było tylko to, co zebrano w jednej chlewni.

A dziś monitoring, osy i szerszenie          
- A jak wygląda dzisiaj pana praca?
- Tak, jak wspominałem. Populacje szczurów i myszy utrzymują się na w miarę stałym poziomie. W jednych miejscach udaje się je wyplenić, w innych się odbudowują. Nasza praca polega głównie na monitoringu. Taki monitoring po części wykonywany jest przez zlecającą go firmę, a po części przez nas. Są to zwykle saszetki z zatrutą karmą. Rozkładamy je, a potem kontrolujemy co jakiś czas. W ten sposób można oceniać, czy saszetka została uszkodzona i w jakim stopniu. To daje informację o populacji gryzoni. Jedynie w stosunku do bloków mieszkalnych stosujemy prewencyjne wykładanie trutek w piwnicach. Usługa zamawiana jest przez spółdzielnie mieszkaniowe. Zwykle zabezpieczamy także studzienki wokół budynku, żeby odciąć drogi wędrówki gryzoni. Jak do tej pory te działanie się sprawdzają i nie ma potrzeby dalszych interwencji. W lato dochodzi jeszcze problem likwidacji gniazd os i szerszeni. W tym roku zdarzało się, że przyjmowaliśmy do 30 zgłoszeń dziennie. Drugie tyle odbierała pewnie staż pożarna. Jest tutaj podział zadań. Straż zajmuje się gniazdami odkrytymi, które można zdjąć  bez użycia środków chemicznych. My jesteśmy wzywani, gdy gniazdo znajduje się w konstrukcji bądź  w różnego rodzaju osłoniętych zaułkach i nie ma do niego łatwego dostępu. Muszę powiedzieć, że i tu zdarzały się sytuacje, kiedy było naprawdę niebezpiecznie. Czasami nie wiadomo, czy powinno się jeszcze kontynuować pracę, czy też lepiej ratować się ucieczką.      



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
aneta 13.03.2009 20:54
dzis chcialam zamknąć otwarty sedes i nagle zauważyłam, że coś ciemno-brązowego wydobywa się z odbpływu, pomyślalam, że powrocił wytwór porannego posiedzenia mojego męża<lol> ale okazało się, że to był szczur! byłam w szoku i do teraz boje się dzwignąć klapę! mieszkam w dość starym bloku na parterze - szczur z piwnicy nie miał zbyt długiej drogi do pokonania:/

gryzli 22.01.2009 17:04
tę bajkę opowiadano 20 lat temu, zdarzenie miało mieć miejsce w wc fabryki Neptun :-))))

Racuch63 21.01.2009 19:56
Jak Ci kiedyś odgryzie jaja to się dowiesz.

fossa 21.01.2009 11:54
Opowieści o szczurach wychodzących z toalet można między bajki włożyć. I z takim przekonaniem mówi to "specjalista" od deratyzacji... Niby jak gryzoń przejdzie rury z masą kolanek do ostatniego piętra budynku?

xcvx 21.01.2009 11:42
no prosze, nic nie było mi wiadomo o takich specach w starogardzie. dobrze wiedziec. fajny artykuł o prawdziwych ludziach z okolicy.

jak ja nie cierpię szczurków 21.01.2009 10:46
Pojawiaja się szczurki jak je dokarmiamy wylewając resztki jedzenia do WC.

27-28.09.2024 - 18. Pomorskie Dni Chopinowskie w Waplewie Wielkim 27-28.09.2024 - 18. Pomorskie Dni Chopinowskie w Waplewie Wielkim W Muzeum Tradycji Szlacheckiej w Waplewie Wielkim cyklicznie od 2007 roku odbywają  się imprezy pod tytułem Pomorskie  Dni Chopinowskie w Waplewie Wielkim. Organizowane są wspólnie z Gdańskim Kołem Towarzystwa im. Fryderyka Chopina. W ramach Pomorskich Dni Chopinowskich zapraszamy na koncerty, które mają upamiętniać pobyt Fryderyka Chopina w posiadłości Sierakowskich w 1827 roku.Wstęp bezpłatny.18. Pomorskie Dni Chopinowskie w Waplewie WielkimPROGRAM:27.09.2024, godz. 17.00Koncert muzyki klasycznej„Nowe Trio Gdańskie”Anna Prabucka-Firlej – fortepianPaula Preuss – skrzypceJan Lewandowski – wiolonczelaW programie utwory Fryderyka Chopina.Nokturn Es-dur op. 9 nr 2Preludium e-moll op. 28 nr 4Mazurek a-moll op. 67 nr 4Nokturn cis-moll op. posth.Paula Preuss – skrzypce, Anna Prabucka-Firlej – fortepianNokturn c-moll op. 48 nr 1Largo z Sonaty g-moll op. 65Introdukcja i Polonez C-dur op. 3Jan Lewandowski – wiolonczela, Anna Prabucka-Firlej – fortepianTrio g-moll op.8Allegro con fuocoScherzo – Con moto, ma non troppoAdagio sostenutoFinale – AllegrettoAnna Prabucka-Firlej – fortepian, Paula Preuss – skrzypce, Jan Lewandowski – wiolonczelaAnna Prabucka-FirlejProf. dr hab. Anna Prabucka-Firlej jest absolwentką Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie fortepianu prof. Krystyny Jastrzębskiej. W latach 2003–2020 w tejże uczelni pełniła funkcję Kierownika Katedry Kameralistyki. Jej działalność artystyczna obejmuje występy solowe oraz kameralne w ośrodkach muzycznych w Polsce, większości państw Europy, a także w Chile, Peru, Iranie i Tajlandii (łącznie w 30 krajach). Jako akompaniator towarzyszyła największym artystom współczesnego świata muzycznego. Jest członkiem Tria Gdańskiego, nagrała szereg audycji radiowych i telewizyjnych w Polsce i za granicą oraz 8 płyt CD. W wielu krajach prowadziła kursy mistrzowskie, seminaria i wykłady, zapraszana także jako juror konkursów kameralnych i pianistycznych. Uznaniem dla jej działalności artystycznej były nagrody Ministra Kultury, Prezydenta Miasta Gdańska i Rektora AM w Gdańsku oraz odznaki i medale – m.in. Srebrny i Złoty Krzyż Zasługi, Zasłużony Kulturze Gloria Artis, czy Krzyż Kawalerski Polonia Restituta.Paula PreussUkończyła z wyróżnieniem Akademię Muzyczną w Gdańsku w klasie skrzypiec prof. Krystyny Jureckiej oraz kameralistyki prof. Anny Prabuckiej-Firlej. W 2017 r. obroniła tytuł doktora sztuki. Jest laureatką wielu konkursów solowych i kameralnych, brała udział w XIV Międzynarodowym Konkursie Skrzypcowym im. H. Wieniawskiego.Prowadzi działalność koncertową na terenie całego kraju, jak też za granicą: w Niemczech, Francji, Estonii, Turcji, Litwie, Łotwie i Czechach. Występowała jako solistka z Polską Filharmonią Kameralną Sopot, Polską Filharmonią Bałtycką oraz Elbląską Orkiestrą Kameralną, w której od 2015 roku pracuje na stanowisku koncertmistrza.Jan LewandowskiAbsolwent Akademii Muzycznej w Gdańsku w klasie wiolonczeli prof. Marcina Zdunika oraz kameralistyki prof. Anny Prabuckiej-Firlej. Jest laureatem głównych nagród wielu międzynarodowych konkursów solowych i kameralnych oraz półfinalistą Konkursu Wiolonczelowego im. Witolda Lutosławskiego. Jest liderem wiolonczel orkiestry kameralnej Polish Soloists, którą tworzą muzycy młodego pokolenia. Występował na wielu salach koncertowych w Polsce, m.in. w Filharmonii Narodowej w Warszawie, Zamku Królewskim w Warszawie, Polskiej Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku, Europejskim Centrum Muzyki Krzysztofa Pendereckiego w Lusławicach, Teatrze Wielkim w Warszawie, a także we Włoszech, w Austrii, Szwecji, Bułgarii, Słowenii, Ukrainie, Litwie oraz Białorusi.28.09.2024, godz. 17.00Koncert muzyki jazzowejWojciech Staroniewicz QuartetDominik Bukowski – wibrafonJanusz Mackiewicz – kontrabasPrzemysław Jarosz – perkusjaWojciech Staroniewicz – saksofonProgram:Muzyczne spotkanie czterech wybitnych muzyków, z których każdy prowadzi własny zespół, grając jazz w różnorodnych stylach – takich jak world music, electric jazz, swing, blues, czy bossa nova. Podczas wspólnego występu przedstawią niektóre kompozycje własne oraz improwizacje na ulubione tematy. Cenieni są za wyjątkowo piękny jazz grany na najwyższym artystycznym poziomie.Dominik BukowskiWibrafonista, kompozytor, absolwent Katowickiej Akademii Muzycznej. Zdobywca wyróżnienia na Ogólnopolskim Przeglądzie Zespołów Jazzowych w Gdyni (1999) oraz zwycięzca konkursu Bielskiej Zadymki Jazzowej (2002). Nagrał ponad 30 płyt. Jego album „Projektor” znalazł się w pierwszej dziesiątce najlepszych płyt 2005 roku według miesięcznika Jazz Forum, zaś płyta „Vice Versa” została nominowana do nagrody Fryderyki 2010. Nagrywa z takimi muzykami jak Amir ELSaffar, Tim Hagans, Cikada Quartet czy Brian Melvin. Koncertował na festiwalach w Indonezji, Izraelu i w większości krajów europejskich.Janusz MackiewiczJako kontrabasista debiutował w big bandzie jazzowym Jerzego Partyki oraz zespole New Coast. Wraz z Przemkiem Dyakowskim prowadził jeden z najlepszych klubów jazzowych w Polsce – „Sax Club”. Grał z wieloma gwiazdami amerykańskiej sceny jazzowej oraz z czołowymi artystami polskimi – m.in. z Emilem Kowalskim, Piotrem Baronem, Wojciechem Karolakiem, Tomaszem Szukalskim, Januszem Muniakiem, Krystyną Prońko, Janem Ptaszynem Wróblewskim, Jarkiem Śmietaną, Leszkiem Możdżerem. Jako leader nagrał płytę z kolędami jazzowymi „W Dzień Bożego Narodzenia”, autorski album „Frogsville” oraz „Electri-City”.Przemysław JaroszPerkusista, absolwent Wrocławskiej Akademii Muzycznej. Laureat wielu konkursów, nagród i wyróżnień. Od wielu lat współpracuje z czołowymi jazzowymi muzykami, nagrywając płyty oraz występując na festiwalach w Polsce i za granicą. Obecnie członek kilku formacji oraz lider własnego tria Yarosz Organ Trio. Od 2005 r. kontynuuje pracę dydaktyczną na rodzimej uczelni, gdzie w 2014 r. uzyskał stopień doktora sztuki. Jego najnowsze nagrania to: Maciej Fortuna – „Jazz from Poland”, Lion Vibrations – „Friends”, Krystyna Stańko – „Snik”, Improvision Quartet – „Free Folk Jazz”, Yarosh Organ Trio feat. Katarzyna Mirowska – „Alterakcje”.Wojciech StaroniewiczSaksofonista i kompozytor, jako jedyny wśród polskich saksofonistów jazzowych został zakwalifikowany do półfinału Międzynarodowego Konkursu Improwizacji Jazzowej w Waszyngtonie (1991), gdzie znalazł się w gronie 21 saksofonistów wybranych z całego świata. Jego dyskografia obejmuje ponad 50 płyt – najnowsze to „Alternations”, „Strange Vacation”, „Tranquillo”. Współpracował z norweską grupą „Loud Jazz Band” i sekstetem Włodzimierza Nahornego. Koncertuje jako solista z Polską Filharmonią Kameralną Sopot Wojciecha Rajskiego. Grał z takimi muzykami, jak Andrzej Jagodziński, Włodek Pawlik, Cezary Konrad, Adam Cegielski, Erik Johannessen, Brian Melvin oraz praktycznie całą czołówką jazzową Trójmiasta.Data rozpoczęcia wydarzenia: 27.09.2024
Koncert Raz Dwa Trzy „Człowiek czasami serce otworzy” już 29 września w Kinie Sokół! Koncert Raz Dwa Trzy „Człowiek czasami serce otworzy” już 29 września w Kinie Sokół! Agnieszka Osiecka i Wojciech Młynarski posiedli unikatową umiejętność obserwacji ludzkiej potrzeby bycia kochanym. Koncert złożony z piosenek ich autorstwa nie ma służyć porównaniu ich talentów. To żywe, muzyczne zestawienie odmiennego podejścia do uczuciowych usiłowań podejmowanych przez poszczególne bohaterki i bohaterów tych małych dzieł sztuki. Często - jak to bywa w życiu - przypadkowych sytuacji prowokujących burzliwy wzrost napięcia emocjonalnego przeradzającego się w nagłe, zaskakujące, acz nieuniknione np. zakochanie. Postaci z piosenek potrafią zapaść na „chorobę” miłości tak samo szybko, jak mozolnie i z trudem się odkochiwać. Opisać ulotną wymianę spojrzeń, albo spór między zimnym intelektem, a nagłym porywem serca. Czy to w ogóle możliwe? A. Osiecka i W. Młynarski prawdopodobnie przypuszczali, że nie. Ale jako twórcy niemogący i nieumiejący uwolnić się od wrodzonych talentów wiedzieli, że usiłować trzeba. Opowieść pozornie stara jak świat. „Człowiek czasami serce otworzy…” i dozgonna miłość, albo pasmo uczuciowych nieszczęść gotowe. Albo jedno i drugie.Zapraszamy Państwa na niezwykłą podróż muzyczną z Zespołem Raz Dwa Trzy.Informacje o wydarzeniu:Data: 29.09.2024Miejsce: Kino SokółStart: 19:00Otwarcie bram: 18:20Bilety na:Eventim.pl: https://www.eventim.pl/.../koncert-raz-dwa-trzy-czlowiek.../KupBilecik.pl: https://www.kupbilecik.pl/.../Starogard+Gda.../Raz+Dwa+Trzy/Zamówienia grupowe:prosimy o maila na [email protected] Data rozpoczęcia wydarzenia: 24.09.2024
9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA 9-11 listopada 2024 - Swołowo - NA ŚW. MARCINA NAJLEPSZA POMORSKA GĘSINA Organizowana od jedenastu lat, stała się już rozpoznawalnym wydarzeniem w Województwie Pomorskim. Rok rocznie przyciąga blisko dziesięć tysięcy turystów, zainteresowanych hodowlą gęsi pomorskiej i produktami, wytwarzanymi z jej mięsa. Przez trzy dni trwania imprezy, trwa biesiada przy dźwiękach dawnej muzyki, odbywają się występy zespołów folklorystycznych z regionu, a na koniec zatańczyć można na wiejskiej potańcówce. Każdy, kto przyjedzie w tych dniach do Swołowa, będzie miał okazję degustować i kupić gęsinę w różnych odsłonach kulinarnych (gęsie okrasy, pierogi i kartacze z gęsiną, smalce gęsie, gęsi pieczone, półgęski wędzone na zimno, galarety, pasztety z gęsi, zupy na gęsinie: czernina, brukwianka, kapuśniak). Wydarzenie to niezmiennie upowszechnia tradycję spożywania gęsiny w okolicach dnia Św. Marcina. Gęsina w Swołowie, to również okazja by poznać i degustować potrawy i wyroby z tego mięsa, uczestniczyć w targu produktów wiejskich z okolicy oraz, przy okazji, w jarmarku rękodzieła. Jak zwykle obecnych będzie około osiemdziesięciu wystawców ze swoimi gęsimi wyrobami tj. Koła Gospodyń Wiejskich, gospodarstwa agroturystyczne, lokalni hodowcy, przetwórcy i restauratorzy.Atrakcją dla odwiedzających są zawsze warsztaty i pokazy kulinarne, połączone z degustacją. Podczas imprezy odbywają się również pokazy i warsztaty muzealne, prezentujące dawne jesienne prace gospodarskie i domowe. Obejrzeć będzie można również hodowlę gęsi pomorskiej w tradycyjnych warunkach w Zagrodzie Albrechta oraz odwiedzić inne zwierzęta gospodarskie – owce, konie, kozy, kaczki, kury i in. Bilet wstępu na imprezę upoważnia do zwiedzania muzeum i uczestniczenia w pokazach.Data rozpoczęcia wydarzenia: 09.11.2024
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: xxxTreść komentarza: Cześć jego pamięciData dodania komentarza: 8.06.2024, 09:28Źródło komentarza: Cześć i Chwała Bohaterowi! Mateusz Sitek zginął w obronie Wolnej Polski!.Autor komentarza: tutamTreść komentarza: Pamiętam. Starogardzkie MZK podstawiły autobusy do Pelplina.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:53Źródło komentarza: 25. rocznica wizyty Jana Pawła II w PelplinieAutor komentarza: tutamTreść komentarza: Pod Starogardem, mniej więcej w kierunku na Pelplin/Rywałd, powstała nowa farma wiatrakowa. Widzę ją z trzeciego piętra na ul. Gdańskiej, bo mam świetny widok na las w tym kierunku. Wiatraki jeszcze się nie obracają. Tak blisko miasta wiatraków jeszcze nie było.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 22:51Źródło komentarza: Z OSTATNIEJ CHWILI: Wicestarosta powiatu starogardzkiego zrezygnował ze stanowiskaAutor komentarza: yogTreść komentarza: gnać pałami tych zlodziejiData dodania komentarza: 7.06.2024, 15:45Źródło komentarza: STOP ideologii Zielonego Ładu i centralizacji Unii Europejskiej! KONFERENCJA PRASOWA JAROSŁAWA SELLINA I KACPRA PŁAŻYŃSKIEGOAutor komentarza: Andrzej ŁankowskiTreść komentarza: W prywatnym archiwum w Liniewie jest zdjęcie zrobione ukratkiem z momentu wykonywania morderstwa.Data dodania komentarza: 7.06.2024, 11:58Źródło komentarza: FELIETON: Pamięć o niemieckiej szubienicyAutor komentarza: Bez podpisuTreść komentarza: To bandyci🤣Piłka nożna bez policji!!!Brawo chłopaki💪Data dodania komentarza: 1.06.2024, 10:35Źródło komentarza: 4 osoby odpowiedzą za odpalanie rac i świec dymnych podczas meczu na pelplińskim stadionie
Reklama
News will be here
Reklama
News will be here
Reklama