O krok od nieszczęścia
Kilka lat temu w mieszkaniu zaczęła pojawiać się wilgoć i pleśń, a także szczury.
– Kiedy zaczęłam opalać mieszkanie, wilgoć zaczęła wychodzić, było coraz gorzej. Minęło już 9 lat i to się pogłębia – mówi pani Janina.
Niespełna cztery lata temu, przez duże ulewy, mieszkanie pani Janiny zostało zalane. Jak twierdzi kobieta, nie otrzymała żadnej pomocy, a pracownik TBS na zażalenie odpowiedział: „że to wyschnie”. I tak się stało, ale woda pozostała w ścianach.
– Alarmowałam do TBS, aby z jednej strony wykopać rów, by zapewnić odejście wody – mówi pani Janina. – Mieszkańcy budynku również skarżą się, że piwnice im zalewa. Nie zgodzono się jednak, argumentując, że pobliski cmentarz, z który sąsiaduje budynek na to nie zezwoli – dodaje z żalem.
Prawdziwe jednak trudności przyszły wraz z sytuacją, kiedy zaczęły z sufitu odpadać fragmenty stropu.
– Najpierw spadł mały kawałeczek – opowiada pani Janina. – Po pewnym czasie jednak spadło do końca, gruzy były aż na wersalce. Ktoś mógł dostać nawet w głowę. Takie duże i ciężkie kawały mogły zabić dziecko... Sufit nadal odpada i zapewne za jakiś czas, gdzieś znów spadnie – kontynuuje z przerażeniem pani Janina.
Szkodzi zdrowiu
- Warunki są szkodliwe dla naszego zdrowia, w szczególności dla dzieci – skarży się Janina K. - Jedna z moich córek zachorowała na tarczycę, co zdaniem lekarza jest spowodowane warunkami mieszkalnymi. Natomiast szwagier jest chory na rozedmę, mieszkając w takich warunkach, w konsekwencji zachorował na astmę.
Pani Janina prosi TBS o remont mieszkania, bo w takich warunkach nie da się żyć, a musi jeszcze w dodatku płacić comiesięczny czynsz.
– Na początek chociaż sufit można wyremontować, bo on stanowi aktualnie największe zagrożenie – prosi pani Janina.
Nikt nie pomaga
W piśmie TBS podpisanym przez prezesa Andrzeja Karaska, czytamy, że remontu nie będzie, ponieważ „obecny stan techniczny lokalu tj. zawilgocenie ścian wynika przede wszystkim ze złej eksploatacji lokalu mieszkalnego, jest wynikiem braku należytego ogrzewania i wietrzenia”.
Jednak, jak podkreśla starogardzianka, w jej mieszkaniu nigdy, przez 9 lat nie było żadnej komisji, która mogłaby ocenić naocznie stan lokalu.
(...)
Więcej w Gazecie Kociewskiej,
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie powiatu starogardzkiego.
Napisz komentarz
Komentarze