Nie chciał specjalnie kandydować
Rafał Jankowski jest sołtysem Miradowa od 2 lat. Rodzina: żona Beata i dwoje dzieci - Paulina uczy się w zerówce, a Paweł w V klasie w szkole w Zblewie. Dzieciaki dojeżdżają do odległego o 3 km Zblewa szkolnym autobusem. Jankowscy chwalą za ten autobus gminę.
W sołectwie pana Rafała mieszka 322 dusz, a z tego 241 uprawnionych do głosowania. Dwa lata temu "na sołtysa" było aż 5 kandydatów. Jankowski nie chciał specjalnie kandydować, tym bardziej, że ...”żona zabroniła” (oboje się po tym zdaniu śmieją).
- To miałoby sens – zauważa pani Beata, gdyby mieszkańcy chcieli wykazać się inicjatywą. Niestety, we wsi można liczyć tylko na jednostki.
Wymagasz, to uczestnicz
- Ale jednak pan poszedł.
- Z kolegą. „Chodź, zobaczymy, kogo teraz wybiorą” - mówił. I poszliśmy. Wybory odbywały się w malutkiej świetlicy. Jak na zabrania w Miradowie przychodzi 35 osób, to już jest sukces. A potem wymagają. To mnie irytuje. Chciałoby się powiedzieć: żądasz, wymagasz, to uczestnicz w tym, a nie, że nie chodzisz i masz pretensję. Ja zawsze chodzę...
- Ilu było na wyborach?
- Około 40 uprawnionych do głosowania i sporo młodzieży, ale oni są nieuprawnieni. Taka liczba zdarzyła się pierwszy raz od 9 lat (tyle tu mieszkamy) i byliśmy zdziwieni... Poprzedni sołtys chyba był przekonany, że zostanie nim dalej. A tu kandydowało aż tylu. Ze wsi dwóch: Narloch i Grzałka, Monika Gołuńska z centrum, Gumiński i ja.
- Czy ktoś przedstawił jakiś program?
- Nikt. Głosowano na ludzi. Ja otrzymałem 14 głosów, a Monika 2 mniej... Owszem, było zaskoczenie. Jestem człowiekiem młodym (32 l.) i nie rolnikiem, a przecież to się tu liczy, bo na tak zwanych osadach miradowskich (inaczej parcelach) mieszkają rolnicy...
Nazwy miejscowe i centralne miejsca
- Osady miradowskie... skąd nazwa?
- Tak mówili od zawsze. Mówił mój ojciec, Bogumił Jankowski, który tu mieszkał, i dziadkowie, którzy też tu mieszkali.
- Czy są jeszcze inne nazwy części wsi?
- Mówią – rondo, spotykają się przy rondzie.
- Proszę opowiedzieć o sołectwie...
- Nie jest duże. Ma centrum – z parkiem, kompletnie zdewastowanym pałacem i resztówką zabudowań gospodarczych. Są sklep, świetlica, 8 budynków wielorodzinnych, 2 bloki z czasów PGR-ów, belweder. Co jeszcze? Jezioro Miradowskie, którego w ogóle z szosy nie widać, i widoczne z szosy Karolewskie, leżące w głębokim wąwozie. Je widać, można je obejść, jest nawet kawałek plaży.
Odhacza to, co zrobione
- Został pan sołtysem i cóż pan zrobił?
- Miałem mnóstwo pomysłów, co zmienić. Kiedy zostałem sołtysem, spisałem je na kartce. Mam ją. I mam odhaczone, co już zostało zrobione.
- Co odhaczone?
- Zniknął drewniany przystanek, gdzie działy się dantejskie sceny. Teraz jest przeszklony. Działa świetlica. Mam klucze i udostępniam. Jest stół do tenisa, gry planszowe. Świetlica... W statucie nie nazywa się świetlica, a salka. W Miradowie nie mamy świetlicy z prawdziwego zdarzenia... Co jeszcze zrobiliśmy? Wycięliśmy stare i spróchniałe topole, dwa klony i trzy jesiony. Stały przy chodniku, jedno koło sklepu, i stwarzały niebezpieczeństwo.
Cały czas mają szamba
- Stoicie jakby na uboczu zmian, jakie widać w gminie. Dlaczego pana zdaniem tak jest?
- Może coś się ruszy, jak pociągną kanalizację. W przyszłym roku mają ruszyć w Radziejewie, tylko nie wiem, czy żyłka pójdzie przez Borzechowo, czy Miradowo... Kanalizacja jest dla nas bardzo ważna. Cały czas mamy szamba. Są stare, zapchane, przelewają się, czasami śmierdzi.
- Kanalizacja to dobrodziejstwo, ale i większe ceny.
- Na pewno nie będzie tak, jak teraz – zapłacisz 6 zł za osobę, czyli 24 zł za 4-osobową rodzinę za dłuższy czas. Za wodę z kanalizacji płaci się 2 zł, a 2,20 za ścieki od 1 m3. Niektóre rodziny zużywają 10 m3 na miesiąc, to im by wyszło 42 zł miesięcznie za wodę, a 48 zł za ścieki.
- Co tam pan jeszcze chciałby odhaczyć jako zrobione na tej liście?
- Przede wszystkim walczymy o drogi i boisko, które mi się kojarzy z równą murawą, bramkami, miejscem do siatkówki, ławeczkami i trybuną.
- Po co boisko, jak nie ma drużyny?
- Nie ma drużyny, bo nie ma gdzie grać.
- A dróg jest dużo?
- 5 kilometrów. Chodzi o ich wyrównywanie i utrzymywanie w stanie normalnej użyteczności. Tylko czym to utwardzić, żeby było na dłużej? Dobry pomysł miało nadleśnictwo – utwardzili tłuczniem.
- Miradowo to ciągle wieś rolników.
- Nie, ich liczba maleje. Trudno się dziwić. Idą żniwa, ciągną kombajny. 30-tonowe ciężarówki z łódką z tyłu zabierają zboże.
- No tak, mechanizacja... Miradowo - wieś leży przy zakolu wiejskiej drogi przy berlince. Między tą droga a berlinką jest, hmm... chwastowisko.
- To zakole ma być uporządkowane, jak będą robić (podobno) w 2011 berlinkę.
Przez 3 lata kompletna dewastacja
- A pałac, park, walące się ogrodzenie, budynki gospodarcze?
- To prywatne... Dziwne. Żeby pan widział, jakimi tu furami przyjeżdżają i pytają, czyje to jest. Są zainteresowani kupnem. Gdyby ktoś kupił i uporządkował, to byłaby szansa dla wsi, a i mieszkańcy by mieli pracę. Teraz nawet strach tam wejść. Złożyliśmy wniosek do inspektora nadzoru budowlanego, że nie ma żadnego oznakowania, jakby to było niczyje. Przez 3 ostatnie lata nastąpiła tam kompletna dewastacja.
- To przejmowały spółki, przechodziło z rak do rąk. Mąż sprawdził w księgach wieczystych - pałacyk jest w rejestrze zabytków. I nie wiem, dlaczego nikt nic nie robi.
Jeżeli dzierżawi, to niech dba
- Przy tym zakolu drogi w centrum rosną dzikie jabłonki i chwasty. Przynajmniej to można by uporządkować.
- Oczywiście. Należałoby powycinać te jabłonki, bo to jest „wizytówka” wsi. Tylko że to też jest prywatne i nie wiadomo czyje. Wiemy, że pan Lipski tutaj kosi. Dobrze, ale jeżeli nie chce sprzedać czy wydzierżawić, to przynajmniej niech dba. Bo nieraz te parzywki są wyższe niż nasze dzieci.
- Kiedyś była stróżówka i było pilnowane. Teraz ze stróżówki została ruina.
- Niczego nie można od niego wyegzekwować. Temat jest poruszany na zebraniach wiejskich. Ludziom zależy na poprawie wizerunku. Obcokrajowiec przejedzie przez naszą wieś, a ona jest szara i wygląda jak zaniedbana. My się staramy. Przy chodnikach są kosze na plastik, szkło, nie ma śmieci. Został wyłożony chodniczek do bloku.
- Ciężko jest podnieść tę wieś. Nawet nie wiem, do kogo się zwrócić – taki piękny był park, pałac i staw. Za PGR-ów można tam było spędzić miło czas. A teraz? Od strony wsi już w ogóle nie ma ogrodzenia.
- Co jeszcze chciałbym zmienić? ...Żeby na berlince była linia ciągła. Bez niej jadąc ze Zblewa i chcąc zjechać do wioski kierowca jest narażony na niebezpieczeństwo, bo wyprzedzają. Trudno nam skręcić do swojej wsi.
- Jakieś marzenia?
- Plac zabaw dla dzieci i świetlica z prawdziwego zdarzenia.
- Sporo tu na dachach eternitu.
- Każdy wspólnota składała informację, ile eternitu. Ale na razie jest cisza w tej sprawie. Wiem tylko, że do 2032 r. eternit ma zniknąć.
Reklama
Parzywki wyższe od dzieci
KOCIEWIE. Miradowo, gm. Zblewo. Ciężko jest podnieść tę wieś. To chyba najwidoczniejszy, niemalże kliniczny przypadek kompletnej niemocy. I to w dynamicznie rozwijającej się gminie. Nie z winy mieszkańców, a historii i dzisiejszej polityki (takie okresy: niemiecki majątek z pałacem w centrum wsi, PGR, prywatyzacja i ostatnio straszliwa i bezkarna jego dewastacja).
- 12.02.2009 00:00 (aktualizacja 11.08.2023 16:09)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze