Po co Straży Miejskiej sprzęt do paraliżowania, który jak pokazują niektóre przypadki potrafi nawet zabić?
W ubiegłym roku mieliśmy dwa przypadki czynnej napaści na funkcjonariusza - tłumaczy komendant Straży w Starogardzie Gd. Jarosław Cysarczyk, który wyszedł z inicjatywą zakupu. - Jeden ze strażników „oberwał” w głowę siatką z butelkami od piwa. W przyszłości chcielibyśmy uniknąć podobnych zdarzeń. Moim zadaniem jest również dbać o funkcjonariuszy.
Nie wszystkim radnym ze Starogardu Gd. pomysł się spodobał.
Jako radny nie chciałbym mieć nikogo na sumieniu – komentuje radny Tomasz Walczak. - Zanim uzbroimy naszą Straż w tego typu urządzenia trzeba to dogłębnie przemyśleć. Osobiście nie podpisywałbym się pod czymś takim. Nie wiemy czy nie będzie trzeba ponieść dodatkowych kosztów związanych ze szkoleniem. Myślę, że od zapewnienia bezpieczeństwa mieszkańcom jest policja.
W przypadku zakupu starogardzcy strażnicy wyposażeni w tasery nie byliby wyjątkami. Podobne urządzenia mają ich koledzy m.in. z Bytomia, Białegostoku czy Bielska - Białej. Służą z reguły do poskramiania nadpobudliwych zwierząt.
Więcej na ten temat w Gazecie Kociewskiej, która ukazuje się wraz z Dziennikiem Pomorza
na terenie pow. starogardzkiego
Napisz komentarz
Komentarze