Starogard Gdański. Miniony rok był przełomowy na starogardzkim rynku pracy. Począwszy od 2004 roku, kiedy bezrobocie osiągnęło krytyczny stan ponad 30% średniej rocznej, niemal co miesiąc, systematycznie notowano spadek tego wskaźnika. W październiku i listopadzie 2008 roku stopa bezrobocia wynosiła już 13,6%. Te dane sprawiły, że z końcem 2008 roku dyrekcja Powiatowego Urzędu Pracy zaczęła z optymizmem patrzeć w przyszłość.
Wyszliśmy z „dna”
- Poprzedni rok na starogardzkim rynku pracy można określić jako wyjątkowo dobry – mówi dyrektor PUP w Starogardzie Arkadiusz Banach. – Rosła ilość miejsc pracy, spadało bezrobocie, można powiedzieć, że wariant związany z podstawowymi wskaźnikami rynku pracy układał się wręcz wzorcowo. Takiego spadku bezrobocia nie notowaliśmy od początku lat 90-tych ponad 13% to stopa, której nie spodziewaliśmy się, prognozując na rok 2008.
Pracownicy Urzędu Pracy nie mają wątpliwości, że Starogard skorzystał na koniunkturze i dobrej sytuacji przedsiębiorstw po naszej akcesji do Unii Europejskiej. W samym 2008 roku na wdrażanie projektów aktywnego przeciwdziałania bezrobociu przeznaczono ponad 18 mln zł. Środki te pochodziły głównie z Funduszu Pracy, PFRON-u, Europejskiego Funduszu Społecznego oraz rezerwy Ministra. Nie zapomniano także o możliwościach związanych z programami regionalnymi m.in. „Gryf”, „Przedsiębiorczy Pomorzanin”, „Buduj dla Pomorza”. Dzięki tym środkom finansowym udało się zaktywizować dużą grupę osób znajdującą się w niekorzystnej sytuacji na rynku pracy.
- Z chwilą wdrożenia w ubiegłym roku standardów podstawowych usług rynku pracy tylko nielicznych bezrobotnych wzywamy celem potwierdzenia gotowości do pracy - zapewnia Arkadiusz Banach. - Większość osób uzyskuje ofertę pracy, ofertę skorzystania z usługi lub instrumentu rynku pracy , np. szkolenia, podjęcia działalności gospodarczej, stażu, robót publicznych i innych.
Najgorzej ma się „budowlanka”
Statystyki nie oddają jednak wszystkich zachowań i trendów społecznych na rynku pracy. Nie bez wpływu na tak niski w ostatnich latach wskaźnik bezrobocia był fakt dużej emigracji zarobkowej Starogardzian, głównie na Wyspy Brytyjskie. Niedawno z wizytą u włodarzy irlandzkiego miasta Limerick był Edward Sobiecki, członek Starogardzkiego Klubu Biznesu. Obserwacje biznesmana potwierdzają, że wielu Kociewiaków zdecydowało się wyjechać „za chlebem”. Nikt w Starogardzie nie potrafi oszacować jak liczna to grupa.
Tradycyjnie już miesiące zimowe oznaczają pogorszenie sytuacji na rynku pracy. W styczniu tego roku w powiecie z pracą pożegnało się 1210 osób, w lutym 961. To zdecydowanie więcej niż w identycznych miesiącach poprzedniego roku. W PUP rejestrują się głównie pracownicy branży budowlanej i handlowej. Jednocześnie pracownicy Urzędu Pracy przyjmują coraz mniej ofert od pracodawców. Dla porównania w styczniu ubiegłego roku pracodawcy proponowali 328 stanowisk, tym samym miesiącu br. już tylko 162. Efektem tego jest wzrost bezrobocia do 15,7%. Optymizmem nie napawają również wiadomości z naszego regionu. Na „bruk” poszły dziesiątki pracowników tczewskich firm Rationel, Flextronics czy kwidzyńskiego Jabila. To dla mieszkańców i władz tych miast duży społeczno-gospodarczy problem. Czy Starogard podzieli los sąsiednich miast? Dyrektor PUP Arkadiusz Banach stara się zdiagnozować obecną sytuację i uspokaja.
- W Starogardzie nie było grupowych zwolnień i na chwilę obecną nie mamy żadnych informacji o tym, aby któraś z firm planowała takie zwolnienia - mówi Arkadiusz Banach. - Jeśli chodzi o duże firmy to jestem w miarę spokojny. Największe przedsiębiorstwa naszego powiatu funkcjonują w takich branżach, które nie są bezpośrednio zagrożone "spowolnieniem". Nie grozi nam powrót do 30-procentowego bezrobocia sprzed lat, ale bez wątpienia ilość osób bezrobotnych w latach 2009-2010zwiększy się. Z oceną sytuacji musimy jednak poczekać co najmniej do kwietnia. Dane jakimi dysponujemy na dzień dzisiejszy obejmują miesiące styczeń i luty. Należy pamiętać, że tegoroczna zima była wyjątkowo niesprzyjająca pod względem warunków atmosferycznych, coś powodowało dość długa przerwę w pracach. Odbiło się to oczywiście na sektorze budowlanym. Bez wątpienia spowolnienie gospodarcze spowodowało, że przedsiębiorcy ostrożnie podchodzą do zatrudniania nowych pracowników, a w niektórych sytuacjach wręcz decydują się na radykalne cięcia kosztów. Duże inwestycje mamy już za sobą. Niedawno zakończono budowę odcinka autostrady A1 oraz remont tzw. berlinki. Tam zatrudnienie znalazło sporo mieszkańców powiatu starogardzkiego. Na następne o tym rozmiarze będziemy musieli jeszcze poczekać .
Co więc zrobić aby przeciwstawić się skutkom spowolnienia? Czy istnieje jakiś złoty środek? Pomimo niekorzystnych prognoz dyrektor PUP stawia na rozwój przedsiębiorczości.
Brakuje inżynierów, sprzedawców i stoczniowców
Zaniepokojeni są również „mali” przedsiębiorcy. Skutki spowolnienia odczuwają już od jakiegoś czasu.
- Niedawno zwróciłam uwagę, że od kilku tygodni coraz więcej ludzi pyta o pracę – mówi Żaneta Drost, która na terenie powiatu prowadzi dwie działalności. – Myślę, że to wynik tego, że zwolniono ich z jakiegoś zakładu i teraz szukają czegokolwiek. Z mojego punktu widzenia gorsze jest jednak to, że mam o wiele mniej zleceń na towary, których jestem producentem. Od niedawna pogorszyła nam się współpraca z partnerami ze Skandynawii.
Aktualnie straty liczą głównie przedsiębiorstwa budowlane. Te, które nie zabezpieczyły się długoterminowymi kontraktami odczują skutki „spowolnienia” najmocniej.
- Powiedzmy sobie wprost – mówi Bolesław Buda, prezes Starogardzkiego Klubu Biznesu. – W Starogardzie powstało wiele firm budowlanych, także tych mało profesjonalnych, które nie radzą sobie w trudniejszej sytuacji. Ponieważ dotychczas funkcjonowali z miesiąca na miesiąc, teraz są zmuszeni do zwalniania pracowników.
Tradycyjnie na starogardzkim rynku pracy brakuje nauczycieli języka angielskiego, inżynierów wszelkich specjalności i paradoksalnie budowlańców. W tych zawodach praca niemal zawsze w Starogardzie czeka na chętnych. Według ostatniego rankingu zawodów deficytowych i nadwyżkowych stworzonych przez PUP największe zapotrzebowanie jest na monterów maszyn i urządzeń okrętowych, monterów kadłubów okrętowych, hutników i agentów ubezpieczeniowych. W większości są to oferty z Trójmiasta. Ta klasyfikacja w dużej mierze wynika z porzuconej już praktyki składania przez pracodawców ofert w kilku Urzędach Pracy na raz. Od stycznia tego ręku będą oni mogli oferować pracę tylko w jednym urzędzie. Najmniejsze zapotrzebowanie jest z kolei na obuwników, organizatorów agrobiznesu i asystentów handlowych. W styczniu br. w starogardzkim Urzędzie Pracy zalegało 19 ofert na stanowisku sprzedawcy, 9 kierowcy i 4 przedstawiciela handlowego.
Wspólnie można pokonać „kryzys”
Co więc zrobić aby przeciwstawić się skutkom spowolnienia? Czy istnieje jakiś złoty środek? Pomimo niekorzystnych prognoz dyrektor PUP stawia na przedsiębiorczość.
- Dla rynku pracy poza warunkami makroekonomicznymi istotny jest aspekt przedsiębiorczości. Samorząd powinien koncentrować się na stwarzaniu optymalnych warunków dla rozwoju funkcjonujących w powiecie przedsiębiorców oraz dla przyciągania nowych inwestycji generujących nowe trwałe miejsca pracy. Jako tworzenie warunków mam zwłaszcza na myśli miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. Ponadto istotny jest również poziom absorpcji środków zewnętrznych, zwłaszcza tych z budżetu UE.
W 2009 roku na przeciwdziałanie bezrobociu przekazanych zostanie mniej pieniędzy niż wcześniej. Źródła finansowania będą podobne do tych z lat ubiegłych: Fundusz Pracy - 6 mln, EFS - 5 mln, rezerwa Ministra - 2 mln, Przedsiębiorczy „Pomorzanin” 1 milion. W zamian daje się zauważyć większe zainteresowanie urzędników miejskich sprawami „kryzysu”. Kilka dni temu powstał specjalny sztab kryzysowy przy Urzędzie Miasta, który ma na celu monitorowanie skutków spowolnienia gospodarczego. 9 marca odbyło się spotkanie członków SKB z pracownikami Urzędu Pracy i pomorskim Inspektorem Pracy w celu omówienia podstawowych narzędzi służących walce z bezrobociem. Z kolei 11 marca w Polesku w obwodzie Kaliningradzkim doszło do spotkania z tamtejszymi publicznymi służbami zatrudnienia. Według dyrektora PUP, każde takie spotkanie to duże doświadczenie. Okazuje się, że po nauki walki z bezrobociem nie musimy jeździć wyłącznie na zachód. Wszystkie urzędy, a także przedsiębiorcy chcą rozmów na temat obecnej sytuacji.
- Jesteśmy otwarci na dialog z każdym – mówi Edward Sobiecki, członek SKB. – Musimy wspólnie z władzami miasta, powiatu zastanawiać jak zapobiegać spowolnieniu. To dobry okres do podjęcia współpracy.
Masowych powrotów z emigracji nie będzie
Spowolnienie gospodarcze, które dotknęło nasz kraj jest niczym w porównaniu z tym jak jego skutki odczuwają nasi zachodni sąsiedzi. W przypadku Irlandii można mówić o poważnym kryzysie. Odbija się również na pracujących Polakach. Rząd irlandzki zaostrzył już przepisy dotyczące zasiłków dla bezrobotnych. Można się spodziewać, że w najbliższym czasie emigranci postanowią wrócić. Zdaniem Edwarda Sobieckiego to z jednej strony zagrożenie dla Starogardu, z drugiej szansa.
- Trudno przewidzieć co stałoby się gdyby nasi rodacy wrócili do Starogardu. Na pewno pracę mogliby znaleźć w „budowlance” czy handlu, o wiele gorzej byłoby w przemyśle. Ale pamiętajmy o dobrych stronach takiej ewentualności. Osoby wracające z zagranicy przywożą często sporo kapitału. Musimy być z nimi w kontakcie i namawiać do tworzenia własnych działalności. Istnieje wiele możliwości, jest szansa pozyskiwania środków unijnych do czego będziemy namawiać.
Edward Sobiecki prognozuje, że masowych powrotów raczej nie będzie. Warunki na wyspach nawet w czasie kryzysu, są nieporównywalnie lepsze od tych w Polsce.
Firmy nie chcą zwalniać
Bolesław Buda również uważa, że na efekty spowolnienia musimy poczekać do III kwartału tego roku. Wtedy też możliwa będzie ocena wielkości popytu na towary starogardzkich firm, a co za tym idzie określenie sytuacji na rynku pracy. PUP w tym celu przeprowadzi w najbliższym czasie dwa badania.
- Słowo „kryzys” wzbudza w społeczeństwie bardzo negatywne emocje – mówi prezes SKB. – To taki efekt psychologiczny. Można nawet powiedzieć, że samo słowo „kryzys” ubezwłasnowolnia działania ludzi. Stajemy się bardziej powściągliwi w zakupach, a to z kolei może mieć zły wpływ na gospodarkę.
Ten sam mechanizm może również zadziałać na zachowanie przedsiębiorców. W obronie przed tym co najgorsze będą ograniczali koszty pracy, co bezpośrednio odbije się na wysokości płac, premiach itd.
- Postarajmy się czasami spojrzeć z perspektywy przedsiębiorcy i go zrozumieć – kontynuuje Bolesław Buda. – Naszym zamiarem nie jest pozbywanie się ludzi. Zwalnianie to utrata doświadczonej i zaufanej kadry, którą będzie trzeba odbudowywać miesiącami. To oznacza dla firmy tylko problemy. Najgorszą możliwością dla przedsiębiorcy jest zwolnienie z ekwiwalentem.
Kiedy dwa tygodnie temu poszedłem z wizytą do nowo otwartej siedziby SKB, było tam kilku pracodawców ze Starogardu. Wywiązała się ciekawa dyskusja na temat spowolnienia i tego jaki wpływ będzie ono miało na nasz region. Jeden z przedsiębiorców nawiązał do aspektu psychologicznego tego problemu.
- Obawa przed tym co przyniesie przyszłość dotyczy również banków. One również stają się bardziej ostrożne. Nasze lokalne społeczeństwo nigdy nie było rozrzutnym konsumentem. Nie dysponuje bowiem takimi środkami. Jeżeli ostrożność banków przełoży się na ilość udzielanych kredytów, to oczywiście odbije się to na mieszkańcach. Weźmy prosty przykład. Młody Starogardzianin chce założyć firmę. Skąd ma wziąć pieniądze na rozkręcenie interesu? Jak rozpocząć działalność, kiedy banki nie będą chciały przyznać kredytu?
Napisz komentarz
Komentarze